Katarzyna Pinkosz: Ponad 20 mln Polaków ma za wysoki „zły” cholesterol LDL. Ale duża część osób obawia się konieczności stosowania leków do końca życia, wolałaby sięgnąć po produkty pochodzenia naturalnego, suplementy diety, czy też – jak to coraz częściej się określa – nutraceutyki. Co to właściwie są nutraceutyki i czy dzięki nim uda się skutecznie obniżyć LDL?
Prof. Maciej Banach, prorektor ds. Collegium Medicum KUL, kierownik Zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, założyciel i przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego, przewodniczący Międzynarodowego Panelu Ekspertów Lipidowych: Nutraceutyki to produkty pochodzenia naturalnego, które najczęściej są składnikami diety. Zostały z nich stworzone gotowe preparaty, które łączą wartości odżywcze z farmakologicznymi, korzystnie wpływając na zdrowie. Mówimy o nich „nutraceutyki” – co pochodzi od angielskich słów „nutrition” (odżywianie) i „pharmaceutical” (farmaceutyk) – szczególnie w odniesieniu do preparatów, które mają potwierdzoną skuteczność.
Co wiemy o ich skuteczności? Wiele z nich reklamuje się jako produkty obniżające cholesterol. Czy tak faktycznie jest?
Zajęliśmy się tym problemem jako Polskie Towarzystwo Lipidologiczne i Międzynarodowy Panel Ekspertów Lipidowych już prawie 10 lat temu. Nie dlatego, że chcieliśmy promować nutraceutyki, tylko dlatego, że chcieliśmy ten rynek nieco uregulować. To rynek, szczególnie w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, przynoszący miliardowe zyski – jeden z największych na świecie. Są pacjenci, którzy przychodzą i mówią: „Panie Doktorze, ja wezmę wszystko, tylko nie leki, a już na pewno nie statyny!”. Mówią tak również dlatego, że często słyszą w reklamach przekaz: „Jak będziesz stosować konkretny suplement, to możesz jeść boczek, tłuste mięso lub ciasto”.
W ramach międzynarodowego panelu ekspertów lipidowych już w 2017 roku opublikowaliśmy pierwszy raz na świecie listę nutraceutyków, które mogą mieć korzystne efekty, jeśli chodzi o obniżanie LDL. Zrobiliśmy też badanie porównawcze (metaanalizę sieciową) – przejrzeliśmy wyniki prawie 400 randomizowanych badań. Z grupy kilkuset produktów udało nam się wybrać kilkanaście, których stosowanie może mieć znaczenie.
Stwierdziliśmy, że jeśli chodzi o obniżenie cholesterolu LDL, to skutecznych jest jedynie 5 nutraceutyków: bergamota (zawierająca wyciągi z pomarańczy bergamotek), czerwony ryż zawierający monakolinę K, karczoch, berberyna (czyli wyciąg z korzenia berberysu); spirulina, czyli wyciąg z alg oraz sterole i stanole roślinne. Ich stosowanie faktycznie może mieć znaczenie w obniżaniu LDL.
W mniejszym stopniu LDL mogą obniżać też np. flawonoidy zawarte w sylimarynie, zielona herbata, czosnek czy polikosanol, ale tu poziom dowodów jest mniejszy. Oczywiście warto te składniki rozważyć w codziennej diecie.
To niewiele, jeśli chodzi o skuteczność z rynku wartego miliardy. A co z pozostałymi suplementami?
Są albo mało skuteczne albo nieskuteczne. Oznacza to, że nie powinno się ich stosować.
Warto też pamiętać o nutrivigilance – czyli bezpieczeństwie nutraceutyków. Suplementy diety, przyjmowane w sposób przypadkowy, mogą wchodzić w interakcje z innymi lekami, stosowanymi przez pacjenta; mogą powodować, że te leki będą miały słabsze działanie (lub odwrotnie: mocniejsze). Mogą powodować działania niepożądane.
Nasze badania pokazały, że jeśli pacjent ma niskie lub umiarkowane ryzyko sercowo-naczyniowe, czyli nie ma jeszcze wskazań do leczenia farmakologicznego, to jak najbardziej może uzupełnić swoją dietę i zmianę stylu życia (regularny wysiłek fizyczny) o nutraceutyki – takie, co do których mamy wyniki badań, że są skuteczne. Jeśli jednak pacjent ma już wskazanie do leczenia, to nutraceutyki nie mogą zastąpić leczenia farmakologicznego.
Jeśli zdecydujemy się stosować nutraceutyki, to muszą one być dobrej jakości. Wszyscy pamiętamy sytuację sprzed kilku lat, kiedy to kilka osób zmarło w Japonii, po przyjmowaniu jednego z suplementów zawierających monakolinę K, który był zanieczyszczony. Wybierając suplement diety, musimy bardzo zwracać uwagę na jego pochodzenie: powinien pochodzić od sprawdzonego producenta, najlepiej takiego, który produkuje także leki i dba bez względnie o jakość tej produkcji.
Kolejna rzecz to przyswajalność – np. kurkumina jest słabo przyswajalna przez organizm. Jej przyswajalność poprawia piperyna, jednak z kolei ona może u niektórych osób powodować problemy gastroenterologiczne. Podobnie wygląda kwestia stosowania koenzymu Q10, którego biodostępność jest od kilku do kilkunastu procent zaledwie w zależności od formy preparatu.
Pamiętajmy też o dawce. Nutraceutyki mogą być skuteczne, pod warunkiem, że są przyjmowane w dawce, która jest rekomendowana, o której wiemy, że może zadziałać. Na to wszystko trzeba zwrócić uwagę, dlatego stosowanie nutraceutyków wcale nie jest łatwiejsze, jeśli nie trudniejsze, niż leczenie statynami.
A pacjent może je kupić bez recepty. W dodatku niewielu lekarzy będzie wiedzieć, jaką dawkę rekomendować?
W tym jest problem. Suplementy diety można kupić nie tylko w aptece.
Oczywiście ja zalecam, żeby pacjent – jeśli decyduje się na suplement diety – kupował je w aptece, wybierając produkty znanych producentów. Wtedy jest większa pewność, że jakość jest właściwa. Po drugie – pacjent zawsze powinien skonsultować się z lekarzem. Jeśli leczy się też z powodu innych chorób, to powinien powiedzieć lekarzowi, że jakie suplementy przyjmuje. I nie powinien leczyć się w taki sposób, że przez trzy dni weźmie nutraceutyk a potem nie, albo raz weźmie jeden, a innym razem drugi.
Jednak to, że Polskie Towarzystwo Lipidologiczne przedstawia rekomendacje dla nutraceutyków to pewnego rodzaju zmiana podejścia?
Nie, robimy to od lat, podobnie było w wytycznych z roku 2021. Cały czas podkreślamy, że podstawą leczenia zawsze jest leczenie farmakologiczne. Nie wszyscy pacjenci mają jednak do niego od razu wskazania. Jest grupa pacjentów, która ma niskie i umiarkowane ryzyko sercowo-naczyniowe i jeszcze nie musi być leczona statynami. Wtedy próbujemy obniżyć cholesterol aktywnością fizyczną i właściwą dietą, która może być dodatkowo wzbogacona skutecznymi nutraceutykami, co do których wiemy, że działają. Ważne jest to, żeby obniżyć cholesterol do wartości oczekiwanych, czyli 115 mg/dl w przypadku niskiego ryzyka sercowo-naczyniowego i 100 mg/ dl dla osób umiarkowanego ryzyka. Jeśli to się uda, to nie mamy potrzeby stosować leczenia statynami.
Czyli to nie jest prawda, że wszyscy lekarze chcą od razu przepisywać statyny…
Oczywiście! Ja najchętniej pacjentów niskiego i umiarkowanego ryzyka leczyłbym niefarmakologicznie. Niestety, z badań wynika, że tylko 9 proc. osób w Polsce ma codzienny wysiłek fizyczny. I tylko co piąty pacjent stosuje się w pełni do zasad zdrowej diety.
Generalnie, stosowanie się do diety średnio obniża cholesterol LDL o 12-17 proc. Oznacza to, że jeśli pacjent ma LDL powyżej 140-145 mg/dl, to raczej nie ma szans samą dietą znaleźć się w celu terapeutycznym. Jednak są wyjątki: zdarzają się osoby, które bardzo dobrze odpowiadają na interwencje żywieniowe – jest to pewna predyspozycja genetyczna. Zdarzają się pacjenci, którzy reagują na dietę 40-procentowym spadkiem LDL. To niewielka grupa osób, jednak – gdy to tylko jest możliwe – zaczynamy leczenie od diety, wysiłku fizycznego, który sam w niewielkim stopniu obniża cholesterol LDL (5-10%), ale już w połączeniu ze zmniejszeniem masy ciała ten spadek może być istotny.
Jeśli popatrzymy na nutraceutyki dobrej jakości przyjmowane w odpowiednich dawkach, to np. w przypadku bergamoty możemy oczekiwać najczęściej ok. 15-20 proc. redukcji LDL, w przypadku barberyny – 10-15 proc.
Jeśli przy pomocy metod niefarmakologicznych w ciągu 3-6 miesięcy nie uda się obniżyć wartości LDL do pożądanych wartości, zawsze proponujemy leczenie farmakologiczne, tak by być w celu leczenia dla cholesterolu LDL jak najwcześniej, bo to jedyna szansa na zmniejszenie ryzyka wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych i ich powikłań nawet o 55-60% w dłuższej perspektywie.
A takie produkty jak siemię lniane, sezam – warto włączyć do diety?
Tak, ziemie lniane może mieć wpływ na zdrowie bo zawiera kwasy omega-3 czy błonnik, sezam dodatkowo selen, witaminy czy fitosterole. Natomiast jednak nie przeceniałbym efektów poszczególnych elementów dietetycznych. Trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś codziennie zjadał 20-40 g siemienia lnianego dziennie. Dieta i wysiłek fizyczny jest jednak zawsze podstawą, nawet jeśli stosujemy leczenie farmakologiczne.
Statyn nie da się zastąpić stosowaniem produktów naturalnych?
Nie. Jak wspominałem, jeśli pacjent ma wskazania do leczenia statynami, powinien je stosować. Pacjenta należy edukować, odpowiedzieć na każde jego pytanie i wątpliwość, by przekonywać do terapii statynami, która jest bezpieczna i po prostu wydłuża życie. Produkty naturalne mogą być dodatkiem do zdrowej diety, jednak o ich stosowaniu pacjent zawsze powinien poinformować lekarza.
Prof. dr hab. Maciej Banach, prorektor ds. Collegium Medicum KUL, kierownik Zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, założyciel i przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego, Przewodniczący Międzynarodowego Panelu Ekspertów Lipidowych.
Czytaj też:
Jak zmniejszyć umieralność na choroby serca? Prof. Gil: Niezdrowe produkty maksymalnie opodatkować
