Najczęstszą lokalizacją nowotworów układu chłonnego (chłoniaków) są węzły chłonne, jednak u niektórych pacjentów chłoniaki mogą pierwotnie zajmować inne narządy, m.in. skórę. Pierwotne chłoniaki skóry są rzadkimi nowotworami; rocznie w Polsce zachoruje na takiego chłoniaka mniej więcej 1 osoba na 100 tysięcy. W ok. 75 proc. przypadków są to chłoniaki wywodzące się z limfocytów T.
Gdy choroba jest ograniczona do zmian skórnych, we wczesnych stadiach leczenie ogranicza się do leczenia miejscowego, jednak choroba postępuje i w stadiach późniejszych niezbędna jest też terapia systemowa. – Na chłoniaki skórne T-komórkowe często chorują osoby aktywne zawodowe, choroba jest widoczna na skórze, w pewien sposób stygmatyzuje – mówiła prof. Joanna Czyż z Katedry i Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku UM we Wrocławiu.
Zwracała uwagę na to, że leczenie chłoniaków skórnych T-komórkowych jest trudne, zaś postęp w nim mniej dynamiczny niż w przypadku chłoniaków B-komórkowych. Wyzwaniem są zwłaszcza zaawansowane postaci chłoniaków T-komórkowych oraz najcięższa postać zespołu Sezary’ego. – W tym przypadku choroba nie ogranicza się tylko do skóry; zajmuje węzły chłonne, komórki chłoniaka znajdują się we krwi. Mediana przeżycia w najcięższych postaciach nie przekracza kilku lat – mówiła prof. Czyż.
Pojawiła się jednak nowa perspektywa: nowe przeciwciało monoklonalne, skierowane przeciw cząsteczce CCR4, która jest powszechnie obecna na komórkach chłoniaków T-komórkowych. – Mogamulizumab wykazuje poprawę w zakresie czasu wolnego od progresji dla chorych na zaawansowane postaci chłoniaków skórnych T-komórkowych, jak również najcięższej postaci zespołu Sezary’ego. Ten lek byłby cennym uzupełnieniem leczenia chorych na chłoniaki T- komórkowe skórne – dodawała prof. Joanna Czyż.
Zaznaczyła, że nie tylko wyniki badań klinicznych, ale też dane z rzeczywistej praktyki klinicznej pokazują, że lek może wydłużać przeżycie całkowite pacjentów z zaawansowanymi postaciami chłoniaków skórnych T-komórkowych i ciężkiej postaci zespołu Sezary’ego. – Mamy nadzieję, że lek będzie dostępny od drugiej linii leczenia, gdy wykorzystamy wcześniejsze opcje – mówiła.
Zarówno dermatolodzy jak hematolodzy podkreślają, że chcieliby mieć możliwość stosowania tego leku u chorych.