Prawie milion Polaków może stracić dostęp do rehabilitacji
W Polsce jest ponad 5,4 miliona osób niepełnosprawnych, wśród nich – prawie milion z niepełnosprawnością w stopniu znacznym. 90 tys. Polaków cierpi na chorobę Parkinsona (8 tys. nowych rozpoznań rocznie), 50 tys. – na stwardnienie rozsiane (2 tys. nowych rozpoznań rocznie), a 90 tys. rocznie doświadcza udarów mózgu. Pacjenci obawiają się, że – w związku z planowanymi przez Ministerstwo Zdrowia zmianami – od 2025 roku zostaną pozbawieni dostępu do rehabilitacji.
Ministerstwo Zdrowia opracowuje projekt Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu rehabilitacji leczniczej. Projekt został przygotowany we współpracy z konsultantami krajowymi w dziedzinie rehabilitacji medycznej i fizjoterapii oraz NFZ. Dokument budzi wiele obaw – może bowiem znacząco ograniczyć rehabilitację m. in. dla osób z chorobami ośrodkowego układu nerwowego (np. chorych na stwardnienie rozsiane) oraz tych, które z powodu niepełnosprawności nie mogą dojechać do ośrodków rehabilitacyjnych.
Na liście nie ma części schorzeń
Obecnie obowiązujące przepisy zostały wprowadzone kilka lat temu po wielomiesięcznych protestach niepełnosprawnych i ich opiekunów m. in. w Sejmie. Obecnie Ministerstwo Zdrowia deklaruje skrócenie kolejek i podnoszenie dostępności rehabilitacji dla osób po urazach i zabiegach, ale – zdaniem pacjentów – może właśnie ograniczyć, a wielu przypadkach doprowadzić do tego, że osoby trwale niepełnosprawne i dotknięte chorobami przewlekle postępującymi, jak miopatie, choroba Parkinsona, zapalenie wielomięśniowe, rdzeniowym zanikiem mięśni oraz ogniskowymi uszkodzeniami mózgu np. po udarach zostaną pozbawione rehabilitacji po upływie 6 miesięcy od zaostrzenia lub od powstania uszkodzenia. Natomiast pacjenci ze zmianami zwyrodnieniowymi, którzy nie są w stanie dojechać na rehabilitację, mogą zostać pozbawieni rehabilitacji w ogóle – na liście rozpoznań kwalifikujących do rehabilitacji domowej nie ma tych schorzeń.
Postęp choroby lub jej zaostrzenie
Projekt rozporządzenia zawęża także listę rozpoznań uprawniających do rehabilitacji domowej do chorób przewlekłych postępujących. Oznacza to, że pacjent musi odnotować postęp choroby lub jej zaostrzenie, żeby zyskać uprawnienie do rehabilitacji domowej. Tymczasem wiele chorób przewlekłych, jak np. choroba Parkinsona, nie ma zaostrzeń lub wręcz mogą być okresy poprawy (może, ale nie musi, mieć tzw. „rzuty choroby”). W świetle projektu nowego rozporządzenia pacjent z chorobą Parkinsona nie będzie uprawniony do świadczeń rehabilitacji domowej.
Krótsza rehabilitacja w domu
Skrócony ma zostać czas rehabilitacji w warunkach domowych dla osób z chorobami neurologicznymi do maksymalnie 6 miesięcy. Osoby cierpiące na stwardnienie rozsiane czy rdzeniowy zanik mięśni wymagają stałej rehabilitacji, aby nie dopuścić do pogłębienia dysfunkcji. Wiele z tych osób nie jest w stanie się samodzielnie poruszać. Kierowanie na rehabilitację ambulatoryjną może ich pozbawić możliwości korzystania ze świadczeń.
Projekt Ministra Zdrowia ograniczyć może również dostęp do rehabilitacji stacjonarnej na oddziałach rehabilitacyjnych. Według propozycji prawo do rehabilitacji w warunkach szpitalnych będą mieli tylko pacjenci kierowani tam w następstwie powikłań po urazach. Oznacza to usunięcie najczęstszych rozpoznań, które aktualnie kwalifikują pacjentów do świadczeń rehabilitacyjnych w warunkach stacjonarnych.
Ambulatoryjnie – od 30 do 90 minut
W zakresie rehabilitacji ambulatoryjnej największe wątpliwości budzi określenie minimalnego czasu zabiegu na 30 i maksymalnego na 90 minut. W sytuacji, gdy pacjent może jednorazowo otrzymać maksymalnie 5 procedur, a czasy niektórych zabiegów wynoszą kilkadziesiąt sekund, osiągnięcie minimalnego czasu zabiegu może być dość trudne. W praktyce bowiem pacjenci nie zawsze otrzymują skierowanie na 5 procedur. Jeśli np. pacjent otrzyma skierowanie na 2 zabiegi po 9 minut, spełnienie wymogu minimalnego czasu trwania rehabilitacji nie zostanie spełnione. Może to prowadzić do sztucznego zawyżania czasu realizacji procedur lub równie sztucznego podnoszenia zapotrzebowania na dodatkowe procedury.
Projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia może więc nie tylko nie skrócić kolejek na zabiegi rehabilitacyjne, ale ograniczyć dostęp do nich.