Co dalej z testami w kierunku COVID-19? Prof. Kuna: marnowanie pieniędzy

Co dalej z testami w kierunku COVID-19? Prof. Kuna: marnowanie pieniędzy

Dodano: 
Test na COVID-19, zdjęcie ilustracyjne
Test na COVID-19, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Photoroyalty
– Nie ma sensu sprawdzać, jakim wirusem pacjent jest zarażony, jeśli nie ma to wpływu na sposób leczenia. Nie powinno się też stosować testów PCR u bezobjawowych pacjentów przed planowymi przyjęciami do szpitali – mówi prof. Piotr Kuna, pulmonolog. Przekonuje też, że decyzja o likwidacji rehabilitacji pocovidowej nie była błędem, choć sama rehabilitacja... jest potrzebna.

Katarzyna Pinkosz: Wojna na Ukrainie przyćmiła pandemię COVID-19, czy jednak można założyć, że za kilka miesięcy problem nie wróci?

Prof. Piotr Kuna: Pandemia na pewno się skończyła. Weszliśmy w okres endemiczny, wirus zostanie z nami. Czy coś w związku z tym trzeba zrobić? Myślę, że należy przestrzegać zwykłych zasad higieny: myć ręce, starać się utrzymywać dystans socjalny od innych osób, unikać dużych skupisk ludzi. Te zasady dotyczą nie tylko wisusa SARS-COV-2, ale także wszystkich wirusów wywołujących choroby układu oddechowego.

Mając objawy infekcji dróg oddechowych, powinniśmy dziś sprawdzać, czy to COVID-19?

Nie. Jest teraz dużo zakażeń dróg oddechowych, okazuje się jednak, że najczęściej zaraża obecnie wirus paragrypy, a nie SARS-CoV-2. Nie ma zaleceń i rekomendacji, żeby badać, jakie wirusy atakują drogi oddechowe. Jest ich ponad 200. Nie ma sensu sprawdzać, jakim wirusem pacjent jest zarażony.

Czasem robimy to u chorych, których stan się nie poprawia, żeby wiedzieć, jakie leczenie zaproponować. Oczywiście, można przeprowadzać takie testy u wszystkich, ale pytanie: po co? Jeżeli wykonuję badanie, to po to, żeby podjąć decyzję terapeutyczną, zmienić leczenie. Jeżeli pacjent ma prostą infekcję wirusową, na którą tak naprawdę nie ma leku, to badanie nic nie zmieni w moich zaleceniach dotyczących terapii. Powinienem od początku rzetelnie zadbać o zdrowie pacjenta: pod każdym względem. Badania są kosztowne, a te pieniądze lepiej przeznaczyć na inne potrzeby.

Czytaj też:
Prof. Kuna: Trzeba odwołać stan pandemii. Masowe testowanie to marnowanie pieniędzy

Choć oficjalnie pozytywny test w kierunku koronawirusa nie może być powodem nieprzyjęcia pacjenta do szpitala, to w niektórych szpitalach przed planowymi przyjęciami nadal są obowiązkowe testy w kierunku SARS-CoV-2, także u osób niemających żadnych objawów. Czy rzeczywiście ma to sens? Czy pacjent mający pozytywny wynik testu, ale niemający żadnych objawów ze strony układu oddechowego, może zarazić innych, narażając ich na niebezpieczeństwo?

Pytanie, jaki to jest test: antygenowy czy PCR. Test PCR wykrywa materiał genetyczny wirusa, i to w minimalnych ilościach. Żeby SARS-CoV-2 wywołał objawy, dość duża liczba cząsteczek wirusa musi zainfekować drogi oddechowe. Dlatego testy antygenowe, wbrew pozorom, mogą być lepsze. Jeśli są dodatnie, a pacjent ma objawy, to mogą one być spowodowane COVID-19. Pacjent jednak musi mieć objawy. Jeśli ich nie ma, to nie ma choroby. I nie ma wskazań do wykonania badania. Pacjent zdrowy, który może mieć artefakty wirusa SARS CoV-2 dające dodatni wynik PCR, nie może zarażać innych.

Wiele decyzji, które w Polsce obowiązywały, nie miały sensu, jak choćby długie 14-dniowe izolacje. Kompletnie niepotrzebne, gdyż wiedzieliśmy, że wirus zaraża od 5 do 7 dni od początku objawów.

Potem można go wykryć, jednak on nie ma potencjału zarażania. Niestety, wiele rzeczy się działo, które nie miały oparcia w rzetelnej wiedzy medycznej. Były spowodowane albo brakiem rzetelnej wiedzy, albo jakimiś emocjami, a może czyimiś interesami.

Czytaj też:
Lekarze POZ nie wiedzą, jak leczyć chorych na COVID-19. Prof. Kuna: Potrzebne są standardy postępowania

W każdym razie dzisiaj nie uważałby Pan za sensowne, nawet w przypadku np. pacjentów onkologicznych, żeby byli badani przed przyjęciem do szpitala, jeśli nie mają objawów?

Uważam, że jeżeli pacjent nie ma objawów, to nie ma potrzeby go badać. To jest po prostu marnowanie środków pieniężnych, które powinny być przeznaczone na inne, pilniejsze potrzeby medyczne.

A jeżeli mamy badać na obecność SARS-CoV-2, to czemu nie badamy na obecność wirusa grypy, RSV czy paciorkowca zapalenia płuc? One również mogą stanowić zagrożenie dla innych.

Szerokim echem odbija się to, że została zlikwidowana przez Ministerstwo Zdrowia tzw. rehabilitacja postcovidowa. Uważa Pan, że to jest słuszne?

Rehabilitacja postcovidowa jest bardzo ważna, jednak pacjent powinien mieć ją zaleconą przez lekarza POZ. Podstawą jest gimnastyka oddechowa: chodzenie i głębokie oddychanie. Czy to jest naprawdę tak trudne, że trzeba otworzyć specjalne ośrodki? Myślę, że każdy specjalista medycyny rodzinnej, każdy lekarz pracujący w POZ, mógłby pacjenta nauczyć zasad takiej rehabilitacji. Szczególnie że Polskie Towarzystwo Fizjoterapeutów opublikowało na swojej stronie internetowej informacje z dokładną instrukcją, jak prowadzić rehabilitację postcovidową u chorych z różnymi chorobami. Wystarczy przeczytać, każdy może robić to sam, to powinno być elementem kultury zdrowotnej.

Rehabilitacja postcovidowa: to ładnie brzmi, ale czy coś daje? Chyba nie więcej, niż nasza odpowiedzialność i staranie się o to, żeby być zdrowym.

Może niektórzy ludzie potrzebują, aby ich przypilnować, żeby wykonywali ćwiczenia. Jednak ja zawsze apeluję, by samemu zadbać o swoje zdrowie. Zachęcam do zajrzenia na strony Polskiego Towarzystwa Fizjoterapeutów. Uważam, że to świetnie opracowany poradnik, trzeba tylko z tego korzystać.

Czytaj też:
Zatrważające statystyki zgonów z powodu COVID-19. Prof. Kuna: Winne potężne zanieczyszczenie powietrza

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.