Pierwszy na świecie test ryzyka ciężkiego przebiegu COVID zrobili Polacy. „O tym marzyliśmy, gdy umierali pacjenci”

Pierwszy na świecie test ryzyka ciężkiego przebiegu COVID zrobili Polacy. „O tym marzyliśmy, gdy umierali pacjenci”

Dodano: 
Pierwsze na świecie testy oceniające ryzyko ciężkiego przebiegu COVID wytworzone w PIM MSWiA
Pierwsze na świecie testy oceniające ryzyko ciężkiego przebiegu COVID wytworzone w PIM MSWiA Źródło: Grzegorz Samoraj/ PIM MSWiA
W trzy godziny można stwierdzić, czy osoba zakażona SARS-CoV-2 będzie miała ciężki przebieg COVID-19 z zagrożeniem życia, czy lekki, i nie jest potrzebny pobyt w szpitalu. Test już jest dostępny w szpitalu PIM MSWiA. – Wielu osobom może ocalić życie, a innych uspokoić, że choroba nie będzie miała ciężkiego przebiegu. To wielki przełom w świecie medycznym – mówi prof. Waldemar Wierzba, dyrektor szpitala.

Państwowy Instytut Medyczny MSWiA (wcześniej Centralny Szpital Kliniczny MSWiA, szpital na Wołoskiej), to miejsce, do którego niemal od początku trafiali pacjenci z , zwłaszcza ci z ciężkim przebiegiem.

– Byliśmy największym szpitalem jednoimiennym w Polsce, przysyłano do nas najciężej rokujących chorych. Wdrażaliśmy wszystkie najnowocześniejsze metody leczenia, ratowaliśmy najtrudniejszych pacjentów m.in. dzięki ECMO – zaznacza prof. Wierzba.

Wielu chorych udało się uratować nawet z bardzo ciężkich stanów. Jednak nie wszystkich.

O ciężkości przebiegu decydują geny

– Szybko zauważyliśmy, że stan niektórych pacjentów, którzy początkowo mieli złe rokowanie, poprawiał się, często między 5. a 7. dobą. Ale byli też chorzy, u których nie pomagało leczenie, wysoko przepływowa tlenoterapia. Była konieczność stosowania respiratora, niektórzy trafiali na ECMO, ale części nie dawało się uratować. Nie zawsze zależało to od wieku chorego czy chorób współistniejących. Widzieliśmy zgony, nieskuteczność podejmowanych przez nas terapii, naszą bezsilność.

– Zorientowaliśmy się, że nie ma w tej chorobie równości. Wtedy pojawiła się idea, żeby na początku, na izbie przyjęć zrobić test i wiedzieć: tego pacjenta można wypisać do domu, bo będzie miał lżejszy przebieg choroby, a tego chorego trzeba zostawić w szpitalu – opowiada prof. Robert Gil, kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej PIM MSWiA.

Widać było, że dużą rolę w przebiegu choroby odgrywają czynniki genetyczne. Tak powstał projekt naukowy zbadania genetycznych przyczyn ciężkiego przebiegu COVID-19, który zyskał finansowanie z grantu NCBiR.

W ciągu roku przebadano układ genów u 1000 pacjentów z trzech grup: pierwsza miała ciężki przebieg COVID, druga przechodziła chorobę lekko, trzecia – bezobajawowo. Na tej podstawie udało się ustalić, że u osób z ciężkim przebiegiem COVID-19 są zmiany w dwóch genach, w stosunku do osób, u których przebieg choroby jest lekki lub bezobjawowy.

– Okazało się, że na chromosomach 6 i 19 występuje różnica: występujące na nich zmiany były spójne z ciężkością choroby – zaznacza prof. Agnieszka Pawlak, kierująca Centrum Wsparcia Badań Klinicznych w PIM MSWiA.

– Nie badaliśmy jednego czy dwóch genów pacjentów, tylko cały genom. Wszystkie dane poddaliśmy analizie bioinformatycznej, z wykorzystaniem w pewnej części sztucznej inteligencji. Zaprojektowaliśmy test, rozliczyliśmy grant. Na tym projekt naukowy można było skończyć, postanowiliśmy jednak na tym nie poprzestać – zaznacza prof. Wierzba.

Wyniki analiz genetycznych dokonanych w ramach realizacji grantu zostały opublikowane w wielu prestiżowych czasopismach o wysokim indeksie cytowalności. Zapadła decyzja, żeby nie poprzestać na projekcie naukowym, ale stworzyć test, który będzie można wykorzystywać u chorych, np. na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w innych oddziałach szpitalnych.

– To była decyzja dyrektora; mówił: jesteśmy tak blisko, idźmy dalej – dodaje prof. Gil.

Czytaj też:
Pierwsza Polka zaszczepiona na COVID-19. „Jestem dumna, że zostałam wybrana”

Jest 10 tysięcy, będzie 10 milionów

– Tworzenie testu to były tysiące godzin pracy wielu osób. Zrobiliśmy też kliniczną walidację, został dopuszczony do klinicznego zastosowania. To pierwszy tego typu test na świecie, dzięki któremu można ocenić ryzyko ciężkiego przebiegu choroby – dodaje prof. Agnieszka Pawlak.

Pierwsze testy do użytku w szpitalu były gotowe w kwietniu.

– W tej chwili mamy 10 tys. testów do użytku na SOR i w klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Uzyskaliśmy zgodę prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, na razie na rok, na 10 mln testów. To innowacyjna myśl medyczna, biotechnologiczna, obwarowana 5 patentami. Niektórym pacjentom będą ratowały życie, a niektórym być może poprawią dobrostan psychiczny, gdy dowiedzą, że nie są w grupie wysokiego ryzyka – zaznacza prof. Wierzba.

Test może być wykonany przez każde laboratorium dysponujące techniką PCR.

– Odczyt jest prosty, to testy kreskowe, przypominające testy ciążowe, tylko my wykorzystujemy technikę PCR. Kreska oznacza ryzyko ciężkiego przebiegu choroby – mówi prof. Pawlak.

Dokładność testów jest oceniana na 100 procent. Na razie będzie można je wykonać tylko w warunkach szpitalnych, w laboratorium dysponującym techniką PCR.

– Na początek będziemy je stosować u nas, możemy też przekazywać do wszystkich szpitali podległym ministrowi spraw wewnętrznych. Później bardzo chętnie przekażemy testy innym zainteresowanym szpitalom. Ponieważ jednak jest to komercjalizacja testu, to będziemy chcieli, żeby Państwowy Instytut Medyczny na tym zarobił i mógł przeznaczyć te pieniądze np. na stworzenie testów w innych chorobach: wirusowych, bakteryjnych – mówi prof. Wierzba.

Mimo że dziś wydaje się, że epidemia COVID-10 przycichła, eksperci są przekonani, że testy nadal mogą być w wielu przypadkach bardzo potrzebne.

– Zdarza się, że mam w klinice pacjenta, który ma infekcję, i nie wiem, co zrobić: wysłać go do domu, żeby się leczył, czy zostawić w szpitalu. To jest moment, gdy można użyć testu. Jeśli jest ujemny, to wiem, że pacjent ma całkiem niezłą odporność, mogę przeprowadzić zabieg. Albo widzę, że muszę go zostawić w szpitalu pod nadzorem, bo ma ryzyko ciężkiego przebiegu – mówi prof. Gil.

– Sama przechorowałam COVID, wiem, jakim stresem jest ta choroba, widzimy też wiele powikłań, zarówno bezpośrednich, jak ujawniających się później. Jeszcze dużo nie wiemy na temat tego wirusa – mówi prof. Pawlak

– Jeśli widzimy ryzyko ciężkiego przebiegu COVID, to pacjent zostaje u nas w szpitalu, jesteśmy przygotowani, by w każdej chwili podać tlen, respirator, zadziałać jak najszybciej i jak najintensywniej – dodaje.

Test naukowców i lekarzy PIM MSWiA ma jeszcze jeden wymiar: w przyszłości będzie można tworzyć tego typu testy genetyczne przewidujące ciężkość przebiegu w innych chorobach bakteryjnych i wirusowych, indywidualizować leczenie i uniknąć wielu powikłań.

Czytaj też:
Ile osób z koronawirusem na wakacjach? Najnowsze dane Ministerstwa Zdrowia
Czytaj też:
Od naukowca do milionera? Patenty i odkrycia, które przyniosły ogromne zyski

Cały artykuł opublikowany jest w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.