Dyrektor Angelini Pharma Polska: Mamy leki, które mogą uratować życie

Dyrektor Angelini Pharma Polska: Mamy leki, które mogą uratować życie

Dodano: 
Agnieszka Leszczyńska, Angelini Pharma 
Dzięki terapiom oryginalnym, przełomowym choroby, które jeszcze 20 lat temu były nie do pokonania, dziś stają się przewlekłymi, w coraz mniejszym stopniu zaburzają jakość życia – mówi Agnieszka Leszczyńska, dyrektor generalna Angelini Pharma Polska.

Katarzyna Pinkosz, Wprost, NewsMed: Żyjemy w „ciekawych” czasach, pełnych wyzwań. Jak w obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej i społecznej postrzega Pani sytuację branży farmaceutycznej i rolę sektora farmaceutycznego – na świecie i w Polsce?

Agnieszka Leszczyńska, dyrektor generalna Angelini Pharma Polska: Można powiedzieć, że od zawsze żyjemy w „ciekawych” czasach, a zmiany tylko przyspieszają, musimy za nimi nadążyć. Przyzwyczailiśmy się już do tego; jeśli nadejdzie kolejna pandemia, to będziemy inaczej na nią reagować. Niestety przyzwyczailiśmy się też do wojny w Ukrainie. Jeśli chodzi o kryzysy finansowe, to jest to pewnego rodzaju sinusoida; podobnie jak nastroje społeczno-polityczne.

To wszystko ma wpływ na branżę farmaceutyczną?

Tak; to ma wpływ na każdą branżę, także farmaceutyczną. Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie, najważniejszym tematem, o którym rozmawiamy, jest bezpieczeństwo lekowe. Cała Europa się „obudziła się” w czasie pandemii – zaczęliśmy zastanawiać się, czy mamy wystarczającą liczbę leków dla mieszkańców Europy. Dobrze, że zaczęliśmy o tym myśleć. Bardzo ważne jest bezpieczeństwo lekowe Polski, a z drugiej strony ważne jest też bezpieczeństwo Europy.

Angelini jest jednym z niewielu koncernów farmaceutycznych, który produkuje prawie wyłącznie w Europie – zarówno API jak leki gotowe. Uważamy, że to zapewni Włochom (gdzie produkujemy większość leków), ale także Polakom, Niemcom, Hiszpanom, bezpieczeństwo i dostępność do naszych leków. Musimy z jednej strony patrzeć narodowo; wiadomo – dla nas, Polaków, bezpieczeństwo polskich pacjentów jest najważniejsze. Ale z drugiej strony musimy wziąć pod uwagę również bezpieczeństwo w Europie.

Druga rzecz to dostępność generyków. Jako przedstawicielka firmy produkującej leki oryginalne wiem, że ważne są nie tylko leki oryginalne, ale też leki generyczne, ponieważ są tańsze dla płatnika, więcej osób może mieć dostęp do coraz lepszych terapii. Nie oznacza to, że nie należy stawiać na terapie oryginalne, przełomowe, bo dzięki temu idziemy do przodu, a choroby, które jeszcze 20 lat temu były nie do pokonania, dziś stają się przewlekłymi, które niekonieczne zaburzają jakość życia. Np. osoby zakażone wirusem HIV mają dziś takie leczenie, że mogą prowadzić normalne życie. Podobnie jest w przypadku stwardnienia rozsianego, kardiologii, diabetologii. Dlatego ważne są zarówno leki oryginalne jak generyczne.

Coraz większym problemem są problemy psychiczne: badania przeprowadzone w czasie pandemii COVID-19 pokazywały, że ponad 40 proc. Polaków deklarowało, że pogorszyła się ich kondycja psychiczna. Po wybuchu wojny w Ukrainie ponad 70 proc. Polaków obawiało się o swoje bezpieczeństwo. Coraz więcej osób zwraca uwagę na problemy związane z psychiką: czy to dlatego Angelini stawia na takie dziedziny jak psychiatria i neurologia?

To jedne z najważniejszych specjalności, którymi się zajmujemy; robimy to od lat 60. ubiegłego wieku. W latach 70. XX wieku powstał lek antydepresyjny, który wciąż jest jednym z najnowocześniejszych, a w Polsce to lider rynku już od ponad 20 lat. Cały czas jego skuteczność nie odbiega od poziomu skuteczności najnowszych molekuł, które pojawiły się niedawno, a z drugiej – praktycznie nie powoduje on działań niepożądanych.

Zaczęliśmy kilka lat temu mówić w Europie i na świecie, jak ważne jest zdrowie psychiczne. Depresja, stany depresyjne są już uważane za chorobę cywilizacyjną. WHO mówi, że w ciągu całego życia jedna osoba na trzy będą dotknięte depresją albo zaburzeniami depresyjnymi, a do 2030 roku będzie to najczęściej występująca choroba na świecie. Jest to spowodowane z jednej strony niepewnością, destabilizacją, coraz większym dostępem do informacji, które nas przytłaczają; a z drugiej strony jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że depresja jest chorobą. To ogromne wyzwanie przed lekarzami, systemem ochrony zdrowia i przed firmami farmaceutycznymi

Angelini ma jednak również nowe leki w psychiatrii i neurologii?

Kilka lat temu wprowadziliśmy na rynek jedną z najnowszych cząsteczek w schizofrenii. Jest tak dobra, że została również zarejestrowana we wskazaniu pediatrycznym, od 13. roku życia, jak również to jedyny lek w Polsce, zarejestrowany dla tak młodej grupy wiekowej.

Dwa lata temu weszliśmy mocno w neurologię, wprowadziliśmy cząsteczkę, o której Lancet napisał, że jest to game changer dla chorych na padaczkę lekooporną.

Padaczkę lekooporną ma ok. 30 proc. pacjentów z padaczką. To osoby, które mają niekontrolowane napady, a to oznacza, że boją się wyjść do pracy, do restauracji, bo może nastąpić atak, a każdy atak powoduje mikrourazy w mózgu. Dlatego tak ważna jest kontrola napadów i wolność od napadów. Mamy cząsteczkę, która jest w stanie zmienić życie tysiącom osób. Od 2 lat jest refundowana. Lekarze też twierdzą, że to świetny lek; mamy wiele przykładów, że pacjenci mogą normalnie funkcjonować, pracować, a nawet mieć prawo jazdy; coś, co dla zdrowego człowieka wydaje się oczywistością.

Co więcej niedługo będziemy mieć ten lek na padaczkę lekooporną zarejestrowany u dzieci, i mam nadzieję, że później będzie on również refundowany w pediatrii. Neurolodzy dziecięcy bardzo na to czekają. A to nie koniec, gdyż w fazie drugiej i trzeciej badań klinicznych jest kilka bardzo obiecujących leków. Mam nadzieję, że w ciągu 3-5 lat pojawią się na rynku.

Specjalizujemy się w chorobach mózgu, mamy jednak też drugie portfolio leków, związanych z bólem. Mamy też leki OTC, w tym m.in. nasz flagowy produkt na ból gardła Tantum Verde.

Jak postrzega Pani rolę branży farmaceutycznej w Polsce? Co dobrego wydarzyło się w ostatnich latach? I jakie są bariery, na co czekacie w 2025 roku?

Jeśli chodzi o sprzedaż, to rynki się „wypłaszczyły”, jest niewielki, ale stabilny wzrost, dość mocno rośnie rynek szpitalny. My mamy to szczęście, że bardzo mocno rozwijamy się przez ostatnie lata. Gdy przychodziłam do firmy – a pracuję tu od 11 lat – to byliśmy na ok. 30. miejscu, jeśli chodzi o obroty firmy, obecnie jesteśmy w pierwszej dwudziestce i pniemy się w górę. Jesteśmy dosyć dużą firmą w Polsce, zatrudniamy ponad 220 osób, mamy 120 przedstawicieli medycznych, mamy leki specjalistyczne, dział leków OTC.

Prężnie się rozwijamy, pracownicy bardzo długo u nas pracują, a to oznacza, że jesteśmy dobrym pracodawcą. Ja uważam, że ludzie są najważniejsi, to ludzie tworzą biznes, ich zaangażowanie jest najważniejsze. Pracownicy są dumni z portfolio leków, które mamy; często powtarzają z dumą, że gdy wchodzą do lekarza czy do apteki i przedstawiają się, to słyszą pochwały na temat naszych leków.

Czy Angelini Pharma w Polsce prowadzi działania non-profit, skierowane do lekarzy i pacjentów?

Prowadzimy wiele takich inicjatyw. Oczywiście, jesteśmy firmą komercyjną, zarabiamy na sprzedaży leków, jednak jako firma produkująca leki oryginalne, terapie przełomowe, mamy misję, by edukować lekarzy i pacjentów oraz zrobić coś dla świata. Ponieważ specjalizujemy się w chorobach mózgu, dlatego większość naszych akcji jest związana z chorobami mózgu.

Dla lekarzy POZ, ale też dla lekarzy innych specjalności, stworzyliśmy aplikację „Diagnozuj i lecz”. To platforma edukacyjna, która w 8 minut – a to ważne, bo lekarz POZ ma kilkanaście minut na pacjenta – na podstawie kwestionariusza, rekomendowanego przez Ministerstwo Zdrowia, może podpowiedzieć, czy pacjent ma depresję, jaki to profil depresji. Aplikacja pomoże lekarzowi dobrać terapię. Oczywiście, aplikacja go nie zastąpi, bo to on decyduje, jaki lek wybrać, ale może w tym pomóc.

Dla pacjentów dwa lata temu stworzyliśmy kampanię „Wyprostuj spojrzenie”, która walczy ze stygmatyzacją chorób mózgu. Chcieliśmy pokazać, że osoby chore psychiatrycznie lub neurologicznie – np. z depresją, padaczką, schizofrenią – jeśli mają dobrze kontrolowaną chorobę, to ich sposób funkcjonowania nie różni się od sposobu funkcjonowania osób zdrowych.

Zapytaliśmy ponad 1000 Polaków, jak postrzegają osoby chore. Zapytaliśmy m.in. o to, czy powiedzieliby o chorobie, gdyby ich zięć czy córka mieli padaczkę, depresję, schizofrenię; czy mogliby pracować z taką osobą. Na tej podstawie powstał raport. Wyniki są bardzo optymistyczne – prawie 80 proc. osób nie wstydziłoby się osoby chorej w rodzinie, a ponad 83 proc. kontynuowałyby przyjaźń albo związek z osobą chorą.

Okazało się jednak, że bardzo wiele musimy jeszcze zrobić, jeśli chodzi o edukację, gdyż bardzo dużo jeszcze nie wiemy o tych chorobach, przede wszystkim o padaczce. Wiele osób było np. przekonanych, że podczas ataku trzeba włożyć choremu coś drewnianego do ust, co jest oczywistym błędem. Ludzie boją się ataku padaczki, bo nie wiedzą, co robić. Strach, stygmatyzacja rodzą się z braku wiedzy. Będziemy mieć kolejną odsłonę tej kampanii, by edukować, gdyż jeśli mamy wiedzę, to przestajemy się bać, a gdy przestajemy się bać, to rozumiemy, akceptujemy.

W cyklu NewsMed i Wprost Biznes rozmawiamy z liderami branży farmaceutycznej w Polsce, dlatego chciałam zapytać, jaka była Pani droga, by stać się liderką jedną z największych firm farmaceutycznych? To wciąż rzadkość, jeśli chodzi o kobiety…

Zaczynałam swoją karierę w branży FMCG. Przeszłam wszystkie ścieżki marketingowe od junior product managera, marketing managera, trade marketing managera. Później przeszłam do firmy farmaceutycznej, zajęłam się zarządzaniem sprzedażą. Do Angelini przyszłam jako dyrektor marketingu i sprzedaży OTC. Po trzech latach objęłam dział leków na receptę. Z wykształcenia jestem ekonomistką, dlatego wiele godzin spędziłam z działem medycznym, musiałam wiele się nauczyć. Obecnie jestem dyrektor generalną Angelini Pharma Polska, zarządzam firmą i ludźmi, ale przede wszystkim staram się nie tracić z oczu tego, co dzieje się na rynku, rozmawiać z farmaceutami, z lekarzami, zastanawiać się, co można zrobić lepiej.

I farmacji już na żadną inną dziedzinę by Pani nie zamieniła?

Nie. Farmacja to fascynujący sektor, a ja cały czas go się uczę. Mamy w naszym portfolio leki, które ratują życie – zarówno dosłownie jak w przenośni. Dosłownie, bo m.in. mamy „lek ostatniej szansy” w ostrej białaczce szpikowej. Ale mamy też leki, które tak poprawiają jakość życia, że można w pewnym momencie zapomnieć, że jest się chorym. A to jest najlepsze, co może nam dać lek.

Czytaj też:
Prezes Agnieszka Leszczyńska z Angelini z nagrodą ShEO w kategorii Lider Biznesu: „Najważniejsi w kierowani firmą są ludzie”