Prof. Wyleżoł: W niektórych nowotworach otyłość groźniejsza niż papierosy

Prof. Wyleżoł: W niektórych nowotworach otyłość groźniejsza niż papierosy

Dodano: 
Otyły chłopiec
Otyły chłopiec Źródło: Shutterstock / kwanchai.c
Otyłość zwiększa ryzyko zachorowania na raka, utrudnia diagnostykę, pogarsza efekty leczenia. Trudniejsze jest wykonanie operacji. Gdybyśmy zaczęli rozpoznawać i leczyć otyłość, uniknęlibyśmy wielu ludzkich dramatów – mówi prof. Mariusz Wyleżoł, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie.

Katarzyna Pinkosz, Wprost: Gdy mówi się o czynnikach ryzyka nowotworów, to na pierwszym miejscu wymienia się palenie papierosów. A czy otyłość, a ściślej mówiąc: choroba otyłościowa, ma też wpływ na to, czy zachorujemy na nowotwór?

Prof. Mariusz Wyleżoł: Tak, już zostało to wielokrotnie udowodnione: choroba otyłościowa jest jednym z podstawowych czynników ryzyka rozwoju wielu nowotworów złośliwych, m.in. raka jelita grubego, raka trzustki, nerki, tarczycy, pęcherzyka żółciowego, oponiaka, raka przełyku (gruczolakoraka), wątroby, chorób hematologicznych (np. białaczki), a także u mężczyzn raka prostaty, zaś u kobiet raka trzonu macicy (endometrium), jajnika, piersi.

Czy są choroby nowotworowe, w przypadku których otyłość jest nawet poważniejszym czynnikiem ryzyka nawet niż palenie papierosów?

Oczywiście, to np. rak trzonu macicy (endometrium). Kobiety chorujące na otyłość olbrzymią mają aż 7 razy większe ryzyko zachorowania na raka trzonu macicy. Często zdarza się, że przygotowując chorych do operacji bariatycznej, rozpoznajemy u nich chorobę nowotworową. Niedawno rozpoznaliśmy właśnie raka endometrium i chora, zamiast operacji bariatrycznej, musiała mieć wykonaną operację ginekologiczną w celu leczenia choroby nowotworowej. To było przypadkowe rozpoznanie nowotworu – na szczęście na wczesnym etapie. Normalnie nastąpiłoby ono znacznie później, a wtedy szanse na wyleczenie byłyby znacznie mniejsze.

Jak bardzo otyłość zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór?

Posłużę się wynikami badania przeprowadzonego wśród kobiet w Wielkiej Brytanii. Otóż choroba nowotworowa wystąpi w ciągu życia u 190 na 1000 Brytyjek o prawidłowej masie ciała, czyli ryzyko wynosi ok. 19 proc. W przypadku Brytyjek chorujących na otyłość – nowotwór złośliwy wystąpi u 270 kobiet: to więcej o ok. 40 procent. Tak więc kobieta chorująca na otyłość ma średnio aż o 40 proc. większe ryzyko nowotworu.

W Polsce na otyłość choruje ok. 8 mln osób. Gdyby te osoby nie chorowały na otyłość, 700 tys. z nich nie zachorowałyby na raka! To gigantyczna liczba osób. Natomiast wiemy, że leczenie otyłości zmniejsza powyższe ryzyko: redukcja masy ciała w wyniku operacji bariatrycznej (a być może także w wyniku farmakologicznego leczenia otyłości) będzie prowadziła do zmniejszania ryzyka chorób nowotworowych. Dlatego powinniśmy rozpoznawać otyłość i ją leczyć. Jednym z powodów powinno być uświadomienie sobie, że otyłość może prowadzić do rozwoju raka.

To znaczy: gdyby 8 mln osób w Polsce nie chorowało na otyłość, 700 tys. spośród nich nie zachorowałoby na raka?

Tak. Często otyłość jest postrzegana jako „wina” chorego, jego wybór: jest to niezgodne z wynikami badań naukowych. To jest taka sama choroba jak każda inna. Polega na zaburzeniu homeostazy (równowagi) energetycznej organizmu. Każdy z nas może zachorować na otyłość i każdy z nas powinien mieć szansę, by w takim przypadku być leczony, zgodnie z wynikami badań naukowych – farmakologicznie, chirurgicznie, a nie „czarowany” czy oszukiwany poprzez stwierdzenia typu „jedz mniej”, ruszaj się więcej”. Gdybyśmy zmienili nasze podejście, byłoby to też opłacalne dla naszego systemu opieki zdrowotnej. Rocznie w Polsce wydaje się ok. 11-12 mld zł z powodu leczenia chorób nowotworowych. Za 7-8 proc. nowotworów odpowiada otyłość. Gdybyśmy skutecznie leczyli chorych na otyłość, to zaoszczędzilibyśmy co najmniej 1 mld zł, tylko dlatego, że nie musielibyśmy u nich leczyć choroby nowotworowej. A co najważniejsze – uniknęlibyśmy wielu ludzkich nieszczęść.

Czy otyłość wpływa też na samo leczenie chorych nowotworowych?

Tak, poczynając od diagnostyki. Jednym z podstawowych badań diagnostycznych jest USG jamy brzusznej. Proszę sobie wyobrazić, że ultrasonografista w nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej ma znaleźć zmianę nowotworową – jest to bardzo utrudnione. Albo musi w obrębie piersi znaleźć zmianę nowotworową, kiedy pierś jest wypełniona nadmiernie tkanką tłuszczową. Są chorzy z tak bardzo zaawansowanymi postaciami choroby otyłościowej, że nie jest u nich wręcz możliwe wykonanie tak zaawansowanych badań diagnostycznych, jak rezonans magnetyczny czy tomografia komputerowa, ze względu na ograniczenia aparaturowe. A przecież kluczową rzeczą dla leczenia choroby nowotworowej jest wczesne rozpoznanie. Często jest ono zdecydowanie opóźnione u osób z chorobą otyłościową.

Otyłość wpływa też na leczenie. Przykład z chirurgii – proszę wyobrazić sobie sytuację, że musimy wyciąć nowotwór z jakiegoś narządu w obrębie jamy brzusznej. Musimy to zrobić bardzo precyzyjnie, usunąć odpowiednią grupę węzłów chłonnych – a wszystko jest otoczone nadmiarem tkanki tłuszczowej. Kolejny problem to dawkowanie chemioterapii, radioterapii – jak je dostosowywać do masy ciała chorego? Podobnie jest z nowoczesnymi metodami leczenia: immunoterapią czy leczeniem celowanym.

Również częstość nawrotów jest większa u osób z chorobą nowotworową. Najważniejsze jest jednak uświadomienie, że choroba otyłościowa jest chorobą – jak każda inna. Trzeba ją leczyć: z wielu powodów: również dlatego, żeby zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka.

Czy faktycznie widać dziś nadzieję dla chorych na otyłość: jest szansa na skuteczne leczenie?

Oczywiście: wyniki badań to jednoznacznie potwierdzają. Od kilkudziesięciu ponad trzydziestu już lat zajmuję się leczeniem chirurgicznym chorych na otyłość, i muszę powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy, że od kilku lat oprócz możliwości zaoferowania chorym leczenia chirurgicznego, jesteśmy w stanie zaoferować również leczenie farmakologiczne, które u wielu chorych może okazać się skuteczne, a na pewno nie jest związane z takim ryzykiem jak chirurgia bariatryczna. jest mniej obciążające. W wielu przypadkach, gdy to jest konieczne, te metody możemy łączyć, uzyskując jeszcze lepsze wyniki.

W Polsce co roku z powodu raka umiera ok. 100 tys. osób. Gdyby leczyć otyłość, tych osób byłoby mniej?

Wyniki badań wyraźnie na to wskazują. Kluczem do sukcesu jest dostrzeżenie choroby otyłościowej, rozpoznawanie jej i leczenie. Nie rozpoznawajmy jej na szarym końcu, jako ostatniej choroby, tylko jako przyczynę, matkę wielu innych chorób. Powinniśmy leczyć chorych przyczynowo, a my leczymy paliatywnie, gdyż leczymy powikłania otyłości, których jest wiele: między innymi nowotwory złośliwe. Gdybyśmy lepiej zaczęli leczyć chorobę otyłościową, uniknęlibyśmy wielu ludzkich dramatów.