Prof. Samoliński: Polityka senioralna umarła za poprzednich rządów
Beata Igielska, NewsMed: Nie mamy w Polsce systemu senioralnego. Ma pan jakieś pomysły, jak go zbudować, aby senior pozostał w swoim środowisku?
Prof. Bolesław Samoliński, kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego WUM: Polityka związana z tym zagadnieniem musi być podzielona na lokalną i centralną. W modelu niemieckim walka idzie o to, żeby seniora nie ruszyć z miejsca zamieszkania, wykorzystać jego naturalne środowisko, do którego jest przyzwyczajony. W Niemczech w domach późnej starości meble w pokoju, który zajmuje senior, są jego własnymi meblami przetransportowanymi z mieszkania.
Kto to finansuje?
Przede wszystkim lokalne społeczności, samorządy. Dostają także dotacje centralne. Był dom zbudowany w zakładzie pracy, w którym seniorzy pracowali. Zakład upadł i został przerobiony na miejsce pobytu seniorów.
Jeśli są w stanie przegotowywać sobie posiłki, mogą to robić, jeśli chcą przebywać w grupie, przebywają, a jak chcą, mogą być sami. W Polsce czegoś takiego nie mamy, ale bardzo tego potrzebujemy. Domy dla osób w wieku podeszłym są albo drogie albo nie spełniają standardów dających poczucie bezpieczeństwa i seniorom i ich rodzinom. Przed 15 laty było 100 tys. takich domów, dziś jest niewiele więcej.
A seniorów przybywa z roku na rok. Mamy 10 mln obywateli w wieku 60 plus, a w wieku 65 plus ok. 8 mln…
W tej chwili co czwarty Polak jest w wieku senioralnym. A będzie ich coraz więcej. Oczywiście to jest wspaniałe, że ludzie żyją dłużej, mamy czteropokoleniowe rodziny: dziadków i pradziadków. Dziadkowie opiekują się swoimi rodzicami w wieku pradziadków 85 – 90 lat. Im jest naprawdę bardzo trudno to robić. Z kolei ich dzieci mają swoje własne, małe dzieci. To zupełnie zmienia międzypokoleniowe relacje, które powinny się kształtować w rodzinach międzypokoleniowych.
Pytanie, w jaki sposób ukształtować bezpieczeństwo i radość życia osób w wieku bardzo podeszłym, po 80. roku życia, żeby nie naruszyć dobrostanu danej rodziny i społeczności? Tu jest potrzebna zdecydowanie pomoc i wsparcie ze strony państwa.
W jakich kierunkach powinna pójść polityka państwa?
Jeden to aktywność osób w wieku okołoemerytalnym i emerytalnym, żeby były one jak najdłużej sprawne, bo jeśli będą niepełnosprawne i wymagające wsparcie innych osób, to państwo nie udźwignie dużych populacji osób w wieku nieprodukcyjnym finansowo, organizacyjnie i osobowo. Rodzi się nam coraz mniej dzieci, więc w perspektywie 20-40 lat nie będzie miał kto zajmować się seniorami w wieku podeszłym. Rynek pracy straci ludzi, którzy będą musieli zająć się opieką. Dlatego już dziś koniecznie trzeba zacząć tworzyć politykę senioralną.
Bardzo istotne jest, żeby seniorzy byli w miarę zdrowi. Bo oprócz tego, że są hospitalizowani, przebywają w DPSach, hospicjach, ośrodkach opieki długoterminowej. Tak więc nasze pokolenie już dziś musi przygotowywać się na dobrą starość.
Aktywne, zdrowe starzenie jest właśnie profilaktyką. Były np. rekomendacje, że orliki zbudowane dzięki Donaldowi Tuskowi mają być udostępniane nie tylko młodym, ale też starszym. Żeby tam odbywały się różne aktywności.
Nordic walking, domy senioralne – pobytu dziennego, gdzie seniorzy przyjeżdżają rano, a po południu wracają do domu. Cały dzień mogą spędzać z rówieśnikami, grać w szachy, brydża, śpiewać, tańczyć, czytać poezję.
Zdrowy senior to odciążenie nie tylko swojego najbliższego otoczenie, ale też systemu opieki zdrowotnej, który i tak ledwo zipie.
No tak. Jeśli dorzucimy do niego setki tysięcy osób z wielochorobowością, niepełnosprawnością, wymagające przewlekłej opieki zdrowotnej, to NFZ tego nie udźwignie. Bezpieczeństwo zdrowotne Polaków zostanie zagrożone.
Senior z wielochorobowością wymaga kompleksowej opieki. Kto ma ją świadczyć? Geriatrów mamy 500 w kraju na potężną populację dwóch milionów 80-latków. Z czego praktykuje 300 kilkudziesięciu, bo ktoś, kto ma specjalizację, wcale nie musi praktykować.
Nie praktykują, bo geriatria jak łatwo się domyślić, dochodowa nie jest. Prof. Tomasz Tarkowski, krajowy konsultant ds. geriatrii, mówi, że u niego pacjent na wizycie przebywa godzinę, godzinę 20. Który lekarz POZ ma tyle czasu… Seniorowi często towarzyszy ktoś z rodziny, bo sam nie jest w stanie powiedzieć, co mu dolega.
Generalnie brakuje personelu medycznego. Są zachęty, geriatria to tzw. specjalność priorytetowa, ale wynagrodzenia nie są „priorytetowe”. Świadczenia ukierunkowane na opiekę nad osobami starszymi są słabo płatne.
Starszymi osobami musi się zająć lekarz POZ – zasadniczo opieka zdrowotna powinna odbywać się w miejscu zamieszkania seniora. Nie ma co tworzyć jakichś centrów.
Przychodzi moment, że niepełnosprawność jest tak zaawansowana, że potrzebna jest pomoc osób drugich na co dzień, na stałe. Osoby w wieku podeszłym lądują na internie, również w szpitalach akademickich niedostosowanych do nich, lecz do wysokospecjalistycznej opieki, kiedy one wymagają bardziej pielęgniarskiego nadzoru.
Nie oszukujmy się, w wieku starszym wchodzą zaburzenia poznawcze, mylenie osób, gubienie się w terenie, bo ośrodkowy układ nerwowy też ma swój licznik. Senior to nie jest taki sam obywatel jak każdy inny. Tego nie załatwi nawet 1,5-godzinna wizyta u lekarza. Bo on wyjdzie z gabinetu i musi wrócić do rzeczywistości, która może go przerastać chociażby poprzez e-wykluczenie, nieumiejętność korzystania ze smartfona, a co za tym idzie – z konta e-pacjent.
Kolejny problem: NFZ płaci za leczenie jednej choroby, a nie za leczenie wielochorobowości. Jak więc ma być umocowane leczenie seniorów?
No właśnie. Prędzej czy później system opieki zdrowotnej będzie musiał zintegrowaną opiekę umożliwić a NFZ sfinansować. Nie może być tak, że senior po złamaniu nogi sam dzwoni i szuka fizjoterapeuty, tylko od razu powinien mieć wszystko załatwione za pomocą jednej procedury, za którą płaci NFZ, a nie tak jak teraz, że płaci za każdą procedurę osobno: zdjęcie radiologiczne osobno, założenie gipsu osobno – to kompletne nieporozumienie.
Musimy pamiętać, że seniorzy cierpią przede wszystkim na przewlekłe choroby, które w zintegrowany sposób muszą być zaopiekowane farmakologicznie, a często potrzeba bardzo dobrej opieki pielęgniarskiej, socjalnej.
Mój tata zmarł w wieku 96 lat. Od kiedy ukończył 90 lat, musiałem systematyzowanie co tydzień do niego przychodzić i układać mu tabletki, bo wielochorobowość powodowała, że się w tym gubił. Jeśli ktoś seniorowi nie poukłada tych tabletek, zacznie je źle brać. Potem konsekwencje są takie, że 30 proc. hospitalizacji osób w wieku podeszłym jest z powodu przedawkowania leków. Ułożenie leków – najprostsza sprawa pod słońcem, jedna z wielu, która wymaga zaangażowania bliskich.
Ponieważ nie ma zintegrowanego systemu opieki nad seniorami, wychodzą oni ze szpitala, wracają do siebie i po paru miesiącach znów lądują na oddziale geriatrycznym. Trzeba pomyśleć o stworzeniu procedury finansowanej przez NFZ, która finansowałaby kompleksową opiekę nad osobą starszą, z układaniem leków włącznie. Może trzeba włączyć do tego apteki, na ich zapleczu farmaceuta posegreguje leki? To jedno z większych wyzwań i będzie dotyczyło każdego seniora, nie ma wyjątków.
Dostarczenie opieki takim osobom jest rolą państwa.
To musi być inwestycja ogólnonarodowa organizowana strategicznie, ponad pokoleniami, ponad podziałami politycznymi. Tych starszych osób nie można zostawić z problemem zdrowotnym.
W dodatku obecnie opieka socjalna jest po stronie ministerstwa rodziny, opieka zdrowotna po stronie ministerstwa zdrowia. System jest niespójny, co przekłada się na organizację systemu opieki nad seniorami na poziomie gmin, powiatów. Tam tę opiekę sprawują osoby nieprzygotowane do niej, a w dodatku ich wynagrodzenie jest bardzo niskie. Zawody pomocowe są słabo płatne. Jak ktoś jest niesprawny, potrzebny jest fizjoterapeuta, czasami psycholog, psychiatra, bo bardzo często w tej populacji występuje depresja.
Czyli potrzebne są starania ponadresortowe.
No i właśnie obecny rząd powołał panią ministrę Marzenę Okłę-Drewnowicz, która ma to uspójnić. Ale nie dysponuje potężnymi środkami finansowymi, ma raczej koordynować pracę ministerstw. To jest zaczyn polityki senioralnej. Został stworzony w roku 2012 w postaci koalicji na rzecz zdrowego starzenia się. To spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem i zamieniło się w politykę państwa, bo powstała stała komisja polityki senioralnej Sejmu RP. Premier w grudniu 2013 r. wydał trzy akty służące obsłudze okołoemerytalnej, a we wrześniu 2015 r. została przyjęta ustawa o osobach starszych. Były już wydatkowane środki na te osoby. Wszystko umarło w latach rządów PiS. Teraz zaczynamy od początku. Nie stworzymy idealnego modelu – żaden kraj nie stworzył, bo na to są potrzebne ogromne pieniądze, ale dobry model uwzględniania rolę samorządów.