Prof. Kowalik: Nasze państwo lekką ręką wydaje monstrualne pieniądze na nowoczesne leki

Dodano:
Prof. Artur Kowalik: W Świętokrzyskim Centrum Onkologii chcemy wytwarzać najnowocześniejsze terapie komórkowe, by pomagać polskim pacjentom
Drogie leki są, ale nie ma diagnostyki, więc pacjenci ich nie dostają. Albo dostają niepotrzebnie, a ich koszt to nawet kilka milionów na pacjenta. Jesteśmy bardzo bogatym państwem, skoro tak marnujemy pieniądze – mówi prof. Artur Kowalik ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii.

W ostatnich latach w onkologii pojawiają się coraz bardziej skuteczne metody leczenia: immunoterapia i leczenie celowane. To metody znacznie bardziej skuteczne niż chemioterapia, ale nie w przypadku wszystkich pacjentów.

Tymczasem w Polsce dochodzi do takich absurdów, że zdarza się, że lek (bardzo drogi) jest refundowany, ale chorzy go nie dostają, bo nie mają wykonywanej odpowiedniej diagnostyki.

Powód? Często nie mają wykonanych odpowiednich testów, które pokazałyby, czy leczenie jest skuteczne.

Absurdy i marnowanie pieniędzy w onkologii

Diagnostyka jest znacznie tańsza niż nowoczesne leki, a tylko ona może pokazać, czy jest sens ich stosowania.

– Diagnostyka genetyczna kosztuje od kilkuset do kilku tysięcy złotych, ona może dać zielone światło na leczenie lekami, które kosztują od 10 do 50 tys. miesięcznie.

– Nierzadko leczenie stosuje się przez kilka lat, czyli koszt wynosi nawet kilka milionów złotych na jednego pacjenta – mówił niedawno podczas debaty Medycznej Racji Stanu prof. Artur Kowalik, specjalista w dziedzinie laboratoryjnej genetyki medycznej, kierownik Zakładu Diagnostyki Molekularnej oraz Zakładu Inżynierii Genetycznej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.

W przypadku niektórych nowotworów, jak rak jajnika, nowotwory o nieznanym punkcie wyjścia, rak anaplastyczny tarczycy czy rak płuca, potrzebne jest wykonanie kompleksowych testów genetycznych, które sprawdzają obecność mutacji nawet w kilkuset genach. – Dostępność do leków onkologicznych mamy w Polsce niewiele gorszą niż w Europie Zachodniej, ale jest inne pytanie: ile osób naprawdę takie leczenie dostaje – zaznacza prof. Kowalik.

Innym absurdem w kwestii diagnostyki genetycznej jest to, że szpital nie dostanie refundacji za badanie, jeśli materiał do badań nie został pobrany w trakcie hospitalizacji.

Potrzeba więcej genetyków i doradców genetycznych

Prof. Kowalik zwraca też uwagę na to, że świadomość genetyczna rośnie i coraz więcej osób decyduje się na własną rękę wykonać tekst genetyczny, jeśli słyszy diagnozę raka. – Każdy test wymaga jednak tego, żeby został omówiony z lekarzem. Nierzadko pacjenci wykonują testy na własną rękę, dostają wielostronicowy raport. Zawsze pytam, czy zanim pacjent wykonał test, to znalazł lekarza, który omówi z nim wynik? Zawsze zanim wykonamy test genetyczny, powinniśmy zapytać lekarza, czy jest w stanie z niego skorzystać – mówi prof. Kowalik. Dlatego konieczne jest też szkolenie kadr medycznych z zakresu genetyki.

Coraz częściej w przypadku zachorowania na raka u osób w młodym wieku, badania genetyczne w kierunku obecności mutacji predysponujących do rozwoju nowotworów (np. w kierunku obecności mutacji w genach BRCA1, BRCA2), są proponowane rodzinie pacjenta.

– U tych pacjentów jest ryzyko rozwinięcia się nowotworów, dlatego powinni być objęci profilaktyką. Problemem w Polsce jest jednak to, że brakuje genetyków, którzy mogliby rozmawiać z pacjentami, a także doradców genetycznych.

Potrzebne jest wprowadzenie nowego zawodu: doradca genetyczny. Diagnostyka genetyczna zmienia się, potrzebne są kadry i odpowiednie finansowanie, inaczej będziemy wydawać ogromne pieniądze na leki, ale pacjenci nie będą mogli z nich korzystać w najlepszy sposób – dodaje prof. Kowalik.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...