Katarzyna Pinkosz, Wprost: Jakim przełomem dla kobiet z rakiem piersi może być nowy lek, nazywany koniem trojańskim?
Prof. Tadeusz Pieńkowski: Trastuzumab deruxtekan niesie gigantyczną zmianę w szansach i rokowaniu na wyleczenie i przeżycie kobiet chorych na raka piersi, u których stwierdzono nadmierną ekspresję receptorów HER-2. Ważne jest to, że mówimy o nadmiernej ekspresji receptorów HER-2 nie w stopniu trzecim, gdzie już trastuzumab deruxtekan ma swoje miejsce, ale też o tzw. słabej ekspresji, ocenianej dwa lub jeden plus. To bardzo liczna grupa chorych (około połowa), a wraz z pacjentkami z ekspresją HER-2 w stopniu trzecim, będzie to nawet 70-80% wszystkich kobiet chorych na raka piersi.
Ciąg dalszy tekstu czytaj po materiale wideo:
Lek ten okazał się niebywale aktywny: spowodował wydłużenie czasu do kolejnej progresji choroby, wydłużenie całkowitego przeżycia chorych. W badaniu klinicznym pacjentki, które otrzymywały trastuzumab, czas ich przeżycia zbliżył się do 2 lat, co jest znakomitym wynikiem, biorąc pod uwagę, że w badaniu uczestniczyły kobiety, które przeszły co najmniej dwa rodzaje leczenia z powodu uogólnionego nowotworu. Oby ten lek stał się jak najszybciej dostępny dla wszystkich kobiet, które go w Polsce potrzebują.
W jaki sposób lek działa? Dlaczego jest to lek inteligentny, o sprytnym mechanizmie działania, porównywany do „konia trojańskiego”, dzięki któremu pokonano Troję?
Porównanie leku do konia trojańskiego jest bardzo trafne. To jest tzw. koniugat, czyli cząsteczka złożona z dwóch różnych elementów: z białka, czyli przeciwciała monoklonalnego (jest nim znany od dawna trastuzumab, czyli herceptyna), do którego podłączonych jest osiem cząsteczek leku cytostatycznego. Te połączenia nie są trwałe. Lek przyczepia się do komórki nowotworowej, działa tak jak trastuzumab, czyli hamuje wszystkie sygnały, które napędzają komórkę nowotworową do wzrostu, a następnie wnika do jej środka i uwalnia lek cytostatyczny. Lek cytostatyczny jak koń trojański dostaje się do wnętrza komórki i dopiero w niej się uwalnia. Cząsteczki leku cytostatycznego niszczą komórkę nowotworową. Lek cytostatyczny działa więc w miejscu, w którym powinien działać, czyli w samej komórce nowotworowej.
Dodatkowo, jeśli taka komórka ulegnie rozpadowi pod wpływem działania leku cytotatycznego, to uwolnione z niej cząsteczki leku dalej oddziałują i niszczą kolejne komórki nowotworowe, znajdujące się w pobliżu. Tak więc jest to lek celowany (to jego jedna mocna strona), natomiast druga: dostarczanie aktywnego leku przeciwnowotworowego tam, gdzie jest on potrzebny, czyli wprost do komórki nowotworowej.
Panie Profesorze, podczas debaty podkreślał Pan, że tak dobrych wyników leczenia od dawna nie widziano. Onkolodzy nagrodzili prezentację wyników badań tego leku owacją na stojąco podczas ostatniego zjazdu ASCO. Czy rzeczywiście jest to przełom w leczeniu raka piersi?
Tak, zdecydowanie jest to przełom. To kolejny lek celowany niebywale skuteczny, mało toksyczny i ma olbrzymi potencjał. Myślę, że będzie odgrywał ogromną rolę w leczeniu kobiet chorych na raka piersi. Jest też to lek aktywny w wielu innych nowotworach. Myślę, że jeszcze niejednokrotnie o nim usłyszymy.
Naukowcy i lekarze są raczej ludźmi bardzo krytycznie patrzącymi na różne doniesienia naukowe. W moim życiu jest to druga owacja na stojąco; pierwsza była w 2005 roku, kiedy nagrodzono wprowadzenie trastuzumabu do leczenia uzupełniającego. To jest przełom, efekt co najmniej kilkunastoletniej pracy zespołów badawczych, prac laboratoryjnych, doświadczeń na zwierzętach i wreszcie badań klinicznych na ludziach. To dowód potęgi nauki i tego, jak może ona wpływać na nasze losy.
Dziś czekamy na jego dostępność w Polsce?
Zdecydowanie tak, należy dołożyć wszelkich starań, aby ten lek był jak najszybciej dostępny dla wszystkich potrzebujących w Polsce.