Prof. Mitkowski: W kardiologii ostatnie 6 lat to był skok, nie krok
Panie Profesorze, kończy Pan 6-letnią kadencję najpierw Prezesa-Elekta, później Prezesa, a następnie Poprzedniego-Prezesa PTK. Jak przez ten czas zmieniła się polska kardiologia? Gdy został Pan Prezesem Elektem PTK, był 2019 rok, czyli początek pandemii COVID-19…
Epidemia zaczynała się już wtedy w Chinach; w Polsce pierwszy potwierdzony przypadek zachorowania to był 4 marca 2020 roku. Ten pierwszy okres był bardzo trudny. Początkowo wydawało się, że epidemia potrwa kilka tygodni. Wszystko się „zamknęło”, także szpitale i przychodnie. Zaczęliśmy przekładać planowe zabiegi w kardiologii, liczba niektórych procedur spadła nawet o 80 procent. Co gorsza, panował powszechny strach, żeby nie zachorować na COVID-19. Pacjenci sami unikali wizyt w szpitalu, również w stanach ostrych. Jedną z pierwszych aktywności Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego była akcja zaproponowana przez prof. Adama Witkowskiego „Nie zostań w domu z zawałem”. Pacjenci, z obawy przed zakażeniem, nawet mając objawy zawału serca, zgłaszali się bardzo późno do szpitali. Podobnie było w przypadku zatorowości płucnej. To był ogromny problem.
Musieliśmy jak najszybciej wrócić do normalnej sytuacji, jeśli chodzi o opiekę nad pacjentami, zwłaszcza skuteczne i szybkie leczenie. Udało się to w trzecim/ czwartym kwartale 2020 roku, kiedy do szpitali dotarły już w wystarczającej ilości środki ochrony osobistej: maski, rękawiczki, gogle, kombinezony i kiedy udało się optymalnie do warunków lokalowych dostosować infrastrukturę placówek ochrony zdrowia.
W trakcie pandemii musieliśmy ograniczyć wiele naszych kontaktów naukowych. Kongres PTK miał charakter hybrydowy. Wykładowcy częściowo byli na miejscu, częściowo online, nie było uczestników stacjonarnych. Wymiana informacji była zdecydowanie gorsza, osłabły też nasze kontakty z kolegami z zagranicy. Błogosławieństwem było wprowadzenie spotkań zdalnych, a w przypadku pacjentów możliwość wykorzystania takich rozwiązań elektronicznych jak: e-recepta, e-skierowanie, e-ZLA (zwolnienie lekarskie).
Dopiero w 2021 roku rozpoczęło się ponowne nawiązywanie kontaktów i współpracy, zarówno międzynarodowej, jak i z Ministerstwem Zdrowia. Rozpoczął to prof. Adam Witkowski, ja to kontynuowałem. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że zmiany systemowe wymagają ścisłej współpracy z ministerstwem. Do spotkań zawsze staraliśmy się być bardzo przygotowani, by dyskutować w merytoryczny sposób.
Jak ocenia Pan ten okres z punktu widzenia nadmiarowych zgonów w Polsce, w tym nadmiarowych zgonów z przyczyn kardiologicznych? Długość życia w Polsce uległa wówczas skróceniu.
Każda infekcja u chorego ze schorzeniem układu sercowo-naczyniowego pogarsza rokowanie, a skala zakażeń była dramatycznie wysoka. Z pewnością jednak dużej części nadmiarowych zgonów nie można tłumaczyć tylko zachorowaniem na COVID-19 i powikłaniami. Było też bardzo wiele zgonów z przyczyn sercowo-naczyniowych. Przyczyn tego zjawiska było wiele: opóźnienie zgłoszenia się po pomoc do systemu ochrony zdrowia, kwarantanny. Na pewno w 2021 roku można było uniknąć części nadmiarowych zgonów.
Wpływ pandemii na długość życia Polaków w dalszym ciągu jest zauważalny; jednak dane z ostatniego okresu pokazują, że długość życia wróciła już do tej sprzed okresu pandemii, a nawet jest nieco większa.
Ogromnym wyzwaniem w trakcie Pana prezesury była również sytuacja związana z wojną w Ukrainie…
Pełnoskalowa napaść Rosji na Ukrainę doprowadziła do kolejnych wyzwań, które pojawiły się przed nami. Przede wszystkim pojawiła się duża fala emigracji z Ukrainy. Staraliśmy się tych pacjentów zaopatrzyć medycznie; wyzwanie było duże, ponieważ organizacja ochrony zdrowia w Ukrainie różni się jednak od opieki zdrowotnej w Polsce. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne i jego struktury przekazały też ok. 200 tys. zł na zakup najpotrzebniejszego sprzętu i wyrobów medycznych dla Ukrainy, dodatkowo Sekcja Rytmu Serca PTK przekazała ze swoich funduszy kilka kompletów stymulatorów do jednego ze szpitali, podobnie Sekcja Krążenia Płucnego przekazywała sprzęt i pieniądze od sponsorów. To były potężne wyzwania dla całego społeczeństwa. Jestem przekonany, że ten egzamin zdaliśmy – i to całkiem dobrze.
A jak w ciągu tych 6 lat zmieniła się polska kardiologia, jeśli chodzi o możliwości leczenia?
Zrobiliśmy skok. Tak, to nie był krok, to był skok. Oczywiście, wiele procesów, które wówczas zostało zapoczątkowanych, nadal się toczy. Udało się jednak bardzo wiele zrobić. Naszym sztandarowym programem jest program KOS Zawał, który spowodował znaczne zmniejszenie śmiertelności po zawale serca. Czekamy na kolejne wyniki, które pokażą, że dzięki stosowaniu pełnego armamentarium leków, dotyczącego m.in. redukcji cholesterolu, wprowadzeniu koordynowanej opieki, udało nam się bardzo znacząco zredukować śmiertelność po zawale serca u pacjentów, którzy znaleźli się w programie.
Drugi sztandarowy program to program lekowy B101, który był w ostatnich latach trzykrotnie modyfikowany. Mam nadzieję, że kolejna modyfikacja spowoduje, że będzie on już w pełni odzwierciedlał wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, dotyczące nie tylko opieki nad pacjentami po zawale serca, ale także w prewencji wtórnej zawału. Ogromnym osiągnięciem jest dołączenie do tego programu kolejnych leków. Obecnie znajdują się w nim trzy leki: ewolokumab, alirokumab i inklisiran. Udało nam się przekonać NFZ, że w programie KOS Zawał powinny być ustalone inne cele terapeutyczne w zakresie stężenia lipidów (zgodne z wytycznymi), a także, żeby wypłacać premie ośrodkom, które prowadzą tak efektywne leczenie w ramach programu.
Sporym osiągnięciem był pilotaż Krajowej Sieci Kardiologicznej, choć na początku nie obyło się bez zgrzytów. Program początkowo objął tylko województwo mazowieckie, co zostało bardzo źle przyjęte przez środowisko kardiologiczne. Były dyskusje na temat jego rozszerzania, ale tylko o dwa kolejne województwa. Publicznie wyrażaliśmy niepokój, że tak nie powinno być. W rezultacie rozszerzono pilotaż o sześć województw, obejmujących ok. 65 proc. populacji ludności Polski. Oczywiście, dziś wiemy, że pilotaż można było zrobić inaczej, jednak oceniamy go pozytywnie. Łączył ośrodki różnych poziomów, a doświadczenia nabyte w jego trakcie doprowadziły do powstania ustawy o Krajowej Sieci Kardiologicznej, do podziału ośrodków na trzy poziomy, stworzenia kryteriów ich oceny i powstania ośrodków doskonałości kardiologicznej. W opiece kardiologicznej systemowo wydarzyło się bardzo dużo, a od 1 stycznia 2026 zostanie wprowadzona elektroniczna Karta Opieki Kardiologicznej. Za 3 lata ośrodki, które wejdą w skład Krajowej Sieci Kardiologicznej będą oceniane, a te najlepsze będą mogły uzyskać dodatkową premię, w wysokości nawet do 25 proc. kontraktu na procedury kardiologiczne. To bardzo dużo, jeśli chodzi o budżety szpitali.
Bardzo ważny jest też Narodowy Program Chorób Układu Krążenia: z budżetem do 270 mln zł ma wspomóc ośrodki kardiologiczne pod kątem inwestycji, wprowadzania nowych procedur. To realne pieniądze na poprawę opieki kardiologicznej. Pracowicie działała też Krajowa Rada ds. Kardiologii, szczególnie w drugiej kadencji. Mieliśmy różne poglądy, ale zawsze udawało się osiągnąć konsensus. To spora zasługa Przewodniczącej – prof. Janiny Stępińskiej i przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia, pana Konrada Korbińskiego. Udział w pracach Rady był dla mnie wspaniałym doświadczeniem.
Wiele zmieniło się przez te lata także, jeśli chodzi o refundację nowych leków?
Bardzo dużo: pojawiły się flozyny w cukrzycy, w niewydolności serca z obniżoną frakcja wyrzutową, w niewydolności nerek, niedawno jedna flozyna pojawiła się w niewydolności serca z zachowaną frakcją wyrzutową. To olbrzymi postęp – niezwykle szybko zbliżamy się do standardów leczenia opublikowanych przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne (ESC).
Zmienił się też program B101, który coraz bardziej odzwierciedla wytyczne ESC. Kolejna rzecz, to refundacja tafamidisu w amyloidozie transtyretynowej. Wreszcie chyba najszybsza refundacja w historii kardiologii w Polsce: mavacamten w kardiomiopatii przerostowej: udało to się w niespełna rok od rejestracji leku w Europie.
„Na deser”, jeśli chodzi o zmiany dotyczące leczenia pacjentów, zostawiłem wprowadzenie do katalogu świadczeń gwarantowanych wielu technologii diagnostycznych oraz niefarmakologicznych technologii leczniczych.
To m.in. optyczna tomografia koherentna, telemonitoring urządzeń wszczepialnych (żałuję, że wciąż nie we wszystkich województwach jest on refundowany), stymulatory bezelektrodowe, wszczepialne rejestratory zdarzeń, leczenie niedomykalności zastawki mitralnej i trójdzielnej metodą „brzeg do brzegu”. Udało się też wprowadzić do katalogu świadczeń gwarantowanych mechaniczne długookresowe wspomaganie krążenia – LVAD – nie tylko jako „pomost” do transplantacji, ale też jako terapia docelowa. Wszystko to wymagało dziesiątek spotkań, rozmów, debat, w których uczestniczyliśmy – w tym organizowanych przez media. Uczestniczyliśmy także w posiedzeniach komisji sejmowych i senackich. Braliśmy udział w Forum Ekonomicznym i w szeregu innych spotkań. Dziękujemy parlamentarzystom, którzy dostrzegali problemy kardiologii. Organizowaliśmy spotkania z agendami rządowymi, by prześledzić procesy refundacyjne, żeby bardziej świadomie w nich uczestniczyć i zgłaszać uwagi.
Był Pan twórcą pierwszego „Dekalogu niezaspokojonych potrzeb w kardiologii”. Większość Pana postulatów udało się zrealizować?
Przyznam, że kiedy tworzyłem „dekalog”, to nie spodziewałem się, że cokolwiek uda się zmienić, a okazało się, że udało się to za mojej kadencji w ok. 70 procentach! Bardzo dziękuję także dziennikarzom, że pomogli nam promować ten projekt – niezaspokojone potrzeby polskiej kardiologii.
Bardzo ważny był dla nas rok 2023: po raz pierwszy ogłosiliśmy „rok świadomości” Wówczas był to rok świadomości zaburzeń lipidowych (wspólnie z Polskim Towarzystwem Lipidologicznym). W bardzo krótkim czasie udało się poprawić skuteczność leczenia pacjentów. To napawa optymizmem. Okazuje się, że tego typu działania budujące świadomość są bardzo efektywne i to bez ogromnych nakładów finansowych. Kolejny rok był rokiem świadomości kardiologii dziecięcej. Cieszę się, że udało się wprowadzić obligatoryjne badanie profilu lipidowego w ramach bilansu zdrowia 6-latka: pozwoli to na wczesne wykrycie genetycznych obciążeń związanych z hipercholesterolemią.
W Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym, również m.in. z naszej inspiracji, zostało utworzone Cardiopolicy Group. To grupa, która zajmuje się bardziej systemowym podejściem do kardiologii, skupiająca przedstawicieli państw członkowskich. Rozmawialiśmy m.in. o programach, które miały na celu wspomaganie opieki kardiologicznej. Zaprezentowaliśmy Narodowy Program Chorób Układu Krążenia; był to pierwszy w Europie niezwykle holistyczny program, którego celem jest poprawa opieki kardiologicznej. Wcześniej podobny program miała Hiszpania, ale nie miał finansowania. Za nami poszły inna kraje, jak Bułgaria, Węgry, Włochy, Portugalia. Z tego programu również możemy być dumni.
Wreszcie sukcesem była polska prezydencja, w trakcie której staraliśmy się promować polską kariologię na arenie międzynarodowej. Przygotowaliśmy raport o stanie polskiej kardiologii na tle kardiologii europejskiej. Dzięki wsparciu Ministerstwa Zdrowia i „zielonemu światłu” od wiceminister Katarzyny Kacperczyk udało nam się w lutym tego roku zorganizować w Warszawie konferencję międzyrządową, z udziałem prawie całego zarządu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. W tym roku w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie zarządu ESC dotyczące wdrażania wytycznych.
Wiele zmieniło się też w samym Polskim Towarzystwie Kardiologicznym?
Mnie bardzo zależało na tym, by promować aktywność młodych kardiologów z Klubu 30 PTK. Wielu z nich jest już doktorami habilitowanymi albo profesorami: ich zapał, entuzjazm, kontakty międzynarodowe, ciężka praca powodują, że zaczynają być rozpoznawani w gremiach międzynarodowych. To wspaniała grupa ludzi, z którymi nawiązałem doskonały kontakt. Przewodniczącą grupy była wówczas dr hab., a obecnie już profesor Agnieszka Kapłon-Cieślicka. Doprowadziłem do tego, że w każdej komisji Zarządu Głównego PTK był jeden przedstawiciel Klubu 30 PTK. Młodzi ludzie muszą wiedzieć, czym jest PTK, w jaki sposób w nim się działa, by za kilka, kilkanaście lat, gdy przejmą stery, byli doskonale przygotowanie to pełnienia obowiązków w strukturach PTK. Wprowadziłem również kadencyjność w komisjach: uważałem, że nie powinniśmy przekraczać dwóch, maksymalnie trzech kadencji przewodniczącego.
Byłem też inicjatorem tego, żeby zastępcą przewodniczącego komitetu naukowego Kongresu PTK była osoba odpowiedzialna za sesje interdyscyplinarne. Mieliśmy takie sesje m.in. z chirurgami naczyniowymi, z onkologami, diabetologami, neurologami, nefrologami: ważne jest to, żebyśmy nauczyli się swoich „języków”, ponieważ często o tych samych problemach mówimy nieco inaczej.
Cieszę się też ze znakomitej współpracy w zarządzie PTK. Z prof. Adamem Witkowskim doskonale się uzupełnialiśmy, nauczył mnie pewnego podejścia „pragmatycznie politycznego” – wprowadziliśmy kilka terminów, takich jak „krocząca liberalizacja”. Co pewien czas robiliśmy przegląd programów lekowych, mówiliśmy, że skoro populacja osób biorących udział w programie jest dużo mniejsza niż wcześniej zakładana, to można nieco zliberalizować kryteria. Początkowo spotykało się to z różnym odzewem, ale po pewnym czasie udawało się wrócić do rozmów i zrobić kolejny krok, by być bliżej wytycznych. Znakomicie układała się też współpraca w ostatnim zarządzie z prof. Robertem Gilem i prof. Markiem Gierlotką: zresztą, mówiono o nas „trzej muszkieterowie”.
Mieliśmy też wspaniałą współpracę z organizacjami pacjentów – obecnie głos pacjentów jest coraz lepiej słyszalny, są oni włączani do komitetów redakcyjnych tworzących wytyczne ESC. Bez pacjentów nasze działania nie miałyby sensu. Musimy robić wszystko, by umożliwić im dostęp do najnowszych technologii dostępnych na świecie.
A co się nie udało w ciągu tych 6 lat?
Jeśli chodzi o refundację, to nie udało się uzyskać refundacji leku sakubitryl/walsartan, choć wydawało się kilka razy, że jesteśmy bardzo blisko. Bardzo tego żałuję, bo to ważny lek dla pacjentów.
Druga rzecz – mimo że nasze pismo „Kardiologia Polska” zyskuje na wartości, jeśli chodzi o cytowania, a samym pismem możemy się szczycić, to jednak trzeba było podejmować trudne decyzje ekonomiczne i wprowadzić opłaty dla autorów artykułów. Współpraca z wydawcą też mogłaby być lepsza.
Jakie obecnie widzi Pan wyzwania dla kolejnych prezesów – przede wszystkim prof. Marka Gierlotki, który już wkrótce obejmie prezesurę PTK?
Wyzwań jest wiele i na pewno prof. Gierlotka przedstawi swój „dekalog”. Jednym z priorytetów powinny być szkolenia zagraniczne dla młodych kardiochirurgów dziecięcych, których w Polsce brakuje. Skomplikowana, zaawansowana operacja kardiochirurgiczna jest bardzo kosztowna, to często miliony dolarów, które płacimy za operacje wykonywane w renomowanych ośrodkach zagranicznych. Przeznaczenie tej sumy na wyszkolenie 3-4 operatorów byłoby z korzyścią dla naszych pacjentów – znacznie większej ich liczbie można by zaoferować najlepsze leczenie.
Na pewno wyzwaniem będzie też dążenie do tego, by w Polsce można było leczyć zgodnie ze wszystkimi wytycznymi ESC.
A czego Pana nauczyło to doświadczenie 6 lat prezesury?
Bardzo wiele się nauczyłem. Między innymi tego, że nie należy oceniać pacjenta, czy stać go na zakup danego leku. Zawsze trzeba mówić, jeśli jest lepsza alternatywa, nawet jeżeli jest to terapia nierefundowana. Często takie leki mogą dramatycznie poprawić rokowanie. Przykład: 65-latek leczony optymalnie z niewydolności serca może zyskać ponad 4 lata dodatkowego życia; 55-latek – nawet do 6 lat dodatkowego życia.
Doskonale też wiem, że sukcesu w kardiologii nie osiągnie się bez stosowania zasady „3 razy P”. Po pierwsze: Praca – bez ciężkiej pracy nic nie da się osiągnąć; po drugie: Pokora – bo nigdy nie wiemy wszystkiego. Po trzecie: Pasja – trzeba naprawdę bardzo kochać to, co się robi, żeby być efektywnym. Bardzo ważne jest wsparcie środowiska i wspólne działanie. Hasło mojej kampanii wyborczej to było: „Razem możemy więcej!”.
Nie porzuca Pan jednak PTK? Jakie są Pana dalsze plany?
Pierwszy raz w zarządzie PTK byłem w 2001 roku, gdy mój ówczesny szef – prof. Andrzej Cieśliński objął prezesurę. Ja objąłem fotel prezesa dokładnie w 20 lat potem. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne jest mi bardzo bliskie, czuję się za nie współodpowiedzialny. Wiem jednak, że w PTK są też młodzi ludzie, którzy chcą dać mu cząstkę siebie. Nie mam zamiaru im przeszkadzać, choć chętnie będę służył pomocą. Jestem w dalszej gotowości, by służyć swoją wiedzą i doświadczeniem. PTK jest dla mnie bardzo ważne i to nie tylko jako instytucja, ale też jako grupa ludzi, która chce dać coś od siebie dla innych. 24 lata doświadczeń powodują, że będę wyrażał swoje opinie, adresując je raczej do konkretnych osób, w sprawach, które uznam, że są warte zainteresowania albo które nieco wymykają się spod kontroli.
W tym roku będą wybory nowego prezesa elekta PTK i nowego zarządu – najważniejsze jest, żebyśmy wybierali osoby, które faktycznie chcą pracować na rzecz naszego środowiska. Prezydent John F. Kennedy powiedział kiedyś: „Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju”. Chciałbym, żeby nasi kandydaci nie zastanawiali się, co może dać im Towarzystwo, tylko odpowiedzieli na pytanie, co oni mogą mu dać. To jest priorytet.
PTK to nie jest Towarzystwo „kanapowe”: dyskutujemy, wypracowujemy rozwiązania, by system działał jak najlepiej, a nasi pacjenci mogli dostać jak najlepszą opiekę. Nie jesteśmy odizolowani od świata zewnętrznego. Jeśli chcemy działać i być skuteczni, to nie możemy zajmować się tylko nauką, musimy też wykonywać pewne działania o charakterze politycznym.
Prof. dr hab. n. med. Przemysław Mitkowski, kierownik Pracowni Elektroterapii Serca w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Poznaniu, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w latach 2021-23. W pracy klinicznej i badawczej zajmuje się m.in. zaburzeniami rytmu serca, elektrokardiologią nieinwazyjną, wszczepialnymi urządzeniami do elektroterapii serca oraz leczeniem inwazyjnym w chorobie niedokrwiennej serca. W wolnych chwilach uwielbia podróże, fotografuje, uprawia strzelectwo sportowe.