Nowy rektor WUM dla NewsMed: Przebieg wyborów kolejny raz nie był wolny od napięć
Anna Kopras-Fijołek, NewsMed: O funkcję rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ubiegało się pierwotnie sześcioro kandydatów. Troje zrezygnowało jednak ze startu tuż przed samym głosowaniem. Od wielu miesięcy atmosfera na uczelni w związku z wyborami była dość napięta. Trudno było wygrać?
Prof. dr hab. n. med. Rafał Krenke: Nigdy nie traktowałem tych wyborów jako zawodów czy też konkurencji, którą należy wygrać. Złożyłem społeczności akademickiej pewną ofertę. Dość szeroką, bo obejmującą różne sfery działalności WUM. Program uwzględniał osobę, która miałaby go realizować. Sądzę, że – pełniąc przez cztery lata funkcję dziekana Wydziału Lekarskiego, największego wydziału w naszej uczelni – zdobyłem zaufanie dużej części społeczności akademickiej.
To, że wybór został dokonany w pierwszej turze i taką dużą przewagą głosów, jest dla mnie rzeczywiście ogromną satysfakcją. Z drugiej strony – także potężnym zobowiązaniem, z którym będzie trzeba się zmierzyć.
To, co chciałbym jeszcze mocno podkreślić, to fakt, że chociaż prezentowane wartości i program są przypisane do mojej osoby, to zarówno w ich przygotowaniu jak i realizacji uczestniczył i będzie uczestniczył duży zespół osób reprezentujących różne wydziały naszej Uczelni.
Liczba głosów, którą otrzymał pan profesor, może być powodem do dumy. Co pana zdaniem mogło spowodować, że ta przewaga okazała się tak duża? Wizja rozwoju uczelni?
Byłbym bardzo ostrożny w interpretacji. Oferta kandydatów była w wielu punktach podobna. Wydaje mi się więc, że czynnikiem decydującym mogły być same sylwetki kandydatów oraz osób, a nawet zespołów, które ich wspierały. Przebieg wyborów po raz kolejny nie był wolny od napięć i informacji o nieuczciwym postępowaniu. Te sprawy powinny zostać do końca wyjaśnione, ale nie chciałbym już dłużej koncentrować się na wyniku wyborów i przewadze głosów, a raczej jak najszybciej przejść do działań powyborczych na rzecz WUM.
Które osiągnięcia uczelni są szczególnie ważne dla przyszłego rozwoju WUM, które działania chciałby pan profesor kontynuować? Jaką ma pan wizję rozwoju WUM?
Bez wątpienia uczelnia ma w ostatnim okresie osiągnięcia. Dotyczą one różnych sfer działalności, choćby infrastruktury. Powstało na przykład Centrum Symulacji Medycznych. Byliśmy chyba jedną z ostatnich uczelni medycznych w Polsce, która takiego centrum nie posiadała. W tej chwili już jest oddane jedno skrzydło, bardzo chciałbym, aby w niedługim czasie zostało zagospodarowane także drugie.
Bardzo poważnym zagadnieniem jest utrzymanie, rozwój i zapewnienie odpowiednich warunków pracy i wynagrodzenia dla kadry akademickiej. W porównaniu z innymi instytucjami warunki finansowe pracy w uczelni nie są szczególnie zachęcające. Wiedząc o tym, ważne wydaje mi się zapewnienie odpowiedniego pozafinansowego systemu motywacyjnego, który obejmuje np. uproszczenie procedur, uelastycznienie systemu rozliczania godzin dydaktycznych, poprawę sprawności systemów informatycznych, tak aby załatwienie jednej sprawy nie wiązało się z koniecznością prowadzenia czasochłonnej korespondencji mailowej, której finałem jest frustracja i poczucie przedmiotowego traktowania.
W uczelni powinny zostać wprowadzone nowe platformy cyfrowe, które pomogą odciążyć pracowników administracyjnych obsługujących ponad 10 tysięcy studentów. Lista spraw, które wymagają interwencji i naprawy, jest dość długa. Oprócz tego jest szereg nowych pomysłów i działań, których wdrożenie ma unowocześnić uczelnię, czyniąc ją bardziej przyjaznym i atrakcyjnym miejscem pracy i kształcenia.
Ma pan jakieś autorskie pomysły?
Nie chciałbym szczególnie wyróżniać siebie. Bardzo mądre i trafne spostrzeżenie usłyszałem od wiceprzewodniczącego Rady Uczelni, prof. Leszka Pączka po wysłuchaniu wszystkich kandydatów na rektora, bo przecież Rada Uczelni – zgodnie ze statutem i ustawą Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce – opiniuje i wskazuje kandydatów. Powiedział on mianowicie, że praca nad przygotowaniem strategii rozwoju uczelni na lata 2025-2028 jest właściwie wykonana. Miał przy tym na myśli, że wszystkie pomysły i programy prezentowane przez kandydatów stanowią bardzo wartościowy materiał, który może stanowić spójną i szeroką wizję rozwoju WUM. Należy go tylko odpowiednio uporządkować, zaplanować i opisać.
Dla mnie w pierwszym okresie najważniejsze jest załatwienie tych problemów, które nie zostały dotychczas rozwiązane, a które stanowią istotną przeszkodę w pracy wielu pracowników oraz studentów. Wiem, że na przykład zmiana systemów informatycznych, które są w uczelni przestarzałe, źle funkcjonujące – nie nastąpi z dnia na dzień. Ale stosunkowo szybko można rozwiązać inne problemy, np. uporządkować i wprowadzić zasady odrabiania zaległości na zajęciach. Zbliża się sezon jesienno-zimowy, każdy z nas miewa zakażenia dróg oddechowych. W systemie zblokowanych zajęć, które odbywają studenci przynajmniej niektórych kierunków, 3-4-dniowa nieobecność na zajęciach z bloku, który trwa 5 dni, powoduje, że blok jest niezaliczony. Na odrobienie zajęć nie ma właściwie czasu w ciągu roku akademickiego, bo każdy tydzień wypełniony jest innymi zajęciami. Mam opracowane propozycje pewnego systemu, jak te zaległości będzie można odrabiać. Myślę, że to poprawi codzienne funkcjonowanie.
Czy Warszawski Uniwersytet Medyczny ma szansę znaleźć się na liście 100 najlepszych uczelni na świecie?
Bardzo bym chciał, ale w ostatnim roku w rankingu szanghajskim nie znaleźliśmy się nawet wśród tysiąca najlepszych uniwersytetów. W poprzednim, w 2023 roku, byliśmy na pozycji między 901 a 1000. W związku z tym, bardziej realistycznym zadaniem jest znalezienie się na stałe w tym rankingu i pięcie się po drabinie od dziesiątej setki do dziewiątej, a potem może do ósmej. Nie wydaje mi się, aby skokowa zmiana i znalezienie się w pierwszej setce były możliwe w krótkim czasie.
Co może być najtrudniejsze w tej kadencji?
Są różne wyzwania stojące przed uczelniami, a medycznymi – w szczególności. Wśród nich wymieniłbym konieczność utrzymania i rozwoju odpowiedniej ilości i jakości kadry akademickiej, rozwój klinicznej i laboratoryjnej bazy kształcenia oraz elastyczne dopasowywanie charakteru i formy zajęć do zmieniających się potrzeb. Na przykład – jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu dostęp do pacjenta nie stanowił problemu. Obecnie część chorych, m.in. rodzice chorujących dzieci, odmawia możliwości badania przez studentów. Do nauki różnych czynności medycznych musimy więc wykorzystywać pacjentów symulowanych, symulatory, trenażery czy fantomy. Wiążę się to z koniecznością dodatkowych zakupów oraz wysokimi kosztami utrzymania tych urządzeń.
Bardzo poważnym zagadnieniem jest także dysproporcja między dużą liczbą studentów a dostępnością bazy klinicznej czy laboratoryjnej. Zwracają na to uwagę studenci, ale także komisje akredytujące czy wizytujące naszą uczelnię. Liczba podmiotów ochrony zdrowia, klinik, oddziałów czy laboratoriów, w których odbywają się zajęcia jest generalnie duża, ale jeśli odniesiemy ją do liczby 10 tysięcy studentów, wcale nie jest taka imponująca. Będzie więc należało zapewnić miejsca oraz możliwość praktycznego i efektywnego kształcenia dla dużej liczby studentów, a proszę zwrócić uwagę, że w Warszawie jest coraz więcej uczelni kształcących na kierunkach medycznych, nie tylko lekarskim. Konkurencja o zaangażowanie w procesie kształcenia różnych podmiotów ochrony zdrowia jest więc coraz większa.
Jak zamierzacie zachęcać młodych ludzi, żeby wybrali właśnie waszą uczelnię i chcieli tutaj studiować?
To bardzo szeroki temat. Dość szczegółowo przedstawiłem go w swoim programie. Podzieliłbym go na dwie kategorie: życie studenckie pozadydaktyczne, a więc na przykład możliwości relaksu na terenie kampusu, dostępność do Centrum Sportowo-Rehabilitacyjnego WUM, dostępność i standard miejsc w domach studenckich. Druga kategoria dotyczy jakości i zakresu oferowanych zajęć dydaktycznych i obejmuje rozwój zdalnych metod kształcenia, technik symulacji, ale także przyziemniejsze zagadnienia jak np. liczebność grup, w których odbywają się zajęcia. Chodzi o to, aby były one na tyle małe, żeby można było rzeczywiście przećwiczyć praktyczny aspekt tych zajęć. To, oprócz niedostatków infrastruktury, o których mówiłem, w dużym stopniu zależy od dostępności kadry akademickiej. Aby dobrze kształcić studentów, musimy odpowiednio dbać o naszych nauczycieli akademickich.
Za co ceni pan profesor WUM?
Za kompleksowość podejścia do różnych aspektów nauczania i rozwoju nauki, za absolutnie niepowtarzalną kadrę naukową i dydaktyczną, za wyjątkowe zaangażowanie i oddanie pracowników, za wspaniały dynamiczny rozwój różnych sfer działalności klinicznej, np. transplantologii. Nasze zespoły mogą stanowić najlepszy przykład nie tylko dla innych ośrodków polskich, ale również dla europejskich i światowych.
Trzy cele – najłatwiejsze do realizacji w ciągu najbliższych lat oraz trzy – najtrudniejsze?
Wśród pierwszych wymienię: poprawę warunków funkcjonowania studentów w szpitalach klinicznych, wprowadzenie systemu odrabiania zajęć w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności, rozwój kształcenia łączącego warunki symulowane z warunkami klinicznymi. Wśród tych drugich: przygotowanie warunków do prowadzenia egzaminów OSCE, wzrost wynagrodzeń pracowników, przeprowadzenie głębokiej transformacji systemów IT w Uczelni.
Jakie ma pan hobby? Czym zajmuje się obecny rektor WUM-u w wolnym czasie?
Kiedyś moją pasją był sport, przede wszystkim koszykówka. Obecnie zakres moich obowiązków powoduje, że nie mam wiele czasu na aktywności pozazawodowe, odpoczynek i hobby. Wakacje najbardziej lubię spędzać nad morzem, najchętniej z rodziną i książką. Mam dwoje wspaniałych wnucząt, wobec czego każda chwila spędzona na wspólnych aktywnościach sprawia mi ogromną radość.