Katarzyna Pinkosz, Wprost: 2 mln osób w Polsce choruje na astmę. To szokujące dane…
Dr Piotr Dąbrowiecki: 2 mln to osoby zdiagnozowane. Mnie bardziej przeraża fakt, że oprócz tych 2 milionów osób zdiagnozowanych, kolejne 2 miliony ma nierozpoznaną astmę. Nie wiedzą, że chorują; myślą, że to przeziębienie, infekcja. Jeśli jednak ktoś ma w ciągu roku sześć „infekcji”, przebiegających bez gorączki, trwają one dłużej niż 10 dni, towarzyszy im kaszel, duszność: to może być astma. Czasem przy zaostrzeniu choroby pada podejrzenie zapalenia płuc, ale RTG wychodzi prawidłowo.
Niestety, tylko co druga osoba w Polsce z astmą ma prawidłowe rozpoznanie.
To nie koniec szokujących danych. Z raportu Polskiego Towarzystwa Alergologicznego wynika, że 2/3 lekarzy nie reaguje na to, że pacjenci nadużywają leków rozszerzających oskrzela, tak zwanych leków ratunkowych.
Leki krótko działające, rozszerzające oskrzela, to leki ratunkowe. Osoba chora na astmę nie powinna ich zużywać nie więcej niż dwa opakowania rocznie. Tymczasem w Polsce średnia wynosi 3,66 opakowań rocznie, a 6 proc. osób z astmą przyjmujących leki z tej grupy, zużywa ponad 12 opakowań rocznie!
Czym to skutkuje?
Typowymi objawami astmy są: kaszel, świszczący oddech, uczucie duszności. Jeśli w płucach narasta proces zapalny, pojawia się obrzęk błony śluzowej, kurczą się oskrzela. Osoba cierpiąca na astmę przestaje móc normalnie oddychać. Żeby móc normalnie oddychać, musi podać sobie lek, który rozszerzy oskrzela. To lek ratunkowy, krótko działający, który trzeba wziąć w przypadku uczucia duszności.
Pacjent czuje wtedy ulgę?
Przez chwilę. Ta leki działają krótko: rozszerzają oskrzela, ale na kilka godzin. Później znów się kurczą. Jeśli chory na astmę nie przyjmuje leków przeciwzapalnych (sterydów wziewnych), to coraz częściej będzie musiał stosować leki rozszerzające oskrzela.
Co w tym złego?
Nie leczy przyczyny choroby i doprowadza do dalszego rozwoju astmy. Nieoptymalne leczenie zwiększa też ryzyko powikłań, takich jak nadciśnienie tętnicze, udar mózg, zawał serca, choroba wieńcowa. Układ oddechowy dostarcza organizmowi tlen. Jeśli układ oddechowy choruje, nie dostarcza odpowiedniej ilości tlenu, to chorują też inne narządy, a przede wszystkim serce.
Porównuję to z zapaleniem płuc: gdy mamy gorączkę, przyjmujemy lek przeciwgorączkowy. Ale czy w ten sposób leczymy zapalenie płuc? Nie. Podobnie jest w astmie: duszność jest spowodowana zapaleniem błony śluzowej, w wyniku czego kurczą się oskrzela, zaburzony zostaje przepływ powietrza. Lek rozszerzający oskrzela pomaga na krótko, jednak trzeba też leczyć stan zapalny lekami przeciwzapalnymi, którymi są przede wszystkim steroidy wziewne.
Oczywiście, czasem konieczne jest zastosowanie leków ratunkowych; jeśli jednak zwiększymy tylko ilość stosowanych leków ratunkowych, to choroba zaostrzy się. Niestety, z powodu astmy można umrzeć.
W czym pomagają sterydy wziewne?
Likwidują stan zapalny toczący się w oskrzelach, a więc też obrzęk błony śluzowej, rozszerzają oskrzela, zmniejszają ilość gęstej wydzieliny w płucach.
Często pacjent podaje sobie lek ratunkowy, bo od razu czuje się po nim lepiej. Lek przeciwzapalny według niego nie działa, bo nie pomaga mu w danej chwili. On mu pomoże – w ciągu kolejnych godzin i dni. Jeśli pacjent stosuje rocznie trzy (i więcej) opakowania leku rozszerzającego oskrzela, oznacza to, że choroba nie jest dobrze kontrolowana, wymaga innego leczenia.
Czytaj też:
Dr Gałązka-Sobotka: „W Polsce zdrowie trzeba sobie wychodzić i wyczekać”
Złe przyjmowanie leków przez pacjentów to efekt tego, że nie rozumieją swojej choroby?
Niestety, tak. Pacjentowi nie wystarczy powiedzieć, że ma przyjmować leki, trzeba mu też wytłumaczyć, dlaczego powinien to robić i w jaki sposób. Poważnym błędem – do którego zresztą lekarze się przyznają – jest to, że tylko 1/3 sprawdza, czy pacjent prawidłowo przyjmuje leki.
A wiemy, że aż u ¾ pacjentów pojawiają się błędy krytyczne, jeśli chodzi o przyjmowanie leków. Zawsze po zleceniu terapii wziewnej należy choremu pokazać jak należy prawidłowo stosować inhalator.
Błędy krytyczne – to znaczy?
Pacjenci źle przyjmują leki: za mało, albo w nieprawidłowy sposób. Z naszego raportu wynika, że połowa lekarzy nie edukuje pacjentów. Pacjent więc nie wie, na czym polega choroba, nie zdaje sobie sprawy z tego, że podstawą leczenia są sterydy wziewne, które zmniejszają stan zapalny. Skoro ich nie bierze, to będzie przyjmował leki ratunkowe. I koło się zamyka!
Prowadzi to do rozwoju astmy ciężkiej.
Astma nigdy nie zaczyna się od postaci ciężkiej. Dochodzimy do niej przez złe leczenie.
Często też pacjenci boją się przyjmowania leków. W przypadku wysokiego cholesterolu obawiają się statyn; w przypadku astmy – sterydów.
Niestety tak, ja jednak upatruję tu przyczyn w zaniedbaniach edukacyjnych. Jeśli pacjent nie wie, że u podłoża astmy, jest stan zapalny, to nie przyjmuje leków przeciwzapalnych. Pokazują to statystyki: okazuje się, że po roku od diagnozy tylko 10 proc. pacjentów z rozpoznaną astmą nadal przyjmuje leki!
To znaczy, że tylko co dziesiąty pacjent skutecznie się leczy?
Tak. Zwykle, jeśli mijają objawy kaszlu i duszności, to pacjent odstawia leki. To tak, jakby chory na cukrzycę odstawiał leki, gdy ma już prawidłową glikemię. Albo chory na nadciśnienie, któremu po przyjmowaniu leków ciśnienie wróciło do normy, odstawiał leki na nadciśnienie. Niektórzy tak robią – efektem jest m.in. udar, zawał. U chorych na astmę odstawianie leków to bardzo częsty problem.
Pacjent bardziej obawia się skutków ubocznych leków niż tego, że astma znów odbierze mu oddech?
Tak, choć muszę powiedzieć, że najważniejszą przyczyną jest to, że pacjenci nie rozumieją, po co mają przyjmować leki przeciwzapalne, sterydowe. Nikt im tego nie wyjaśnił. Czasami wystarczy skorzystać z edukacji przez internet. Szkolenia na stronie www.szkolaastma.mp.pl przeszło już ponad 200 tysięcy pacjentów.
Z mojego doświadczenia edukacyjnego – a przeszkoliłem już kilka tysięcy pacjentów – wynika, że większość osób wcześniej nie wiedziała, dlaczego powinna stosować leki sterydowe. Mówią też, że teraz już nie odstawią sterydów wziewnych, bo wiedzą, że czują się dobrze właśnie dlatego, że te leki działają. A nie dlatego, że zostali wyleczeni z astmy.
Z astmy można się wyleczyć?
Nie. To choroba do końca życia.
Nowoczesne technologie mogą przyjść z pomocą lekarzom w kontrolowaniu, czy pacjent dobrze przyjmuje leki. Temu właśnie ma służyć projekt tzw. e-recepty 2.0, którego pomysłodawcą jest Polskie Towarzystwo Alergologiczne?
Lekarze mają do dyspozycji elektroniczny system do obsługi pacjenta, możemy w nim zaplanować różnego typu alerty. Mogą pojawić się np. wtedy, gdy lekarz wystawia trzecie i kolejne opakowanie leku ratunkowego dla chorego na astmę. Już samo sformułowanie (lek ratunkowy) wskazuje, że pacjent ratuje się przed objawami choroby. Konieczność wystawienia pacjentowi trzeciej i kolejnej recepty na leki powinna być sygnałem ostrzegawczym dla lekarza.
Taka „czerwona flaga” powinna też pojawić się, gdy lekarz wystawia pacjentowi kolejne opakowanie doustnego sterydu – to również jest lek ratunkowy.
Oznacza to, że choroba nie jest dobrze kontrolowana, a pacjent przyjmuje leki ratunkowe, by nie umrzeć na astmę.
Kiedy e-recepta 2.0 ma szansę wejść w życie?
To pytanie do Ministerstwa Zdrowia i Min. Cyfryzacji – trzeba zintensyfikować prace w tym zakresie. System może pokazać lekarzowi informację: „Uwaga, wypisałeś kolejne opakowanie doustnego sterydu”. Podobne alerty mogą też pojawiać się w przypadku innych chorób – np. nadciśnienia, niewydolności serca: im więcej pacjent zużywa leków ratunkowych (np. leków moczopędnych w niewydolności serca lub leków doraźnie obniżających ciśnienie w terapii choroby nadciśnieniowej), tym bardziej powinniśmy zmodyfikować leczenie przyczynowe.
W przypadku ciężkiej postaci astmy często niezbędne są leki biologiczne. Jednak dane pokazują, że tylko 10 proc. osób z astmą ciężką jest leczonych w ten sposób. Dlaczego tak mało?
Powodów jest wiele; moim zdaniem najpoważniejszym jest brak wiedzy: zarówno lekarzy, jak pacjentów.
Nieleczenie astmy ciężkiej grozi śmiercią pacjenta. Grozi także nadużywaniem doustnych sterydów i wyniszczeniem organizmu: pojawieniem się osteoporozy, jaskry, zaćmy, zwiększonego ryzyka sepsy, cukrzycy typu 2.
Chory, stosując sterydy doustne, ratuje się przed zgonem, jednak „płaci” potężne koszty zdrowotne.
Dzięki dobremu leczeniu astmy można normalnie funkcjonować?
Oczywiście; z astmą, nawet z jej ciężką postacią, można normalnie żyć. Pacjent nie musi być skazany na powikłania astmy i przedwczesny zgon. Nawet w przypadku ciężkiej postaci astmy mamy leki, które spowodują, że pacjent poczuje się normalnie.
Pan też jest przykładem, że z astmą można normalnie żyć. Nie kryje się Pan z tym, że choruje na astmę…
Jestem alergikiem, mam astmę od 2. roku życia, ale na jej rozpoznanie czekałem 8 lat. Moje życie zmieniło się, gdy w poradni alergologicznej pani doktor rozpoznała u mnie astmę i zaleciła leki wziewne. Zacząłem wtedy normalnie żyć – ćwiczyć na WF-ie, normalnie chodzić do szkoły, bo wcześniej, gdy miałem zaostrzenie astmy, to wszystkim wydawało się, że mam infekcję: dostawałem antybiotyk, zostawałem w domu.
Gdy rozpoznano u mnie astmę, zacząłem przyjmować leki, skończyły się pseudo-infekcje, absencje chorobowe, zwalnianie z WF. Zaczęło się normalne życie młodego człowieka z astmą. Zaliczałem testy sprawnościowe – również jako żołnierz zawodowy: astma w tym nie przeszkadza. Można z nią normalnie żyć: warunkiem jest jednak prawidłowe leczenie.
Dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, specjalista chorób wewnętrznych, alergolog, pracuje w Klinice Chorób Infekcyjnych i Alergologii Wojskowego Instytutu Medycznego-PIB, jest przewodniczącym Polskiej Federacji Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Czytaj też:
Pulmonolog: Osoby z chorobami płuc powinny zaszczepić się przeciw RSV. Seniorzy równieżCzytaj też:
Jakość powietrza w Polsce. Smog wciąż zagrożeniem w wielu regionach