Jest strategia, potrzebne pieniądze

Dodano:
Prof. Tomasz Hryniewiecki, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii Źródło: MATEUSZ GROCHOCKI/EAST NEWS
Mamy jeszcze więcej pracy przed sobą z powodu wydłużenia kolejek pacjentów, ale też wyraźnego zmniejszenia aktywności fizycznej i pogorszenia nawyków żywieniowych w czasie pandemii – mówi prof. Tomasz Hryniewiecki, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.

Żyjemy w trudnych czasach, mieliśmy COVID-19, teraz wojna w Ukrainie. Czy jest jakieś światełko w tunelu, jeśli chodzi o kardiologię jako naukę i jej rozwój, a także opiekę nad pacjentem?

Jeśli chodzi o naukę, to kardiologia się rozwija, a nasza opieka kardiologiczna jest na bardzo wysokim poziomie światowym. Tutaj nie mamy się czego wstydzić, od wielu lat dysponujemy najlepszymi technikami leczenia, stosowanymi w najbogatszych krajach europejskich i Stanach Zjednoczonych. Ale chodzi oczywiście o to, aby były one łatwiej dostępne i szybciej można było znaleźć w systemie najbardziej potrzebujących naszej pomocy pacjentów, a także skierować ich do odpowiednich ośrodków specjalistycznych.

Czy epidemia COVID-19 czegoś nas nauczyła w zakresie organizacji służby zdrowia?

Pandemia uświadomiła wszystkim, że bez zmian organizacyjnych nie da się zapewnić właściwej opieki kardiologicznej nad pacjentami. Zawsze były u nas kolejki, ale teraz problemy związane z dostępem do opieki kardiologicznej spowodowane przez epidemię COVID-19 jeszcze się nasiliły. Niestety, nie mamy na razie szansy na uporanie się z tym problemem. Ale w przyszłości będzie to możliwe dzięki temu, że nie straciliśmy czasu podczas epidemii, przygotowując zmiany organizacyjne. Mam na myśli Narodowy Instytut Kardiologii, który przygotowywał w tym czasie propozycję Krajowej Sieci Kardiologicznej, będącej rodzajem tzw. opieki koordynowanej. Chodzi o to, że pacjent musi wiedzieć, dokąd się udać w każdym momencie swojego leczenia, nie może być pozostawiony sam, ta droga nie powinna się w pewnym momencie urywać, jak to było do tej pory. Wielu chorych rezygnowało z leczenia, gdy nie mogli sami dotrzeć do odpowiednich placówek i specjalistów, zwłaszcza gdy poczuli się lepiej. A w ten sposób łatwo zaprzepaścić dobre do tej pory efekty leczenia. Dotyczy to choćby pacjentów po zawale, których podczas ostrego zawału się ratuje szybko i nowocześnie, ale potem opieka nad nimi jest marna. A przecież jest to bardzo ważne, bo zawał może się powtórzyć. Zmianie sytuacji ma służyć właśnie Krajowa Sieć Kardiologiczna. Przy jej opracowywaniu inspiracją były zmiany w systemie ochrony zdrowia, które przeprowadzono w onkologii, choć szczegółowe rozwiązania wynikające z odmiennej specyfiki tej grupy chorób są inne. A przecież choroby układu krążenia są wciąż na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o przyczyny zgonów. To się zmieniło w krajach od nas bogatszych, które poradziły sobie z tym problemem. My postanowiliśmy iść tą drogą.

A w czym może pomóc państwo konsultantowi krajowemu w dziedzinie kardiologii?

Państwo może pomóc, wprowadzając jak najszybciej te rozwiązania; nie mówię, że są idealne, ale są konieczne. Zresztą robimy najpierw pilotaż, aby je przetestować, a potem na bieżąco będziemy je modyfikować. Trzeba to jak najszybciej wprowadzić w całej Polsce, bo nie mamy czasu. Ale jeszcze ważniejsze jest strategiczne podejście do problemów chorób układu krążenia. Chodzi o Narodowy Program Chorób Układu Krążenia, który jest zaplanowany na dziesięć lat, tak jak w wielu krajach na świecie, bo chodzi o wieloletnie spojrzenie na te sprawy, a nie tylko o doraźne ratowanie sytuacji. Pewnie, że to jest też potrzebne, zwłaszcza w okresie postpandemicznym, ale równie niezbędne jest szersze spojrzenie i plany na wiele lat, uwzględniające zwłaszcza żmudne działania. Mam na myśli profilaktykę, prewencję, poprawę stylu życia. Wymaga to cierpliwości, ale jest konieczne, aby były efekty. Tymczasem pacjenci wolą łykać tabletki, niż np. zmienić dietę, rzucić papierosy czy się ruszać. Ale my, lekarze, musimy ich do tego przekonywać. Jest to też zawarte w planie, który przygotowaliśmy, myślę o Narodowym Planie Chorób Krążenia. Co może zrobić państwo? Mam nadzieję, że ten program zostanie przyjęty do realizacji. Trwa proces legislacyjny, gotowy projekt został już przekazany z Ministerstwa Zdrowia do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. I mam nadzieję, że zostanie odpowiednio wyposażony finansowo, jego realizacja przez dziesięć lat może kosztować prawie trzy miliardy złotych.

Pan profesor już o tym trochę mówił, ale zadam to pytanie: jak sami sobie możemy pomóc, by nie chorować na serce.

Chodzi właśnie o te działania profilaktyczne, o których ciągle przypominamy pacjentom. Niestety oni tylko słuchają, ale za rzadko je podejmują. Jest także problem z przestrzeganiem zaleceń lekarskich, chodzi o leki, których branie się przerywa, często wtedy, gdy komuś się wydaje, że jest już zdrowy, bo lepiej się czuje. Jeszcze gorzej bywa ze zmianą stylu życia w kierunku prozdrowotnym, co jest trudne, bo najczęściej musimy zrezygnować z czegoś smacznego do zjedzenia albo z dających chwilową przyjemność nałogów. A przecież samo branie leków nie pomaga, jeśli nie idzie za tym zmiana stylu życia. Zachęcam więc do zmiany stylu życia, o czym warto pamiętać już dziś, a nie dopiero wtedy, gdy człowiek znajdzie się w szpitalu, czyli do rzucenia palenia, ruszania się chociaż pół godziny dziennie i rezygnacji np. z samochodu i windy. Są pacjenci, którzy nadmiernie wierzą reklamom, biorą suplementy zamiast lekarstw i uspokajają się w ten sposób, że coś dla siebie robią. To błąd, nie zastąpią one leków, są tak naprawdę bez wartości. Aby nie chorować na serce, trzeba ograniczyć w diecie tłuszcze zwierzęce, a zwiększać ilość spożywanych warzyw, najlepiej stosować dietę śródziemnomorską.

W jakim kierunku pójdzie kardiologia po epidemii COVID-19? Czy widzi pan jakiś skręt nauki po tej pandemii, rozwój w określonym kierunku?

Raczej nie, jeśli chodzi o moją dziedzinę. Mamy jeszcze więcej pracy przed sobą z powodu wydłużenia kolejek pacjentów, ale też wyraźnego zmniejszenia aktywności fizycznej i pogorszenia nawyków żywieniowych w czasie pandemii. Natomiast kardiologia bez względu na pandemię rozwija się w sposób ciągły i stabilny, pojawiają się coraz to nowsze techniki zabiegowe, dziś możemy leczyć wiele chorób przezcewnikowo, tylko z nakłucia żyły lub tętnicy, lub zrobić dosłownie operacje przez dziurkę od klucza, a więc są to zabiegi mało inwazyjne. Może epidemii będziemy zawdzięczać jeszcze większy rozwój telemedycyny, która i tak ostatnio bardzo poszła do przodu, ale myślę, że będzie kolejne duże przyspieszenie w tej dziedzinie. Mamy już teleporady, choć nie są przecież dla każdego, ale jednak wybranym pacjentom służą. Dzięki telemedycynie jest na pewno możliwość monitorowania stanu zdrowia pacjenta na odległość, a także urządzeń, które pacjent ma wszczepione, np. do elektroterapii.

A jak pan zamierza poradzić sobie z problemem uchodźców z Ukrainy, których trzeba otoczyć opieką. Ma pan jakiś plan?

To jest zadanie dla urzędników, ja mogę tylko im doradzać jako konsultant krajowy i lekarz specjalista. To oczywiście kolejna grupa pacjentów, która obciąży nasz system. A oni przecież też mają swoje kłopoty, ochronę zdrowia na niższym niż my poziomie. Ci pacjenci borykają się ponadto z chorobami typowymi dla tamtego społeczeństwa, chodzi zwłaszcza o choroby zakaźne, ale także dużym problemem są choroby naczyniowe. Myślę jednak, że z drugiej strony będziemy mogli liczyć na jakąś pomoc ze strony specjalistów z Ukrainy – lekarzy, przyjadą też do nas pielęgniarki, których brakuje w Polsce. To może być duże wsparcie dla naszego systemu ochrony zdrowia.

Zatem nie musi być tak źle?

Trzeba zawsze pozytywnie patrzeć. Wyzwań jest całe mnóstwo i ostatnie lata tylko dokładały problemów. Ale to jest tylko argument za tym, aby szybko poprawiać organizację w opiece kardiologicznej. I są do tego potrzebne dodatkowe pieniądze. Liczę na premiera, który dotychczas bardzo nas wspierał i w swoim exposé kardiologii to obiecał.

rozmawiała Barbara Kot

Coraz więcej pracy dla kardiologów

  • Co roku z powodu chorób układu krążenia umiera w Polsce 200 tys. osób.
  • W ciągu najbliższych lat prognozowany jest wzrost liczby nowych pacjentów ze schorzeniami kardiologicznymi. Szacuje się, że w 2025 roku będzie 426 tys. pacjentów chorujących na co najmniej jedną z dolegliwości kardiologicznych, co oznacza wzrost o 13 proc.
  • W 2020 roku w czasie pandemii COVID-19 nastąpiło pogorszenie w zakresie czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. Około 1/3 badanych zwiększyła masę ciała, a 34 proc. zmniejszyło w tym okresie swoją aktywność fizyczną.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...