Europa pije i pali coraz mniej, Polska coraz więcej. Prof. Zatoński: To jedna z przyczyn 300 tys. nadmiarowych zgonów w 3 lata

Europa pije i pali coraz mniej, Polska coraz więcej. Prof. Zatoński: To jedna z przyczyn 300 tys. nadmiarowych zgonów w 3 lata

Dodano: 
Coraz więcej osób w Polsce pije
Coraz więcej osób w Polsce pije Źródło: Pixabay
Polska jest na drugim miejscu w Europie pod względem spożycia alkoholu na osobę. Za minimalne wynagrodzenie w 2001 r. można było kupić 32 butelki wódki, w 2021 – ponad 3 razy więcej, a „małpki” są powszechnie dostępne. – Wzrost spożycia alkoholu i liczby wypalanych paczek papierosów przyczyniły się do dramatycznego wzrostu liczby zgonów w Polsce w ostatnich latach – alarmuje prof. Zatoński.

Jeszcze przed epidemią COVID-19 widać było w Polsce niepokojący trend zatrzymania wydłużania życia, a w czasie epidemii doszło do załamania.

– W ciągu 3 lat w Polsce mieliśmy ponad 300 tys. nadmiarowych zgonów. Wzrost liczby zgonów, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, był jednym z najwyższych na świecie. Jedną z przyczyn była i jej złe kontrolowanie, ale drugą fakt, że nie dbamy o zdrowie publiczne, o czym świadczy wzrost spożycia alkoholu i sprzedaży papierosów. Ma to konkretne skutki zdrowotne – podkreśla prof. Witold Zatoński, ekspert zdrowia publicznego, wieloletni kierownik Zakładu Epidemiologii Centrum Onkologii w Warszawie i twórca programów profilaktycznych, które przyczyniły się do spadku liczby zachorowań na nowotwory z powodu palenia tytoniu.

Odwrotny trend w Polsce

Kinga Janik-Koncewicz z Instytutu Europejskie Obserwatorium Nierówności w Zdrowiu Akademii Kaliskiej zwraca uwagę na dane pokazujące, że jeszcze w latach 50. XX wieku w Polsce spożywano pięć razy mniej alkoholu niż we Francji czy Włoszech. W kolejnych latach w tych krajach udało się ograniczyć spożycie alkoholu, w Polsce zaczęło ono rosnąć, szczególnie po 2002 r. kiedy obniżono akcyzę na alkohol o 30 proc.

– Od 2002 r. spożycie alkoholu w Polsce wzrosło o 40 proc. Rejestrowane picie alkoholu na osobę wzrosło z 8,1 litrów czystego alkoholu na osobę w 2002 roku do 11,7 litrów w 2020 roku – podkreśla Kinga Janik-Koncewicz.

– Dziś Polska jest jednym z krajów o najniższym poziomie cen alkoholu w UE. Ekonomiczna dostępność alkoholu jest jedną z najwyższych w Europie. Przeraża taka polityka wobec alkoholu – dodaje prof. Zatoński.

Z wyliczeń dr Jarosława Nenemana, ekonomisty z Uczelni Łazarskiego, wynika, że w 2001 roku za minimalne wynagrodzenie w Polsce można było kupić 32 półlitrowe butelki wódki, podczas gdy w 2021 roku już 107 butelek, czyli ponad trzy razy więcej.

"Przyczyną tak silnego wzrostu ekonomicznej dostępności alkoholu była 'niekonwencjonalna' polityka akcyzowa. Po obniżeniu stawki akcyzy o 30 proc. w 2002 roku pozostawała ona na niezmienionym poziomie, a późniejsze podwyżki (3,4 w 2006 r., 15 proc. w 2009 r. oraz 10 proc. w 2014 i 2020 r.) były niższe niż inflacja czy wzrost płacy minimalnej – pisze dr Neneman w kwietniowym numerze branżowego pisma Menedżer Zdrowia.

Zwraca też uwagę, że przyjęty w 2021 roku plan podwyżek akcyzy do 2026 jest niższy niż inflacja. Jeśli to się nie zmieni, spowoduje to dalszy wzrost ekonomicznej dostępności do alkoholu.

Trudno też mówić, by pojawiły się jakiekolwiek utrudnienia w realnej dostępności do alkoholu. Można go kupić praktycznie wszędzie, a do wzrostu spożycia w Polsce przyczyniła się też sprzedaż tzw. małpek – wysokoprocentowych napojów alkoholowych w małych buteleczkach.

Nawet jeden kieliszek dziennie szkodzi

Prof. Piotr Jankowski, kardiolog, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gerontokardiologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, podkreśla, że na wzrost spożycia alkoholu w Polsce ma też wpływ lansowana do niedawna teoria, że kieliszek wina do obiadu ma ochronny wpływ na serce.

– Tak myślano w ubiegłym wieku, ale ta opinia została już obalona. Nie ma bezpiecznego rodzaju alkoholu i każda dawka alkoholu szkodzi, również kieliszek wina: m.in. zwiększa ryzyko nowotworu, ryzyko migotania przedsionków. Wypijanie powyżej jednego drinka dziennie powoduje wzrost ryzyka zawału serca, udaru mózgu – mówi prof. Jankowski.

Trudno udowodnić, za jaki procent udarów mózgu, zawałów serca czy nowotworów odpowiada picie alkoholu, bo choroby te mają wiele przyczyn. Jednak przyczyną alkoholowej marskości wątroby jest alkohol, dlatego na tej podstawie można oszacować, jak rosną skutki zdrowotne wzrostu spożycia alkoholu w Polsce.

– Umieralność na alkoholową marskość wątroby zaczęła w Polsce gwałtownie rosnąć po 2002 roku: roczna liczba zgonów z tego powodu wzrosła u mężczyzn z 918 do 4138, a u kobiet z 161 do 1475. W latach 2002-19 z powodu alkoholowej marskości wątroby zmarło w Polsce w sumie 57 tys. osób – zaznacza prof. Zatoński.

– W Polsce trzeba przestać traktować alkohol jako zwykły środek spożywczy – apeluje Kinga Janik-Koncewicz.

Eksperci sceptycznie odnoszą się też do tzw. piwa bezalkoholowego, zwracając uwagę, że jest ono produkowane przez tych samych producentów, którzy wytwarzają piwo.

– Gdy moi nastoletni synowie pytają, dlaczego nie zgadzam się na to, żeby pili piwo bezalkoholowe, skoro nie zawiera alkoholu, to podkreślam, że jest to sposób do przyzwyczajania konsumentów do alkoholu – zaznacza prof. Łukasz Balwicki z Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Czytaj też:
Alkohol i papierosy zdrożeją po wyborach? Rząd zdradził plany

Zamiast Polski wolnej od dymu papierosowego – powrót do palenia

Niektóre kraje (Norwegia, Australia) już ogłosiły, że w najbliższym czasie staną się krajami wolnymi od dymu tytoniowego. Jeszcze przed pandemią mówiło się o strategii „Polski wolnej od dymu tytoniowego do 2030 roku”. Nie prowadzono w tym celu jednak żadnych działań. Wręcz odwrotnie.

Z danych przedstawianych przez zespół prof. Zatońskiego wynika, że w ostatnich latach zaczęła w Polsce wręcz rosnąć sprzedaż papierosów. Zdaniem eksperta, to m.in. efekt zaniechania realizacji narodowego programu ograniczania zdrowotnych następstw palenia tytoniu, a także realnego spadku cen papierosów w Polsce.

– Ceny papierosów w Polsce jednymi z najniższych w UE, tylko w Bułgarii są tańsze. W efekcie sprzedaż papierosów rośnie, co odbije się na zdrowiu. Cieszyliśmy się, że dzięki zmniejszaniu się liczby palaczy spadła zachorowalność na raka płuca, jeśli jednak nic się nie zmieni, to zachorowalność na raka płuca znów zacznie rosnąć – zapowiada prof. Zatoński.

Eksperci przestrzegają też przed myśleniem o papierosach elektronicznych czy podgrzewaczach tytoniu jako „zdrowszej alternatywie”.

– To nie jest zdrowa alternatywa, mamy już dane pokazujące, że palenie elektronicznych papierosów to większe ryzyko astmy, zawałów serca. Owszem, to ryzyko jest mniejsze niż w przypadku zwykłych papierosów, ale promowanie ich jako „zdrowej alternatywy” powoduje, że młode osoby popadają w nałóg. Tu też jest nikotyna, czyli substancja uzależniająca, często nie wiadomo, co znajduje się w e-papierosach i co uwalnia się podczas podgrzewania. Wiele osób zaczyna od palenia papierosów elektronicznych, a potem płynnie przechodzi do tradycyjnych. To ogromne zagrożenie – mówi prof. Jankowski.

Również prof. Łukasz Balwicki zwraca uwagę na fakt, że wzrost sprzedaży papierosów zbiegł się czasowo z promocją e-papierosów jako tzw. zdrowszej alternatywy.

– Epidemia palenia jest nakręcana przez producentów i przemysł. Sami lekarze nie poradzą sobie z leczeniem nałogu palenia papierosów. Narzędzia do kontroli palenia papierosów należą do polityków – podkreśla prof. Balwicki.

Receptą wyższe ceny?

Edukacja, kampanie społeczne na temat szkodliwości palenia papierosów, picia alkoholu to podstawa, jednak nie mniej ważne są inne działania, które powinny być podjęte, takie jak ograniczenie dostępności czy regulacje cenowe.

– Polityka podatkowa ma podstawowe znaczenie; to najefektywniejszy sposób zmiany zachowań społecznych – uważa prof. Jankowski.

– Wszyscy szukamy przyczyn nadmiarowych przedwczesnych zgonów. Na pewno jedną z przyczyn jest stan zdrowia Polaków, duża liczba nierozpoznanych chorób przewlekłych, w tym uzależnienia od tytoniu, alkoholu, źle leczonych chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca, otyłość, nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia – dodaje.

Czytaj też:
Nie tylko tycie i nadciśnienie. Groźnym skutkiem nadmiernego picia piwa jest też potomania
Czytaj też:
Maciej Stuhr: Nienawidzę, że mój stary wsiadł za kółko po kielichu

Cały artykuł dostępny jest w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.