Statystyki są porażające: 9 mln dorosłych Polaków choruje na otyłość: co czwarty dorosły. A mimo to choroba otyłościowa – jak dziś mówią o niej specjaliści – wciąż nie jest postrzegana jako choroba, tylko jak defekt kosmetyczny, kwestia wyglądu.
Tymczasem choroba otyłościowa generuje ponad 200 powikłań. – Aż u 89 proc. chorych na otyłość rozwinie się nadciśnienie tętnicze. Chorzy na otyłość rozwijają stan przedcukrzycowy, a następnie cukrzycę typu 2, miażdżycę, choroby sercowo-naczyniowe. Pacjent z chorobą otyłościową 7 razy częściej ma udar, a nawet 8 razy częściej – zawał serca.
Choroba otyłościowa aż 40 razy zwiększa ryzyko nowotworów: jelita grubego, trzustki, nerek, twarzoczaszki; u kobiet także raka piersi, raka endometrium, a u mężczyzn – raka prostaty. WHO jednoznacznie stwierdziła, że choroba otyłościowa skraca życie o 4 lata, a powikłana choroba otyłościowa aż o 10 lat. To jest choroba śmiertelna
– zaznacza prof. Lucyna Ostrowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Chorzy nie wiedzą, że chorują. Ale lekarze też o tym nie wiedzą
Tylko 1 proc. chorych na otyłość jest leczonych. Dlaczego tak mało? Wciąż powoli przebija się do społeczeństwa informacja, że to choroba, którą trzeba leczyć. – Chorzy uważają, że to ich wina, że się „zapuścili”, nie dali rady; za dużo jedzą, a za mało się ruszają. Podobnie wciąż uważa znaczna część lekarzy. Wciąż sprowadzamy tę chorobę do kwestii estetyki i wyglądu, a nie jest to kwestia wyglądu, dużych ubrań, które trzeba nosić – zaznacza prof. Wyleżoł.
– Od 25 lat prowadzę ośrodek leczenia i cały czas przychodzą do mnie osoby z poczuciem winy, mówiąc, że nie dają rady. Czasem zaczynają płakać, bo byli już wszędzie, starali się schudnąć, ale kolejny raz nie wyszło. Ta choroba może przydarzyć się każdemu z nas. U każdego mogą pojawić się zaburzenia w przekazywaniu sygnałów głodu, sytości – dodaje prof. Ostrowska.
Chorzy na otyłość wciąż są niewidoczni dla systemu ochrony zdrowia. – Mija 5 lat, zanim pacjent usłyszy od lekarza, że choruje na otyłość: to dane amerykańskie; polskich danych nie ma. Apelujemy o wczesną diagnozę, a potem o ustalenie strategii leczenia. Każdy pacjent powinien dowiedzieć się, jak leczyć chorobę otyłościową – zaznacza prof. Paweł Bogdański, past prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Leczą pasjonaci, brakuje rozwiązań systemowych
Wiele w świadomości zmieniła kampania „Porozmawiajmy szczerze o otyłości”, prowadzona przez firmę Novo Nordisk. Teraz rusza kolejna kampania: „Zdrowie zaczyna się od zrozumienia. Zrozumieć otyłość” firmy Eli Lilly. Celem obydwu kampanii jest pokazanie, że otyłość nie jest żadną winą pacjenta, tylko chorobą uwarunkowaną biologicznie, którą trzeba zdiagnozować i leczyć. – Osoby, które nie chorują na otyłość, nie myślą przez cały czas ile zjedzą, co zjedzą, kiedy zjedzą. Chorzy na otyłość myślą o tym cały czas. A im więcej myślą, im więcej się starają, żeby mniej jeść, tym gorsze efekty. Bo kora mózgowa nie jest w stanie wygrać z zaburzonymi mechanizmami autoregulacji, z biologią – zaznacza prof. Wyleżoł.
Dlatego konieczne jest leczenie – podobnie jak konieczne jest leczenie nadciśnienia czy hipercholesterolemii. – Podstawą jest aktywność fizyczna, ale odpowiednio i indywidualnie dobrana, oraz odpowiedni sposób odżywiania. Jednak konieczne jest też leczenie: w postaci farmakoterapii, a jeśli ona nie pomaga: operacji bariatrycznej – zaznacza prof. Lucyna Ostrowska.
Leczenie musi być zorganizowane, a tego w polskim systemie ochrony zdrowia zdecydowanie brakuje. – Dziś leczeniem choroby otyłościowej zajmują się pasjonaci. Musimy stworzyć system opieki zdrowotnej, chory na chorobę otyłościową powinien być pod opieką zespołu specjalistów. Musimy reaktywować pomysł programu KOS BMI 30 plus, stworzyć ośrodki leczenia. Jednak ponieważ ta choroba dotyka 9 mln dorosłych Polaków, to każdy lekarz powinien potrafić rozpoznać chorobę otyłościową i ją leczyć. Musi mieć też „narzędzia” do jej leczenia. Ja mam możliwość wykonywania operacji bariatrycznych finansowanych przez NFZ, musi być też refundacja skutecznej refundacji leków dla najbardziej potrzebujących – zaznacza prof. Wyleżoł.
Prof. Lucyna Ostrowska ostrzega jednak, by nie wpaść w pułapkę, wierząc, że sama farmakoterapia jest w stanie załatwić sprawę. – Farmakoterapia daje pacjentowi czas, by zmienił tryb życia. Dlatego potrzeba jest pomoc dietetyka, psychologa, fizjoterapeuty
– zaznacza.
Pacjenci potrzebują pomocy i zrozumienia
Chorzy na otyłość bardzo powoli wychodzą z poczucia winy. – Wciąż żyjemy w przekonaniu, że otyłość to nasza wina, że to my coś robimy źle. Choroba zabiera nam zdrowie i życie, stygmatyzuje. Oczekuje się od nas, żebyśmy mniej jedli, a więcej się ruszali. Choruję od dzieciństwa całe życie słyszałam: „Zrób coś ze sobą!”. Czym to skutkuje? Że nie szukamy pomocy, wstydzimy się iść do lekarza, bo po raz kolejny raz pokazaliśmy wszystkim, że nie dajemy rady – mówi Katarzyna Głowińska, prezes Fundacji Leczenia Otyłości.
Czytaj też:
Otyłość: choroba z 200 powikłaniami. Konieczne leczenie, nie odchudzanieCzytaj też:
Są pierwsze polskie zalecenia, jak leczyć otyłość. Prof. Bogdański: „Odchudzanie to średniowiecze w myśleniu tej chorobie”