Pani Beata dowiedziała się o tym, że choruje na przewlekłą białaczkę limfocytową gdy miała 33 lata. Było to w 2014 roku. Pierwszym objawem było przemęczenie – nagle okazało się, że ciężko jest wejść po schodach. Lekarz pierwszego kontaktu skierował ją do hematologa.
Pierwszy program lekowy otrzymała po 10 miesiącach od diagnozy, ale wcześniej dostawała chemioterapię, bo nie mogła być włączona od razu do programu lekowego – choroba musiała się zaostrzyć, aby móc włączyć nowoczesne i skuteczne leczenie.
- Funkcjonowałam o wiele lepiej, miałam siłę, bo już nie musiała być przetaczana krew. Miałam chęć do życia, widziałam słońce.
Zapytana o to co jest najważniejsze dla pacjentów hematoonkologicznych odpowiada, że lepsza dostępność do nowej generacji leków, bo one dają życie.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.