Ostatnie lata były pełne zmian i wyzwań – związanych nie tylko z epidemią COVID-19, ale też wojną w Ukrainie. Jakie – z pani perspektywy – wyciągnęliśmy z tego wnioski ? Pytam rzecz jasna o kontekst opieki zdrowotnej, a więc dziedzinę, z którą jest pani związana.
Pochodzę ze Słowenii, przez cztery lata pracowałam na Węgrzech, a do Polski przyjechałam w środku pademicznego kryzysu. To tutaj obserwowałam nie tylko czas radzenia sobie z COVID-19, ale także wybuch wojny w Ukrainie. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że pierwszą rzeczą, o której przekonaliśmy się wszyscy dobitnie za sprawą światowych kryzysów i którą wyraźnie zaobserwowałam również w Polsce, była potrzeba głębokiej transformacji systemów opieki zdrowotnej, tak by były w stanie sprostać zupełnie nowym wyzwaniom dzisiaj i w przyszłości. Pandemia pokazała nam także, że mamy olbrzymi potencjał w zakresie innowacji. Wystarczy spojrzeć, jak szybko wprowadzano nowe rozwiązania i technologie medyczne oraz jak sprawnie je wdrażano. Było to możliwe dzięki temu, że wszystkie strony, wszyscy interesariusze współpracowali z sobą ramię w ramię. Potrafili usiąść do stołu, a każdy z nich otrzymał takie samo prawo do zabrania głosu i podejmowania inicjatyw. To dzięki nim możliwy był konsensus – zarówno na poziomie państwowym, jak i europejskim. Dla mnie świetnym przykładem szybkiego i sprawnego działania było stworzenie systemu paszportów covidowych – to jeden z najlepszych przykładów tego, co możemy osiągnąć w całej Europie za pomocą tych samych narzędzi, dzięki dobrej współpracy. Pytanie brzmi: jak możemy wykorzystać to doświadczenie dziś w innych dziedzinach?
Moja ostatnia obserwacja zaś jest mocniej związana z wojną w Ukrainie. Trzeba podkreślić, że tak, to było ogromnie trudne, byliśmy wszyscy w szoku, ale jednocześnie byłam i nadal jestem dumna, patrząc na solidarność, jaka zrodziła się w obliczu tej ogromnej tragedii. Solidarność wszystkich Polaków, ale również innych krajów, które dołączyły do korowodu pomocy. Jeśli więc mamy wspólny cel, do którego dążymy, możemy go osiągnąć dzięki współpracy. Mam nadzieję, że wykorzystamy te doświadczenia do rozwiązania innych palących problemów – jednym z nich jest na pewno transformacja systemu opieki zdrowotnej.
Co może być według pani motorem tej transformacji? Solidarność? Współpraca? A może również nowe technologie?
Narzędzia odgrywają w tym procesie niebagatelną rolę. Bazą do zmiany jest jednak moim zdaniem zaufanie. Musimy sobie więc odpowiedzieć na pytanie, jak to zaufanie zbudować i czy możliwe jest ono pomiędzy stronami, które są odpowiedzialne za zmianę, przy równoczesnym skoncentrowaniu się na pacjentach. To przecież dla naszego środowiska czynnik integrujący. Musimy przy tym być świadomi tego, że mamy w tym zakresie do czynienia z olbrzymi barierami i różnicami. Odniosę się tu do raportu EFPIA (European Federation of Pharmaceutical Industries and Associations), opublikowanego w kwietniu tego roku. Żeby udostępnić terapię w Polsce, potrzebujemy ponad 800 dni, a w Niemczech – zaledwie około 120 dni. Dodatkowo dla polskich pacjentów dostępne jest zaledwie 5 proc. spośród tych technologii, które są w pełni dostępne dla pacjentów w Niemczech. Nie chodzi zatem jedynie o czas, ale też o możliwość korzystania z leków i terapii. Musimy więc pracować nad wspólnym celem, którym powinna być równość dostępu do terapii: metod leczenia, sprzętu i leków w obrębie krajów europejskich. Mam ogromną nadzieję, że będziemy na tyle odważni, żeby dokonywać w tym zakresie dużych zmian.
Jak powinny wyglądać te zmiany? Jakie powinny być ich filary?
Musimy przede wszystkim umieścić pacjenta w centrum i skoncentrować się na tym, jakie są jego potrzeby. Żeby wprowadzić zmiany w tym zakresie, musimy zaś skorzystać z różnych narzędzi. Wyobraźmy sobie zintegrowany na poziomie europejskim system, który wspiera pacjenta. Krokiem do jego stworzenia jest zbudowanie European Health Data Space (europejskiej przestrzeni danych dotyczących zdrowia) – międzysystemowego elektronicznego zbioru danych z zakresu zdrowia. Oczywiście pozostaje pytanie, jak go stworzyć w ciągu kilku lat i dobrze zagospodarować. Musimy się zmierzyć z wieloma wyzwaniami, a jednym z nich jest zdobycie zaufania pacjentów. Musimy znaleźć sposób na zachęcenie ich do podzielenia się danymi, zasilenia nimi systemu. Jeśli zdołamy tego dokonać, będziemy na dobrej drodze do osiągnięcia ważnego celu. Innym wyzwaniem jest samo gromadzenie danych medycznych – kwestią kluczową jest tutaj rzecz jasna ich bezpieczeństwo.
Czy stworzenie takiego systemu danych mogłoby pozytywnie wpłynąć na efektywność terapii?
Absolutnie tak. Oczywiście – jak zwykle – diabeł tkwi w szczegółach. Musimy pamiętać, że nowe technologie, sztuczna inteligencja czy technologia blockchain mogą być w tym procesie niezwykle pomocne, ale to my zarządzamy innowacjami. Razem musimy się więc zastanowić, w jaki sposób wprowadzić innowacje jak najszybciej i jak sprawić, żeby były dostępne dla każdego. Jako firma farmaceutyczna mamy tu do odegrania ważną rolę – jesteśmy zobowiązani do wprowadzania innowacji. Podejmujemy to wyzwanie i będziemy je podejmować. Zawsze musimy natomiast pamiętać o pacjencie – o drodze, którą przechodzi, aby uzyskać pomoc medyczną.
Innowacyjna terapia jest częścią tej drogi, prawda?
Proces terapeutyczny znajduje się na jej końcu. Na początku mamy programy prewencyjne i ogólnodostępne badania przesiewowe. Dalej są diagnostyka i leczenie dobrane indywidualnie do każdego pacjenta. Żeby jednak finalnie otrzymał on właściwe leczenie na wysokim poziomie, musimy sporo poprawić – prowadzi nas do tego holistyczne spojrzenie na całą drogę, którą przechodzą pacjenci do momentu uzyskania pomocy.
Co Roche robi w tym zakresie?
Jestem dumna z tego, że pod parasolem Warsaw Health Innovation Hub wraz z pięcioma czołowymi polskimi szpitalami wystartowaliśmy z projektem dotyczącym digitalizacji danych medycznych. Możemy dzięki temu pracować nad optymalizacją etapów, przez które przechodzi pacjent na drodze do otrzymania właściwej terapii. Współpracujemy z partnerami z sektora prywatnego działającymi w obszarze ochrony zdrowia i nowych technologii. To zatem także pierwszy w Polsce przykład współpracy sektora publicznego z prywatnym w tej dziedzinie. W tym przypadku skupiamy się na pacjentach cierpiących na raka płuc, który w Polsce wciąż zbiera ogromne żniwo. Polska jest pod tym względem na niechlubnym szczycie wśród państw europejskich. Dlatego postanowiliśmy wdrożyć ten program pilotażowy właśnie w kontekście tej grupy chorych.
Czy wprowadzanie innowacji jest pani zdaniem główną rolą, jaką Roche może odegrać i odgrywa w zakresie transformacji systemu opieki zdrowotnej?
Oczywiście tak – dostarczanie innowacji jest nadal naszą rolą, ale na szczycie łańcucha potrzeb jest współpraca, inicjowanie dyskusji i procesów prowadzących do zmian. Podejmujemy dziś wiele zadań, za które w przeszłości nie byliśmy jako firma odpowiedzialni. Jeszcze kilka lat temu głównymi interesariuszami Roche byli lekarze. Dziś jednak chcemy współpracować na poziomie państwowym – z politykami, ale także z przedstawicielami sektora przemysłu oraz innymi firmami z branży farmaceutycznej. Rozszerzyliśmy pole działania, nasza rola dziś jest więc kompletnie inna.
Słowem kluczem jest więc współpraca i partnerstwo.
Zdecydowanie – chcemy współpracować, kreować zmiany i o nich dyskutować, być zaufanym partnerem w procesie koniecznej transformacji systemu ochrony zdrowia. To obecnie nasza najważniejsza rola.
Rozmawiała Małgorzata Ruszkowska
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.