„Nie powinno tak być”. Krytycznie o dostępie to terapii onkologicznych
Wskaźnik Alivia Oncoindex wzrósł zaledwie o 1 punkt po uwzględnieniu zmian w obwieszczeniach refundacyjnych z kwietnia i października 2025 oraz najnowszych wytycznych Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej – zaznacza Onkofundacja Alivia na swojej stronie. Zwraca uwagę na narastający kryzys finansowy w Narodowym Funduszu Zdrowia, który nie ma środków na pokrycie kosztów realnego dostępu do leczenia, co budzi niepokój pacjentów.
Onkofundacja Alivia regularnie analizuje zmiany na listach refundacyjnych i porównuje dostęp do leków przeciwnowotworowych w Polsce z wytycznymi międzynarodowych towarzystw naukowych. Wskaźnik Alivia Oncoindex obecnie wynosi 52 na 100 możliwych punktów, co oznacza, że od kwietnia 2025 roku wzrósł o jeden punkt.
Aktualnie spośród 173 terapii rekomendowanych przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) i w ciągu ostatnich 15 lat zarejestrowanych przez EMA 55 jest refundowanych w zgodzie z rekomendacjami ESMO, 63 z ograniczeniami niemającymi podstaw w wiedzy medycznej, a 55 niestety wciąż pozostaje bez refundacji.
Na co zwraca uwagę fundacja w swoim najnowszym raporcie?
Nierówności w dostępie do terapii
Dostęp pacjentów onkologicznych do leczenia odpowiadającego aktualnej wiedzy medycznej różni się w zależności od konkretnego rozpoznania. Największe korzyści w ostatnim czasie przyniosły pacjentom zmiany w leczeniu raka pęcherza moczowego (wzrost wskaźnika z 33 do 50 punktów), raka przełyku i żołądka (z 42 do 50 punktów), raka wątroby (z 17 do 28 punktów) oraz raka jelita grubego i odbytnicy (z 59 do 62 punktów). W tych obszarach wskaźnik Oncoindex odnotował wyraźny wzrost, wynikający z poszerzenia dostępu do nowoczesnych terapii celowanych i immunoterapii.
Nieco mniej korzystnie przedstawia się sytuacja w leczeniu raka piersi – mimo pojawienia się w refundacji nowych opcji terapeutycznych, wskaźnik dla tego nowotworu spadł z 47 do 42 punktów. Taka sytuacja jest wynikiem aktualizacji rekomendacji w przerzutowym raku piersi z HR+/HER2-, która wprowadziła do Oncoindexu trzy nowo zarejestrowane leki, spośród których tylko jeden jest w Polsce częściowo refundowany.
W obszarze nowotworów hematologicznych poprawę odnotował m.in. wskaźnik dla przewlekłej białaczki szpikowej, gdzie poszerzono wachlarz dostępnych terapii, co przełożyło się na historycznie wysoką wartość wskaźnika, który wzrósł z 83 do 100 punktów.
„W obszarze hematologii od 1 października 2025 roku lista refundacyjna została poszerzona o nowe leki i wskazania, a także wprowadzono istotne zmiany uelastyczniające zapisy wybranych programów lekowych. Z perspektywy klinicznej oraz systemowej należy ocenić te decyzje bardzo pozytywnie – zwiększają one zarówno wachlarz dostępnych terapii dla pacjentów, jak i realnie poprawiają dostępność leczenia w różnych obszarach hematologii” – komentuje prof. dr hab. n. med. Krzysztof Giannopoulos, Prezes Zarządu Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
Zagrożony dostęp do terapii z powodu braku środków
Realny dostęp do terapii może być trudny bez odpowiedniego finansowania systemu ochrony zdrowia. Udostępnianie nowych opcji terapeutycznych często wiąże się z zaciąganiem nowych zobowiązań, a sytuacja finansowa NFZ jest zła i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będzie się tylko pogarszać.
Według przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia w tegorocznym budżecie NFZ brakuje już około 14 mld złotych, a w 2026 roku luka finansowa może wynieść nawet 23 mld złotych. To oznacza, że nawet jeśli kolejne nowoczesne terapie są wpisywane na listy refundacyjne, to ich realna dostępność może być w praktyce mocno ograniczona. Szpitale sygnalizują, że obawiają się przekraczania wartości kontraktów z NFZ i braku zwrotu kosztów świadczeń ponad ustalone wartości. W konsekwencji placówki coraz częściej mówią o ograniczaniu przyjęć oraz przesunięciach terminów, aby nie narażać się na straty finansowe.
Pacjenci wciąż napotykają bariery
Z danych i relacji pacjentów, zebranych przez Fundację wynika, że dostęp do programów lekowych w Polsce wciąż jest nierówny i często uzależniony od miejsca leczenia. Najczęściej wskazywanym problemem jest długi czas oczekiwania na wyniki badań diagnostycznych, w tym molekularnych, które są niezbędne do kwalifikacji do terapii. Część pacjentów słyszy o ograniczeniach finansowych i o tym, że ośrodki wstrzymują przyjęcia z powodu problemów finansowych. Pacjenci podkreślają również, że nie zawsze są informowani o istnieniu programów lekowych czy możliwości leczenia w innych ośrodkach, które te programy realizują.
Problemem jest również długi czas oczekiwania na badania obrazowe (średnio 44 dni na tomografię komputerową w trybie normalnym i 33 dni w pilnym, 83 i 62 dni w przypadku rezonansu magnetycznego) oraz ich opis. Różnice regionalne potrafią sięgać miesięcy. Spada terminowość realizacji diagnostyki w ramach karty DILO, a wśród podopiecznych Fundacji jest wiele osób, które na postawienie diagnozy czekały ponad trzy miesiące, a potem kolejne miesiące na samo rozpoczęcie leczenia.
– Nakłady na zdrowie muszą wzrosnąć i to nie tylko w krótkiej perspektywie 2025 i 2026 roku. Trzeba podjąć rękawice i wziąć odpowiedzialność za zdrowie obywateli. Oczekujemy, że nowe kierownictwo Ministerstwa Zdrowia podejmie próbę rozwiązania problemu silosowości w pracach poszczególnych departamentów oraz koordynacji działań pomiędzy poszczególnymi instytucjami. Nie powinno być sytuacji, kiedy lek zostaje uwzględniony na liście refundacyjnej, jednak jego zastosowanie jest uzależnione od wyniku badania, które nie jest wykonywane, a płatnik nie ma środków na sfinansowanie niezbędnych świadczeń. – podsumowuje Joanna Frątczak-Kazana.