Katarzyna Pinkosz: Jak zdiagnozowałaby Pani stan psychiki dzieci – dziś, po prawie 3 latach pandemii COVID-19, w sytuacji toczącej się za naszymi granicami wojny, kryzysu gospodarczego, ale też kryzysu autorytetów. Odczuwamy to wszyscy. A jak odczuwają to dzieci?
Dr n. med. Aleksandra Lewandowska: Powiem wprost: stan psychiczny dzieci jest alarmujący: z trzema, albo nawet pięcioma wykrzyknikami. Jako środowisko zwracaliśmy uwagę jeszcze przed pandemią na rosnącą liczbę dzieci i nastolatków, które wymagają opieki specjalistycznej, u których rozpoznaje się różnego rodzaju zaburzenia emocjonalne, psychiczne. Najbardziej kompleksowe dane, które dotyczą sytuacji epidemiologicznej w odniesieniu do obszaru zdrowia psychicznego u dzieci i młodzieży w naszym kraju pokazuje badanie EZOP II. Przeprowadził je przed pandemią Instytut Psychiatrii i Neurologii i już wówczas te dane były niepokojące.
W grupie wiekowej do 6 lat ok. 420 tys. dzieci przejawiało różnego rodzaju zaburzenia rozwojowe. Jakiekolwiek bieżące zaburzenia psychiczne zaobserwowano u 11% dzieci w wieku 7-11 lat i u 15,4% młodzieży w wieku 12-17 lat. W grupie dzieci i młodzieży 7-17 lat zaburzeń internalizacyjnych, na które składają się przede wszystkim zaburzenia lękowe, doświadczało ponad 300 tys. dzieci i młodzieży (około 8% dzieci i 7% młodzieży). Również około 300 tys. dzieci imłodzieży doświadczało zaburzeń eksternalizacyjnych, w tym ponad 100 tys. – zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych.
Obecnie nasze doświadczenia pokazują, że bardzo wzrosła liczba dzieci i nastolatków potrzebujących specjalistycznej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego. Jestem przede wszystkim lekarzem praktykiem, pracuję zarówno w oddziale stacjonarnym, jak również w oddziale dziennym, w poradni przyszpitalnej, a także jeżdżę do moich pacjentów, do domów dziecka, do ośrodków socjoterapii i widzę – podobnie jak każdy z moich kolegów i koleżanek – lawinowo rosnącą liczbę dzieci i młodzieży potrzebujących pomocy.
Obserwowaliśmy to przede wszystkim po powrocie z nauki zdalnej do stacjonarnej. Poprosiłam centralę NFZ o dane z placówek, które mają podpisane umowy z NFZ. Porównałam dwa okresy: pierwszy od września 2019 r. do pierwszego lockdownu, czyli do 15 marca 2020 roku, oraz analogiczny okres, gdy dzieci i młodzież już wracały do szkół: od września 2021 roku do 15 marca 2022 roku. Zestawienie świadczeń finansowanych ze środków publicznych: opieka psychiatryczna i leczenie uzależnień wykazało, że o 50 proc. wzrosła liczba pacjentów do 13. roku życia, a aż o 63 proc. od 13. do 18. roku życia. To są alarmujące dane. Ponad dwa razy więcej dzieci i młodzieży trafiło do już przeciążonego systemu ochrony zdrowia.
Kolejne alarmujące dane dotyczą wzrostu zachowań samobójczych u dzieci i młodzieży. Dane Policji za 2021 rok pokazują gwałtowny ich wzrost wśród młodych osób. W 2021 roku 1496 dzieci i nastolatków poniżej 18. roku życia podjęło próbę samobójczą i aż 127 z tych prób zakończyło się śmiercią. W stosunku do 2020 roku jest to wzrost odpowiednio o 77% zachowań samobójczych oraz o 19% śmierci samobójczych (a u dziewcząt wzrost liczby zachowań samobójczych o 101%). Obawiam się, że za 2022 rok te statystyki będą jeszcze gorsze, ponieważ dane z Policji dotyczące tylko pierwszego półrocza wykazały 1200 prób samobójczych u dzieci i młodzieży. Tak więc w 2022 roku prawdopodobnie znów będzie wzrost liczby prób samobójczych i samobójstw. Jest to pierwsza przyczyna zgonów u dzieci i młodzieży.
Jako lekarz, ale przede wszystkim jako człowiek i rodzic, pytam: czego więcej potrzebujemy, żeby zacząć nie tyle zastanawiać się, co robić, tylko wprowadzać pewne rozwiązania w życie?
Właśnie: czego potrzebujemy więcej?
To jest krzyk rozpaczy dzieci i nastolatków, którzy nie dają sobie rady w otaczającej rzeczywistości. Sami sobie nie poradzą. Dzieci są bezbronne. Nastolatkowie przeżywają burzliwy okres dojrzewania, bardzo dla nich trudny. Widzimy, jak nie radzą sobie bez odpowiedniego wsparcia i jak bardzo potrzebują adekwatnej pomocy.
Jednocześnie bardzo cieszę się, że wprowadzamy reformę psychiatrii dzieci i młodzieży. Gdyby ona się nie rozpoczęła, większość dzieci nie otrzymałaby odpowiedniej pomocy. I bardzo dziękuję wszystkim specjalistom, którzy są zaangażowani w różnego rodzaju działania na rzecz najmłodszych pacjentów w ośrodkach opieki środowiskowej, najbliżej miejsca zamieszkania pacjenta. Gdyby tych miejsc nie było, to mielibyśmy katastrofę.
Co się dzieje i co się stało z psychiką dziecka, że aż tak wiele dzieci potrzebuje pomocy?
Wiele czynników na to się składa. Jeśli nie jesteśmy odpowiednio uważni na najmłodszych, niewystarczająco dbamy o kompleksowe rozwiązania dotyczące profilaktyki, to problem narasta. Pandemia, konflikt zbrojny, kryzys gospodarczy te trudności obnażyły i nasiliły. Poza tym pamiętajmy, że dziecko czy nastolatek funkcjonuje w pewnym systemie: w rodzinie, w przedszkolu, w szkole, a trzeba zwrócić uwagę i na to, że pogorszyła się też kondycja psychiczna dorosłych. To także wpływa na funkcjonowanie dzieci i nastolatków, bo często również rodzice i nauczyciele są w gorszym stanie psychicznym.
Nikt nie przewidział, że będziemy żyć w takiej rzeczywistości, że kilka tak traumatycznych zdarzeń wydarzy się i nałoży na siebie, co ma na nas ogromny wpływ. Jako środowisko psychiatrów dziecięcych podkreślamy, że musimy skoordynować działania ze wszystkimi instytucjami i resortami, które są zaangażowane w wychowanie, edukację, wsparcie i opiekę nad dziećmi i młodzieżą, czyli Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwo Sprawiedliwości.
Nie pomożemy skutecznie naszemu pacjentowi, który ma trudności szkolne, bez współpracy ze szkołą, z nauczycielami. Nie pomożemy dziecku, które oczekuje na miejsce w rodzinie zastępczej, jeśli takich miejsc nie ma, a przez to musi przebywać kilka miesięcy w oddziale szpitalnym, bo nie ma gdzie go skierować. Jest wiele działań, które trzeba podjąć, by skutecznie pomóc najmłodszym. Jednym z nich jest profilaktyka.
Jak ta profilaktyka powinna wyglądać?
Podstawa to odpowiednie wychowanie: i tu trzeba wspomóc rodziców i opiekunów. Bardzo ważną rolę odgrywa też szkoła. Powinniśmy wprowadzić taki system nauczania, który odpowiada obecnym potrzebom, a dziś nadal funkcjonujemy w tym, który był zapoczątkowany prawie 200 lat temu. Dzieci często mówią, że są przeciążone, przeładowane ilością zadań, zmęczone. A my zachęcamy do dbania o zdrowy styl życia, wypoczynek, aktywność fizyczną sen. Niedawno 10-letnie dziecko powiedziało mi w poradni: „Pani Doktor, tyle się mówi o zdrowym stylu życia, nawet czytałem, ile powinno się spać w moim wieku, ale tak nie da rady. Zanim odrobię prace domowe, to nie starczy mi czasu na sen, a muszę rano wstawać, bo mam daleko do szkoły”.
Wiem, że nauka jest ważna, ale po co dzieci mają się uczyć na pamięć dat, skoro i tak je zaraz zapomną? Uczmy je wykorzystywać wiedzę, realizując np. różnego rodzaju projekty, dzięki czemu nauczą się też umiejętności społecznych. Gdyby „odchudzić” podstawę programową, to znalazłoby się miejsce na zajęcia, których dziś nie ma w szkołach, a które rozwijają obszar emocjonalny, kompetencje społeczne. Uczmy dzieci uważności na siebie, rozpoznawania swoich emocji, wtedy będą one bardziej uważne także na drugiego człowieka.
Dziś alarmujemy, że rośnie przemoc rówieśnicza, jest problem z uzależnieniami. Tylko dzięki mądrej, kompleksowej i skoordynowanej profilaktyce możemy te problemy zminimalizować. Bez współpracy rodzic-specjalista-szkoła efektywnie nie pomożemy. Stąd potrzeba współpracy wielu resortów.
Dr n. med. Aleksandra Lewandowska, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, specjalista w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator oddziału psychiatrycznego dla dzieci Szpitala im. Józefa Babińskiego Specjalistycznego Psychiatrycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łodzi.
Materiał powstał we współpracy z Ministerstwem Zdrowia