Co się stanie, gdy resort zdrowia przejmie KO? Poseł Hok: To ostatnia chwila na zmiany

Dodano:
Poseł Marek Hok
Zadanie na dziś to skrócenie kolejek, możliwość rejestracji do specjalistów za pomocą Internetowego Konta Pacjenta, zdecentralizowanie zarządzania systemem ochrony zdrowia. To ostatnia chwila, żeby wprowadzać zmiany, bo inaczej system padnie – mówi Marek Hok, poseł Koalicji Obywatelskiej, lekarz. W cyklu „Zdrowie w nowej kadencji” „Wprost” pyta polityków-lekarzy o receptę na to, by Polacy byli zdrowsi.

Katarzyna Pinkosz, Wprost: Jak ocenia Pan dziś funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce?

Poseł Marek Hok: System działa, ale funkcjonuje źle, jest powoli rozmontowywany. Jeśli nie przeprowadzi się zmian, to system padnie. Z uwagi na rosnący „dług” zdrowotny, to ostatnia chwila, żeby system ratować.

Gdyby został Pan ministrem zdrowia w nowym rządzie (lub miał mu Pan doradzać): jakie zmiany są w tej chwili najważniejsze?

Najważniejsze to zlikwidowanie kolejek do lekarzy specjalistów w AOS (ambulatoryjnej opiece specjalistycznej). Wiemy, że ponad 4 mln Polaków czeka w kolejkach do poradni specjalistycznych, musimy bardzo pilnie skrócić czas oczekiwania, szczególnie w tych przypadkach, gdy chodzi o świadczenia w trybie pilnym. Jeśli tego nie zrobimy, to obywatele stracą zdrowie, a często także w konsekwencji stracą życie.

Jednocześnie należy poprawić dostęp do leczenia szpitalnego, gdyż również setki tysięcy pacjentów czekają na możliwość leczenia szpitalnego. Uwolnienie limitów w zakresie lecznictwa szpitalnego powinno odbyć się w tym samym czasie, co skrócenie kolejek do specjalistów. Jeśli skrócimy kolejki do specjalistów, to musimy otworzyć możliwość leczenia, jeśli chodzi o najbardziej potrzebne procedury specjalistyczne w ramach leczenia szpitalnego. To najważniejsze zadanie na najbliższe miesiące, bo tu sytuacja jest najbardziej dramatyczna.

Jeśli chodzi o kolejki do specjalistów, to deklarowali to również wcześniejsi ministrowie, stąd m.in. wprowadzanie opieki koordynowanej w POZ czy kształcenie większej liczby lekarzy. Mimo tych wszystkich działań nadal czas oczekiwania na wizytę, np. u kardiologa, endokrynologa to wiele miesięcy. Jaki jest Pana patent na skrócenie kolejek?

Moim zdaniem należy zdecentralizować zarządzanie ochroną zdrowia. Powinniśmy wrócić do systemu regionalnego, to znaczy: mapy potrzeb zdrowotnych powinny być tworzone dla poszczególnych regionów. W każdym województwie, w każdym regionie, jest nieco inna epidemiologia, demografia, inny zasób kadr medycznych we wszystkich zawodach, inna infrastruktura szpitalna.

Powinniśmy dać możliwość, by to regiony decydowały o systemie ochrony zdrowia. W każdym regionie potrzebne są szpitale, zakłady opiekuńczo-lecznicze, oddziały rehabilitacyjne, geriatryczne – jednak to, jakie konkretnie oddziały powinny znaleźć się w danym szpitalu: w dużej mierze zależy to od demografii i starzejącego się społeczeństwa. Nie w każdym powiecie musi znajdować się szpital, w którym są specjalistyczne oddziały, typu ortopedia, okulistyka, neurologia, neurochirurgia czy kardiologia interwencyjna, a tymczasem w wielu miejscach tak się dzieje.

Stąd szpitale powiatowe są najbardziej zadłużone. Trzeba zastanowić się nad ich finansowaniem, gdyż większość środków szpitale wydają na wynagrodzenia dla swoich pracowników, a nie na poprawę skuteczności leczenia: tu jest największy problem.

Kolejna rzecz to finanse. Konieczny jest ich wzrost. A przypomnijmy, że w nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty znalazły się zapisy, które spowodowały, że świadczenia zdrowotne, finansowane przez Ministerstwo Zdrowia, zostały przeniesione do NFZ, ale bez przekazania na to pieniędzy. Tak więc budżet na ochronę zdrowia został o te środki uszczuplone.

Pieniądze powinny „powędrować” do NFZ wraz z przekierowanymi świadczeniami?

Te świadczenia powinien realizować budżet państwa – chodzi m.in. o państwowe ratownictwo medyczne, szczepienia ochronne, wysoko specjalistyczne procedury, typu przeszczepy, ale też np. opłacanie składek zdrowotnych dla studentów czy osób bezrobotnych. Były one finansowane z budżetu państwa, a później zostały przerzucone na NFZ, ale bez przeniesienia finansów.

Kolejna rzecz to ustawa o 7 proc. PKB na ochronę zdrowia; wszyscy pamiętamy o tym, że to 7 proc. jest liczone 2 lata do tyłu. Dlatego nawet, jeśli widać nominalny wzrost finansowania, to wciąż zdecydowanie za mało, by obywatele odczuli realną poprawę sytuacji w systemie ochrony zdrowia.

Zna Pan doskonale problemy polskiej onkologii, od wielu lat przewodniczy Pan Parlamentarnemu Zespołowi ds. Onkologii. W całym kraju już zaczęła funkcjonować Krajowa Sieć Onkologiczna. Czy poprawi sytuację chorych na raka?

Sieć jest na pewno potrzebna, problem polega jednak na tym, że nie wiemy, jakie są rezultaty pilotażu, który wcześniej się toczył. Już ponad pół roku temu powinno być opublikowane sprawozdanie zawierające wnioski z pilotażu. Sprawozdania jednak nie ma do tej pory, stąd nie wiemy, jakie są wnioski i czy wobec tego sieć powinna być wprowadzana właśnie w takiej formie. Jest ustawa o Krajowej Sieci Onkologicznej, ale do tej pory nie ma rozporządzeń, które pozwoliłyby na jej pełne wdrożenie.

Sytuacja w onkologii jest zdecydowanie zła: w Polsce zbyt dużo osób umiera z powodu chorób nowotworowych. Mamy dług zdrowotny z okresu pandemii, kiedy były bardzo duże ograniczenia w zakresie diagnostyki i leczenia onkologicznego. Dług wciąż się nawarstwia, dlatego niezbędne są zmiany.

Jaki byłby najważniejszy priorytet na najbliższe lata?

Koniecznych zmian jest tak wiele, że trudno je wszystkie wymienić. Na pewno najważniejsze jest skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów i do diagnostyki. Sytuację poprawiłaby możliwość rejestracji za pomocą Internetowego Konta Pacjenta, dzięki czemu każdy mógłby znaleźć szybszy termin wizyty, a jednocześnie pacjenci nie zapisywaliby się w dwóch, trzech kolejkach. W niektórych miejscach kolejki do endokrynologa są dłuższe niż rok, ale są też miejsca, gdzie znacznie szybciej można umówić się na wizytę. Pacjenci o tym nie wiedzą, bo jak mieliby to sprawdzić? Możliwość rejestracji przez IKP spowodowałaby, że pacjenci mogliby zarejestrować się szybciej na wizytę, ale też ją odwołać w razie konieczności.

A wracając do kadr medycznych – to był dramatyczny pomysł odnośnie tworzenia wydziałów lekarskich w szkołach niemających doświadczeń w kształceniu lekarzy. Obecnie już ponad 40 uczelni może kształcić przyszłych lekarzy; część z nich nie ma zaplecza dydaktycznego swoich szpitali, studenci będą musieli jeździć setki kilometrów na zajęcia. To był bardzo zły pomysł.

Wszystkie nowe wydziały kształcące przyszłych lekarzy powinny przestać istnieć? A co ze studentami?

Nie wszystkie trzeba likwidować; należy jednak im się przyjrzeć, ponieważ są szkoły, które nie mają żadnego zaplecza dydaktycznego, właściwej kadry naukowej, prosektorium, sal dydaktycznych. Na takich wydziałach nie powinno się kształcić przyszłych lekarzy.

Widzi Pan jednak zmiany w ochronie zdrowia jako ewolucję, nie rewolucję?

Rewolucją było zlikwidowanie kas chorych i zastąpienie ich Narodowym Funduszem Zdrowia. Na pewno dziś nie potrzebujemy kolejnej rewolucji, jednak zmiany są konieczne; nasi pacjenci ich oczekują. Uważam, że to regiony powinny decydować o realizacji potrzeb zdrowotnych na swoich terenach; nie powinno to być sterowanie centralne, jak w ostatnich latach, gdy wszystkie decyzje zapadały w Ministerstwie Zdrowia, NFZ i AOTMiT. Centralizacja to nie jest dobra droga, regiony powinny mieć większą samodzielność.

Poseł Marek Hok (KO) jest lekarzem, specjalistą ginekologii i położnictwa, w tej kadencji kolejny raz posłem na Sejm. W ostatniej kadencji był m.in. przewodniczącym Parlamentarnego zespołu ds. Onkologii, wiceprzewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Uzdrowisk oraz Zespołu ds Pielęgniarek, Położnych oraz Pracowników Opieki Zdrowotnej, członkiem Sejmowej Komisji Zdrowia, oraz Parlamentarnych Zespołów ds.: Cukrzycy; Zdrowia Publicznego; Szczepień i Promocji Zdrowia; Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży; Osób z Niepełnosprawnościami

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...