Senior u psychologa. O samotności, depresji, przemocy fizycznej i ageizmie

Dodano:
Senior u psychologa Źródło: pexels.com/cottonbro studio/archiwum prywatne
Zadbajmy o kontakt z seniorami, o relacje interpersonalne, o to, żeby starsza osoba miała cały czas poczucie bycia ważnym i wartościowym – mówi Dominika Robak, psycholog z Kliniki Rehabilitacji w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji.

Beata Igielska, NewsMed: Z jakimi problemami przychodzą do pani seniorzy?

Dominika Robak, psycholog z Kliniki Rehabilitacji w Narodowym Instytucie Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji: Ponieważ pracuję w instytucie reumatologii większość pacjentów stanowią ci z przewlekłymi chorobami reumatycznymi. Trafiają tu z powodu dolegliwości bólowych i niepełnosprawności.

Co pani mówi ludziom, których boli?

Nie mówię konkretnych słów, które magicznie pomogą. Jestem nastawiona na współpracę. Poszukujemy różnych sposobów, żeby z bólem łatwiej było sobie radzić. Najważniejsza zasada, którą się kieruję w pracy psychologa – nie wiem więcej o pacjencie, o tym jak sobie radzi, czego potrzebuje – niż on sam. Pełnię funkcję pomocniczą, żeby sam pacjent mógł znaleźć różne rozwiązania. Mogę mu przekazać psychoedukacyjną wiedzę i to robię. Potem wspólna praca polega na wypróbowaniu różnych strategii, które będą pacjentowi pomagać radzić sobie z bólem.

Jakie to strategie?

Na oddziale pacjenci mają możliwość przychodzenia codziennie na relaksację: techniki oddechowe, rozluźniające ciało, pochodzące z mindfulness, uważności. Prowadzę grupowe, półgodzinne zajęcia relaksacyjne. Jest to dla mnie ciekawe, że dziś sporo się mówi o relaksacji, technikach uważności, ale starsi pacjenci nigdy w życiu nie mieli z nimi styczności, a są na to otwarci.

Najwspanialsze jest, gdy po kilku regularnych spotkaniach stwierdzają, że to im się podoba, pomaga im się rozluźnić i jest czymś, co mają ochotę kontynuować sami w domu.

Z jakim tematem jeszcze oprócz choroby i bólu przychodzą?

Jak myślę o moich pacjentach, pojawia się temat depresji, lęku i związanej z nimi samotności, która często... jest spowodowana lękiem. Ale też na zasadzie błędnego koła może ona doprowadzać do zaburzeń depresyjnych.

Mam możliwość, aby pacjenta z oddziału skierować na konsultację z psychiatrą. Jeśli więc widzę, że włączenie farmakoterapii mogłoby być pomocne, kieruje do psychiatry.

Pacjenci na oddziale rehabilitacji są ze mną dość krótko – maksymalnie sześć tygodni. To, owszem, daje nam przestrzeń na pracę, ale to ograniczony czas. Przekazuję więc pacjentom, jak najwięcej informacji, co jest możliwe do zrobienia, gdy wyjdą ze szpitala i wrócą do swojego środowiska. Żeby wiedzieli, że są poradnie zdrowia psychicznego, centra zdrowia psychicznego, fundacje skierowane na seniorów.

Ta oferta jest w dużych ośrodkach, a co z pacjentami ze wsi?

Zdaję sobie sprawę, że w dużych miastach możliwości są szersze, jednak w małych ośrodkach też są dostępne poradnie zdrowia psychicznego z psychiatrą, psychologiem, a fundacje często oferują wsparcie telefoniczne. Staram się zawsze wyposażyć pacjenta w konkretne namiary. Drukuję adresy, telefony i ofertę, wiedząc o tym, że starsza osoba może mieć trudność z samodzielnym znalezieniem tych informacji np. w internecie.

A czy w seniorach nie ma lęku przed napiętnowaniem: o popatrz nienormalny jest, do psychiatry idzie?

Spotykam się z osobami, które na spotkanie z psychologiem wyraziły zgodę i miały na to chęć. Często słyszę: już kiedyś o tym myślałem, ktoś mi proponował, ale miałem różne obiekcje, wstydziłem się. Teraz jestem w szpitalu i skoro jest taka możliwość, postanowiłem sprawdzić, spróbować. Dzięki rozmowie z panią wiem, że to nic strasznego i że było warto. I to jest dla mnie bardzo motywujące. Widać, że gdy pacjent ma łatwy dostęp do psychologa, decyduje się na wizytę. A jak już sprawdzi, twierdzi, że było warto, bo to może pomóc. Tak więc kontakt w szpitalu ze mną może być zachętą. Jak wróci do domu, nie będzie się bał spróbować w swoim środowisku wybrać się do psychologa czy psychiatry, skoro tu spróbował.

Dominika Robak

A czy przychodzą do pani ludzie z powodu przemocy, której doznają od bliskich? To zamiatany pod dywan problem, a odbywa się na wielką skalę. Mało się o tym mówi.

W mojej dotychczasowej praktyce też pojawia się temat przemocy domowej. To dla mnie bardzo ważne, bo często to mi pierwszej ktoś zaufał, powiedział o tym. Moją rolą jest pokierowanie pacjenta dalej, wsparcie go, bo miał na tyle siły, żeby mi o tym powiedzieć. Muszę zwiększyć jego motywację do podejmowania dalszego działania. Zdarzyło mi się uruchomić procedurę niebieskiej karty – pracownicy ochrony zdrowia są do tego zobowiązani, jeśli otrzymują informacje o przemocy. Miałam możliwość zobaczenia, jak szybko ta procedura działa w praktyce. Pacjentka wiedziała jakie działania podejmuję i wyraziła na nie zgodę. Miałyśmy możliwość odbycia kilku spotkań, wszystko mogłam omówić, wszystko było przeprowadzone w atmosferze współpracy. Potem została pokierowana do ośrodka pomocy społecznej. Tam miała spotkania z pracownicą socjalną, z psychologiem. Brała też udział w pracy grupowej.

A czy na spotkaniach z panią pojawia się temat problemów w relacjach społecznych?

Jak najbardziej, pojawiają się kłopoty w relacjach z dziećmi, ze współmałżonkami i też bardzo często w relacjach z rodzicami, bo osoby, które same już są seniorami, cierpią na wielochorobowość, ich stan zdrowia pogarsza się, muszą zadbać i o siebie i opiekują się dziewięćdziesięcioletnimi rodzicami, którzy przestają być samodzielni i wymagają bardzo dużej pomocy. To też jest częstym tematem rozmowy, dylematów i dużych decyzji, które muszą podjąć moi pacjenci. Mówią, że zajmowanie się rodzicami to ogromny wysiłek, praca ponad siły, ogromne zmęczenie, frustracja.

Czyli ktoś w wieku 70 plus opiekuje się rodzicem w wieku 90 plus?!

Tak jest. Gdy teraz rozmawiamy, mam w głowie co najmniej kilku takich pacjentów. Niektórzy już nie są w stanie zajmować się rodzicami, ale też nie są w stanie podjąć decyzji o oddaniu rodzica do jakiegoś ośrodka.

Z oddaniem do ośrodka wiążą się ogromne koszty, więc brak funduszy też może być przeszkodą.

To prawda. Gdy próbuję dowiedzieć się czegoś w imieniu pacjenta na temat pomocy socjalnej, oferty wsparcia przez państwo, to wiem już, że do pobytu w domu pomocy społecznej rodzina musi sporo dokładać, miasto pokrywa tylko część kosztów. Ta sytuacja dotyczy ośrodków dofinansowywanych, a mimo to rodzina musi dużo dołożyć na utrzymanie seniora w takim ośrodku.

Co jest najbardziej potrzebne naszym seniorom w sferze życia psychicznego?

Aktywność w różnych obszarach. Społeczna: poczucie wsparcia, bycia dla kogoś ważnym. Chodzi o zaopiekowanie samotności. Mówi się, że jest ona ogromnym problemem, jeśli chodzi o przyczynę rozwijającej się depresji, ale też jest przyczyną pogorszenia stanu zdrowia fizycznego i pogorszenia sprawności umysłowej, poznawczej. U osoby, która traci bliskich, znajomych, partnera i zaczyna się izolować, szybko postępują różne zmiany.

Zadbajmy więc o kontakt z seniorami, o relacje interpersonalne, o to, żeby starsza osoba miała cały czas poczucie bycia ważnym i wartościowym. Angażujmy osoby starsze do jakiejkolwiek codziennej aktywności fizycznej: spacer, drobne prace w domu. O ile starsza osoba ma możliwość, niech przygotuje obiad dla wnuków czy dla dzieci. Wtedy poczuje się sprawcza i potrzebna.

Ważna jest też aktywność umysłowa, poznawcza. Tu nie chodzi wyłącznie o rozwiązywanie krzyżówek czy sudoku. Oczywiście, jeśli senior to lubi, niech je rozwiązuje, ale ważne jest, żeby aktywność umysłowa była zróżnicowana. Można obejrzeć z osobą starszą film i potem podpytać, o czym był. Może ona grać z wnukami w grę memory. Może spróbować przygotować posiłek według nowego przepisu. To wszystko angażuje umysłowo. A im bardziej zadania są urozmaicone, tym bardziej stymulują mózg. Wszystkie elementy przenikają się nawzajem. Warto dbać o te wszystkie sprawy, jeśli jesteśmy blisko osób starszych.

No i oczywiście precz z ageizmem.

No właśnie, to poważny problem. Często, gdy się spotykam po raz pierwszy z osobą starszą, słyszę: po co ja pani będę zawracała głowę, taka młoda to pewnie nie ma ochoty rozmawiać ze starszą panią. To przykład zinternalizowanego ageizmu. Chodzi o to, że osoba starsza, obserwując różne zachowania wokół siebie, zaczyna je uwewnętrzniać, czyli być przekonana co do prawdziwości różnych stereotypów: mam mniejsze znaczenie, osoba młoda może nie chcieć z mną rozmawiać. To jest dla mnie jedna z bardziej przykrych spraw, kiedy widzę, że osoba starsza stawia się w pozycji osoby gorszej, bo zaczyna siebie tak widzieć. Wtedy mam nadzieję, że mój kontakt z nią, zainteresowanie, chęć słuchania i niesienia pomocy jest przeciwwagą i może zmniejszać negatywne myślenie na swój temat.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...