Onkolog: Pacjent nie może bać się wyśmiania. Zaufanie buduje się od pierwszej wizyty

Onkolog: Pacjent nie może bać się wyśmiania. Zaufanie buduje się od pierwszej wizyty

Dodano: 
Dr Janusz Meder: Wyniki leczenia są lepsze, gdy pacjent ma zaufanie do lekarza
Dr Janusz Meder: Wyniki leczenia są lepsze, gdy pacjent ma zaufanie do lekarza 
Lekarz nie może obrażać się na pacjenta, także gdy ten chce stosować alternatywne terapie albo skonsultować się z innym lekarzem diagnozę czy sposób leczenia. Często sam dawałem namiary na innych znakomitych lekarzy w Polsce, albo adresy placówek zagranicznych w celu ewentualnej konsultacji. Ja też bym pewnie tak samo postępował, gdyby to mnie dotyczyło –  mówi dr Janusz Meder z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Tylko 20 proc. osób ankietowanych na zlecenie Wprost stwierdziło, że darzy lekarzy wysokim lub bardzo wysokim zaufaniem. Czy w swojej pracy spotyka się pan z przejawami braku zaufania? W leczeniu choroby onkologicznej zaufanie jest podstawą, bo z jednej strony walczy się o życie, a z drugiej: terapie często są obciążające.

Dr Janusz Meder: Osoby starszego pokolenia mają większe zaufanie do lekarzy – chyba że miały osobiste nieprzyjemne doświadczenie. Inaczej jest z młodszym pokoleniem, korzystającym z Internetu, które najpierw próbuje samo postawić diagnozę, znaleźć leczenie, a dopiero potem – wyposażone w taką wiedzę – idzie do lekarza. Albo robi to równolegle.

Starsze osoby mają też swoich lekarzy rodzinnych, często chodzą do nich nawet częściej niż to jest potrzebne, bo potrzebują takiego kontaktu. Budują taką relację przez lata. Wychowany przez pokolenia Mistrzów, takich jak prof. Tadeusz Koszarowski, zawsze byłem nastawiony na wypracowywanie dobrych relacji z pacjentem, wysłuchanie go, znalezienie czasu, pamiętanie o jego intymności, godności. Jeśli pierwsze relacje miedzy pacjentem a lekarzem są budowane właśnie w ten sposób, to pacjent ma zaufanie.

Buduje się więź, która potem procentuje z korzyścią dla obu stron. Pacjent może zadać wszystkie pytania i uzyskać na nie odpowiedzi. A lekarz jest dla niego autorytetem, ale jednocześnie jest bardziej pewny, że pacjent mówi mu o najważniejszych rzeczach związanych ze zdrowiem, leczeniem, działaniem ubocznym leków.

Do takiej rozmowy niezbędny jest czas. A jak go znaleźć, skoro lekarz na rozmowę z pacjentem ma kilka minut, przed gabinetem czeka długa kolejka, lekarz jest zmęczony, zdenerwowany…

Okazuje się, że wcale nie potrzeba dużo czasu, by nawiązać partnerską relację, gdzie pacjent czuje się podmiotem. W wielu miejscach na świecie były na ten temat przeprowadzane badania, okazało się, że wystarczy poświęcić choremu kilka minut, szczególnie przy pierwszym spotkaniu. Jednak w czasie tego spotkania lekarz powinien siedzieć twarzą w twarz z pacjentem, patrzeć mu w oczy. Wsłuchać się w pacjenta, ale też kierować rozmową – wiadomo, pacjentów jest wielu.

Sztuką jest sterowanie rozmową. W pewnym momencie można delikatnie zasygnalizować, że resztę omówimy następnym razem. Pacjent musi jednak czuć, że jest wysłuchany. Gdy pracowałem w Stanach w latach 1980-81, to ułożyłem siedem przykazań – w jaki sposób zadbać o wzajemne dobre relacje lekarz-pacjent. Gdyby zastosować chociaż część z nich, to nawet lekarze, którzy narzekają na brak czasu, nie mają wrodzonej empatii, zbudują relację wzajemnego zaufania.

Często pacjent boi się czegoś powiedzieć z obawy, że lekarz go wyśmieje, bo np. ktoś doradzał mu przyjmowanie cudownych parafarmaceutyków. Zawsze przy pierwszych wizytach mówiłem pacjentowi, że być może ktoś ze znajomych czy rodziny będzie podpowiadał mu różne metody leczenia – i żeby w takich przypadkach żeby nie krępował się przyjść, porozmawiamy, co można stosować, a czego lepiej nie robić, bo może to zaburzyć tok leczenia.

Jeśli pacjent od razu wie, że może ze wszystkim zwrócić się do lekarza, to często sam z siebie pyta, czy może skorzystać z jakiejś alternatywnej metody. Tak właśnie buduje się zaufanie.

W onkologii pacjenci często rezygnowali z chemioterapii, stosowali alternatywne metody. Teraz też je stosują, ale o tym nie mówią, obawiając się wyśmiania, zakazu. Albo usłyszenia, żeby w takim razie leczyli się sami, skoro wszystko wiedzą.

Dlatego lepiej powiedzieć pacjentowi, że może się ze wszystkim zwrócić do lekarza. Lekarz i tak nie może choremu niczego nakazać ani zakazać. Ma służyć pomocą. Jeśli pacjent uzna, że mimo wszystko będzie chciał leczyć się alternatywnie, to i tak zrobi to. A ja wolałbym o tym wiedzieć. Jeśli lekarz machnie ręką i powie zirytowany: „To proszę iść leczyć się gdzieś indziej”, to straci chorego. Na ogół, jeśli z pacjentami się porozmawia, to często odstępują oni od zamiaru stosowania jeszcze jakichś innych metod terapii, wiedząc, że w danym momencie lepiej tego nie robić, bo mogą wystąpić niespodziewane działania uboczne a właściwe leczenie onkologiczne może przez to okazać się nieskuteczne.

Czytaj też:
Wizjonerzy Zdrowia: Co łączy raka piersi i szpiczaka? „Niewiarygodny postęp medycyny”

Z naszych badań wynika, że prawie 25 proc. pacjentów często sprawdza diagnozę u jeszcze innego lekarza. To dobrze, bo z z jednej strony organizacje pacjentów mówią o prawie pacjenta do drugiej konsultacji, czy to jednak jest wyraz braku zaufania do lekarza? I najważniejsze: czy pacjent może lekarzowi powiedzieć, że chce się jeszcze z kimś innym skonsultować?

Ja już przy pierwszych wizytach mówię, że nie mam nic przeciwko temu, żeby pacjent po usłyszeniu mojej diagnozy i propozycji leczenia skonsultował ją z innym lekarzem. Jednocześnie podkreślam, że moja propozycja nie jest podjęta jednoosobowo, tylko zespołowo, bo tak właśnie jest.

Pacjent ma jednak prawo do tzw. drugiej konsultacji. Często sam dawałem namiary na innych znakomitych lekarzy w Polsce, albo adresy placówek zagranicznych w celu ewentualnej konsultacji, jeśli pacjent chciał.

Lekarz nie ma prawa obrażać się na swojego pacjenta, że gdzieś indziej idzie potwierdzić diagnozę i sposób leczenia. Ja bym pewnie tak samo postępował, gdyby to mnie dotyczyło. Często jednak okazuje się, że diagnoza i zaproponowane leczenie jest podobne, bo przecież są przyjęte standardy postępowania.

Czasem w takiej sytuacji pacjent usłyszy od lekarza, że zajmuje miejsce innym chorym…

Tracimy w ten sposób pacjenta, a sami mamy dyskomfort, że chory nas opuścił, mimo że włożyliśmy tyle pracy, by nim się zaopiekować.

Gdy pacjent poszedł konsultować się do innego lekarza, nie myślał Pan, że nie ma do Pana zaufania?

Wręcz przeciwnie. Czułem się wspaniale, gdy pacjent wracał i potwierdzał moją diagnozę, a zaproponowany sposób leczenia często był taki sam lub podobny. To procentowało jeszcze większym zrozumieniem na dalszych etapach choroby. Bo przecież wielu chorych wraca z nawrotem nowotworu.

Czytaj też:
Tridemia zamiast pandemii? Kardiolog, onkolog, specjalista zdrowia publicznego o plagach w 2023 roku

I wówczas też musi mieć zaufanie do lekarza…

Można powiedzieć, że zaprzyjaźniamy się z pacjentami i towarzyszmy im przez wszystkie etapy choroby. Oczywiście dziś jest to coraz trudniejsze do wykonania, bo pacjentów jest coraz więcej, lekarze są bardzo zapracowani.

Najgorzej jest wtedy, gdy pacjent przy każdej wizycie onkologicznej trafia do innego lekarza. Wtedy naprawdę trudno mieć zaufanie, jeśli za każdym razem widzi się inną twarz i odpowiada się na te same pytania.

Oczywiście, zdarzają się sytuacje wyjątkowe, gdy lekarz jest na urlopie, ktoś go zastępuje. Generalnie jednak pacjent onkologiczny powinien mieć swojego lekarza prowadzącego, który jednocześnie staje się w sposób naturalny jego koordynatorem.

Jeśli wypracuje się taki model partnerstwa i wzajemnego zaufania, to wyniki leczenia są lepsze, mniej jest powikłań. Problemem jest jednak to, że w trakcie studiów za mało uczula się przyszłych lekarzy na te kwestie. Dopiero od niedawna zaczęto wprowadzać zajęcia pokazujące, w jaki sposób buduje się relacje i komunikację z pacjentem. Zażegnałoby to wielu niepotrzebnym konfliktom i sprawom sądowym, bo powstają one wtedy, gdy pacjent czuje, że jest zbywany i źle traktowany. Sam jednak, będąc lekarzem, niejednokrotnie spotkałem się z różnymi, mówiąc delikatnie niewłaściwymi zachowaniami moich koleżanek i kolegów pracujących w innych szpitalach. Tylko że oczywiście ja na to inaczej patrzyłem, bo miałem innych kolegów, którzy pomagali mi w takich sytuacjach. A pacjent czasem jest pozostawiony sam sobie.

7 przykazań dr. Janusza Medera dla lekarzy:
1. Powitaj pacjenta, podaj mu rękę na przywitanie.
2. Skup choć przez kilka minut tylko na nim swoją uwagę, dając do zrozumienia, że w tym czasie on jest najważniejszy dla ciebie i zbierz wywiad lekarski w sposób zwięzły i taktowny, komunikując się językiem zrozumiałym dla swojego rozmówcy i dochowując tajemnicy lekarskiej oraz innych praw pacjenta.
3. Poproś pacjenta o rozebranie się, z zachowaniem jego prawa do wolności, godności i intymności, a następnie dokładnie zbadaj jego ciało w całości, w miarę możliwości mając przyzwolenie pacjenta. Nie zapomnij o badaniu per rectum, badaniu piersi u kobiet, a u mężczyzn o badaniu jąder.
4. Na każdym etapie diagnozy i leczenia wyobrażaj sobie, że to ty jesteś na miejscu pacjenta i pomyśl, czy chciałbyś być tak samo traktowany.
5. Zważaj na każde wypowiadane do pacjenta słowa i nigdy nie odbieraj mu nadziei, mając przede wszystkim pokorę wobec własnej wiedzy, niezależnie od stopnia swoich kwalifikacji, zajmowanego stanowiska czy posiadanego tytułu naukowego.
6. Pełniąc swoją niełatwą misję lekarską, bądź cierpliwy, nie zapominaj o dobrych i ciepłych słowach, nie obrażaj się i nie gniewaj na pacjenta, a swoją postawą i działaniem zaświadczaj o zbieżności swoich celów z celami pacjenta stosownie do jego potrzeb, oczekiwań i życzeń oraz zgodnie z jego wolą, światopoglądem i filozofią życia.
7. Traktuj pacjenta zawsze podmiotowo, w sposób holistyczny, nie oddzielając jego części fizycznej od psychicznej i duchowej, bowiem stanowią one jedną nierozerwalną całość.

Dr n. med. Janusz Meder, onkolog, radioterapeuta, pracuje w Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie, gdzie m.in. był kierownikiem Kliniki Radioterapii i kierownikiem Kliniki Nowotworów Układu Chłonnego. Jest współtwórcą Polskiej Grupy Badawczej Chłoniaków i Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, prezesem Polskiej Unii Onkologii i ekspertem Medycznej Racji Stanu. Od wielu lat dąży do poprawy leczenia onkologicznego w Polsce. Otrzymał m.in. nagrodę Zaufania Złoty OTIS oraz nagrodę Wizjoner-Lekarz Społecznik tygodnika Wprost (2022).

Czytaj też:
Wiceminister Miłkowski dla Wprost: „Pracujemy nad udostępnieniem kolejnych leków w onkologii, hematologii, chorobach cywilizacyjnych”
Czytaj też:
„Niech rozkwita i 100 kwiatów”, czyli recepty na niedobory lekarzy – debata „Wizjonerzy Zdrowia” z wiceministrem Bromberem