Nikt nie kontroluje oddziałów chirurgicznych. Prof. Dziki: Źle wykonanej operacji nic nie naprawi

Nikt nie kontroluje oddziałów chirurgicznych. Prof. Dziki: Źle wykonanej operacji nic nie naprawi

Dodano: 
Operacja. Zdjęcie ilustracyjne
Operacja. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Gorodenkoff
– W Polsce nikt nie kontroluje oddziałów chirurgicznych, w jaki sposób leczą. Nie ma rejestru, który pokazuje, czy były powikłania śródoperacyjne, pooperacyjne, jak długo chorzy żyją. Dlatego wyniki leczenia onkologicznego są złe. Dramatycznie brakuje też chirurgów. Niedługo nie będzie komu operować – przestrzega prof. Adam Dziki, jeden z najbardziej znanych w Polsce i na świecie chirurgów.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Od wielu lat przeprowadza pan skomplikowane leczenie chirurgiczne, również nowotworów. Jak ocenia pan wyniki leczenia nowotworów w Polsce?

Prof. Adam Dziki: Niestety, wyniki leczenia nowotworów w Polsce odbiegają od wyników innych krajów. 30 lat temu Polska była na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o wyniki leczenia nowotworów w Europie. Niedawne badania Eurostatu wykazały, że jesteśmy na trzecim miejscu od końca, mimo znacznego postępu w leczeniu – za pomocą chemioterapii, radioterapii. Wyniki leczenia nowotworów w Polsce są bardzo złe.

Dlaczego? Przecież obiektywnie rzecz biorąc jest coraz lepsza diagnostyka, są nowe metody leczenia.

Jedną z głównych przyczyn jest to, że chirurdzy źle operują. A nic nie jest w stanie poprawić źle wykonanej operacji. Późniejsza chemioterapia, radioterapia, nowoczesne leki nie są w stanie poprawić efektów źle wykonanej operacji.

Rzecz w tym, że nikt w Polsce nie kontroluje żadnego oddziału chirurgicznego, w jaki sposób leczy. Nie ma rejestru osób, który pokazałby, czy były powikłania śródoperacyjne, powikłania pooperacyjne, jaki jest długoletni wynik leczenia, jak długo chorzy żyją… Raporty, które powstają, są na takiej zasadzie: „Operuję najwięcej, to znaczy, że operuję najlepiej”. A na jakiej podstawie? „Bo tak mówię”.

Kraje, które mają najlepsze wyniki leczenia, jak choćby kraje skandynawskie czy Holandia, od lat prowadzą rejestry chorych z nowotworami. A w tych rejestrach, poza długością pobytu w szpitalu, jest wynik badania histopatologicznego, liczba wyciętych węzłów chłonnych, powikłania w czasie operacji, po operacji, a na końcu jest długoletni wynik onkologiczny – jak długo chorzy operowani żyją. Na tej podstawie można ocenić, jaki oddział w jaki sposób leczy. W Polsce, niezależnie od tego, czy oddział leczy dobrze, czy źle, dostaje tyle samo pieniędzy z NFZ. Nikt tego nie sprawdza.

Zapowiadana jest jednak ustawa o jakości w ochronie zdrowia, gdzie mówi się też m.in. o monitorowaniu leczenia i płaceniu za efekty.

Nie znam tej ustawy, dopóki jednak nie będzie rejestrów osób operowanych, dopóki nie będzie audytu każdego oddziału chirurgicznego, przeprowadzanego chociaż raz w roku i sprawdzenia, w jaki sposób leczy, jakie są powikłania, to nie wydaje się, że w Polsce coś się zmieni. Mówię o tym od lat i nic się nie zmienia.

Druga rzecz: Polska jest chyba jedynym krajem w UE, który nie respektuje konieczności ciągłego dokształcania lekarzy. Na całym świecie, nawet w Indiach, jeśli lekarz nie uzyska odpowiedniej liczby punków edukacyjnych, odbiera mu się licencję.

W Polsce też lekarze zbierają punkty edukacyjne….

Tak, w Polsce nakazuje się, żeby w określonym czasie lekarz zebrał określoną liczbę punktów edukacyjnych. Jeśli jednak lekarz ich nie zbierze, to… trudno. Nic się nie dzieje. Dlatego większość lekarzy nie jest zainteresowanych uczestnictwem w szkoleniach, kongresach. Każdy uważa siebie za Boga medycyny.

Jeśli chodzi o poprawienie wyników leczenia onkologicznego, to podstawą jest stworzenie rejestrów, pokazujących faktyczne wyniki leczenia?

Jeśli nie będzie rejestrów, to nie zrobimy kroku do przodu. Bardzo wielu chorych w Polsce umiera, bo nie potrafimy ich właściwie leczyć. Jeśli będzie źle wykonana operacja, to późniejsze leczenie niewiele już pomoże.

Problemem w Polsce jest też zbyt mała liczba chirurgów. Dlaczego tak niewielu lekarzy wybiera tę specjalizację?

To nie jest atrakcyjna specjalność, chirurdzy zarabiają za mało w stosunku do lekarzy innych specjalności. Jest to jednak pochodną wyceny procedur chirurgicznych. Jeśli lekarz chirurg przyjdzie do dyrektora szpitala prosząc o podwyżkę, gdyż zarabia zdecydowanie mniej niż anestezjolog i inni specjaliści, to zwykle słyszy odpowiedź, że leczenie chirurgiczne przynosi szpitalowi straty.

Drugi argument: „wisi” nad nami prokurator – za błędy medyczne. Pacjent nie oskarży dermatologa o złe leczenie, jeśli jednak po operacji chirurgicznej pojawi się np. ropienie rany, to pacjent uważa, że to błąd w sztuce i straszy prokuratorem. Młode osoby, gdy to widzą, wybierają inne specjalności. Średni wiek chirurga w Polsce to dziś 59 lat! Niedługo nie będzie komu operować. Przyjdzie pacjent z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego i nie będzie kto miał wykonać operacji.

Jest pan jednym z najbardziej cenionych w Polsce i na świecie chirurgów. Co pana skłoniło, żeby zostać chirurgiem?

Od dziecka chciałem zostać chirurgiem. Mimo że nie jestem z lekarskiej rodziny, to nie wyobrażam sobie innego zawodu niż bycie chirurgiem. Uważam, że to najpiękniejsza specjalność lekarska. Bardzo szybko widać efekt pracy: w ciągu kilku godzin, dni, tygodni. To specjalność, która daje największą radość.

Dziś część młodych ludzi idzie na medycynę by zarabiać pieniądze. Medycyna jest jednak powołaniem. Jeśli lekarz nie będzie miał powołania i będzie myślał tylko o zarabianiu pieniędzy, to nie będzie dobrym lekarzem.

Zachęcałby pan jednak młodych lekarzy do zostania chirurgami?

Zachęcam, bo to najwspanialsza specjalizacja, dająca największą radość w życiu.

Prof. Adam Dziki jest specjalistą w zakresie chirurgii ogólnej oraz chorób jelita grubego. Wykonuje również zabiegi w ramach chirurgii onkologicznej. Przez wiele lat kierował Kliniką Chirurgii Ogólnej i Kolorektalnej UM w Łodzi, był również m.in. przewodniczącym Interdyscyplinarnej Grupy ds. Leczenia Raka Jelita Grubego, prezesem Towarzystwa Chirurgów Polskich.

Czytaj też:
„Wydarzyło się coś niewiarygodnego”. Prof. Kowalski chwali nowe możliwości leczenia raka płuca od stycznia 2023
Czytaj też:
Centrum Kryzysowe już działa. Ważny adres dla chorych na raka i ich rodzin

Cały wywiad dostępny jest w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.