– Półpasiec jest bardzo specyficzną chorobą: wywołuje ją wirus, który jest w organizmie każdego, kto w przeszłości chorował na ospę wietrzną. W populacji 50-latków każdy przechorował ospę wietrzną. Wirus w formie uśpionej pozostaje w zwojach nerwowych. Wystarczy gorszy okres: pogorszenie odporności, inna choroba przewlekła, a czasem trudny okres w życiu, mocno obciążony pracą i dochodzi do zachorowania na półpasiec – tłumaczy prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.
Choroba zwykle zaczyna się bólem skóry w określonym miejscu. Potem pojawia się zaczerwienienie, pęcherzykowa wysypka. Skóra swędzi, boli. – Choroba zwykle obejmuje obszar jednego dermatomu, może jednak wystąpić półpasiec rozsiany. Zwykle półpasiec występuje na klatce piersiowej, plecach, brzuchu, ale może też wystąpić np. półpasiec oczny, uszny – dodaje prof. Mastalerz-Migas.
Konieczne szybkie wdrożenie leczenia
Osoba, która zachoruje na półpasiec, powinna jak najszybciej iść do lekarza. – Mamy leki przeciwwirusowe, im szybciej zostaną zastosowane, tym lepiej – mówi prof. Mastalerz-Migas.
Choroba zwykle trwa kilka-kilkanaście dni. U części osób zniknie bez śladu, jednak u niektórych może spowodować powikłania. Najczęstszym, który dotyka 20-30 proc. pacjentów jest neuralgia popółpaścowa. – To przeczulica skóry, ból w miejscu, gdzie były zmiany skórne. Czasem ten ból się rozszerza i boli cała ćwiartka cała pleców. Może to utrzymywać się miesiącami i latami. To okropna choroba, która może istotnie pogarszać jakość życia. Proszę sobie wyobrazić 70-letniego pacjenta, który ma problemy zdrowotne, a do tego dołącza się przewlekły ból. Taka osoba ogranicza kontakty, wyłącza się z aktywności społecznej. Pogarsza to jakość życia. Może to też przyczynić się do wcześniejszego zgonu – zaznacza ekspertka.
Wczesne wdrożenie leczenia powoduje, że wirus mniej się namnaża. Niestety, nie zapobiega to wystąpieniu neuralgii.
Ryzyko neuralgii rośnie wraz z wiekiem, zwłaszcza po 50 roku życia.
W gabinecie lekarza rodzinnego warto rozmawiać o szczepieniach
– Gabinet lekarza POZ, lekarza rodzinnego to najważniejsze miejsce, gdzie rozmawia się na temat szczepień, zarówno dzieci, jak dorosłych, gdzie staramy się układać pacjentom indywidualny kalendarz szczepień – mówi prof. Mastalerz-Migas.
Zaznacza, że trzeba też mówić o szczepieniach, które nie są refundowane.
– Byłoby super, gdyby szczepienia przeciw półpaścowi były bezpłatne, szczególnie dla osób z grup ryzyka: dla seniorów, dla osób z chorobami przewlekłymi. Cieszymy się jednak, że jest już dla części osób refundacja w 50 procentach. To bardzo dużo, ale oczywiście, gdyby szczepienie było bezpłatne, to zwiększyłaby się jego dostępność – zaznacza prof. Mastalerz-Migas.
Zwraca jednak uwagę na to, że konieczna jest też edukacja pacjentów, gdyż wciąż wielu z nich nie wie o tym szczepieniu. – Aczkolwiek powoli to się zmienia, bo często pacjenci przychodzą i pytają o szczepienie, albo przychodzą dzieci rodziców w podeszłym wieku. Lekarz powinien mieć wiedzę, by zarekomendować szczepionkę, powiedzieć, jak ją się podaje, w jakim schemacie. I zaprosić na szczepienie – dodaje prof. Mastalerz-Migas.
– Szczepionkę przeciw półpaścowi powinniśmy rekomendować wszystkim pacjentom powyżej 50 roku życia; a powyżej 60. roku życia – to powinno być „must have” na liście szczepień. Również osoby młodsze, z chorobami przewlekłymi, osłabiającymi odporność, powinny się zaszczepić, gdyż mają dużo większe ryzyko, że rozwiną półpaśca, a rozwijając półpaśca – że rozwiną także neuralgię popółpaścową – zaznacza ekspertka.
Czytaj też:
Co piąta osoba po tej chorobie zmaga się z bólem. Eksperci apelują, żeby się szczepićCzytaj też:
To taki ból, jakby ktoś przykładał żelazko do ciała. Dr Kocot-Kępska: „Apelujemy o szerszą dostępność do szczepień”