Anna Kopras-Fijołek, NewsMed, Wprost: Jesteśmy wreszcie na końcu sezonu infekcji? Czy z powodu huśtawki pogodowej będzie się jeszcze ciągnąć?
Dr n. med. Michał Sutkowski: To wszystko trochę się wlecze, ale jesteśmy już rzeczywiście bliżej końca. Pogoda teraz się poprawi, ludzie będą więcej na świeżym powietrzu. Pewnie do połowy maja te infekcje jeszcze będą.
Jeśli chodzi o ilość, w tym roku mieliśmy dużo więcej różnego rodzaju infekcji, takich jak krztusiec, ale i więcej choroby przeziębieniowej, więcej grypy, więcej RSV, na szczęście mniej COVID-u.
O co warto zaapelować do pacjentów?
Zawsze apelujemy o rozsądek. Czy pacjent się zaszczepił, czy nie, dalej niewykluczone jest, że zachoruje. Jeżeli się zaszczepił, zachoruje łagodniej, ale musi na siebie uważać. Uważanie to oczywiście odpowiedni strój, odpowiednia dieta, odpowiednia ilość snu, aktywność fizyczna, leczenie chorób przewlekłych.
Dzisiaj jest realnie pięć, a tak naprawdę plus dwa w Warszawie. Widziałem taką parę – pan w krótkich spodenkach i w krótkiej podkoszulce, a jego partnerka – w kożuchu i w ocieplanych, zimowych butach. Pewnie wynika to z różnych rzeczy, ale te dysproporcje nie powinny być aż takie duże. Potrzebny jest zdrowy rozsądek.
Czy w tym sezonie było więcej zachorowań na RSV? Zebrało większe żniwo?
Na pewno zebrało żniwo w sensie zachorowań i w sensie hospitalizacji. Te statystyki nie będą zbyt dobre. RSV zarejestrowaliśmy dużo. W przypadku dzieci i osób starszych – bardzo dużo, ale więcej również wśród osób w średnim wieku. Pokażą to statystyki. To nie zawsze wychodzi w przychodni – pojedyncza przychodnia, pojedynczy lekarz ma trudności, żeby to zebrać, ale z opowieści moich kolegów, ze spotkań w Warszawie przede wszystkim, ale także w Polsce, widzę, że jest problem. Wynika on z pewnego „odbicia”, jeśli chodzi o RSV. Było go relatywnie mniej dwa, trzy lata temu z uwagi na COVID. Natomiast teraz jest niewątpliwie taka sytuacja „z odbicia”. To jest jeden powód. Drugi powód jest taki, że testujemy wreszcie. Jak się testuje, to ma się potwierdzenie, że to RSV.
Kiedy warto pomyśleć o zaszczepieniu przed kolejnym sezonem, żeby się zabezpieczyć przed zachorowaniem i jednocześnie uniknąć powikłań?
Myśleć należy tak naprawdę przez cały rok. Kontrole dotyczące szczepień przeprowadzane przez Sanepid, pokazują skalę zjawiska. Pokazują, jak bardzo różni się statystyka dotycząca szczepień od faktycznego zaszczepienia dzieci. O szczepieniach trzeba myśleć ciągle. To jedyny sposób, żeby uniknąć problemów.
Jeśli chodzi o pozostałe szczepienia nieobowiązkowe, najlepiej w wakacje pomyśleć o tym, żeby na początku września się zaszczepić. Chyba że mamy jakieś braki, chyba że nie zaszczepiliśmy swoich dzieci na HPV, nie zaszczepiliśmy się przeciwko chociażby półpaścowi, przeciwko pneumokokom, a mamy do tego wskazania. Tutaj nie ma sezonowości. Jeśli chodzi o pneumokoki, w przypadku zaszczepienia się 20-walentną szczepionką, wystarczy zrobić to raz w życiu. Jak się zaszczepimy, będziemy bezpieczni.
My jako lekarze rodzinni przypominamy o szczepieniach, o kalendarzu obowiązkowym. Przypominają pielęgniarki środowiskowo-rodzinne, ale pacjent musi chcieć to zrobić, musi znaleźć czas. Wymówek jest bardzo dużo i mamy wrażenie, że zupełnie niepotrzebnych, nawet wśród ludzi, którzy się szczepią. Odwlekają to na ostatnią chwilę. Należy już teraz myśleć o sezonowych szczepieniach typu grypa, pamiętać, że we wrześniu, październiku można się już zaszczepić.
Czytaj też:
Dr Sutkowski: Ci, którzy się nie zaszczepili, radzą sobie gorzej
Podczas poprzedniej naszej rozmowy mówił pan doktor o powikłaniach, które dotykają nie tylko osób starszych, z przewlekłymi chorobami. Mówił pan doktor m. in. o 38-letnim mężczyźnie, który zlekceważył objawy grypy. Z zapaleniem mięśnia sercowego, niewydolnością krążenia, trafił do szpitala. Konieczny był przeszczep serca. Życia innego mężczyzny, 30-latka, który trafił do szpitala ze zlekceważoną grypą, nie udało się uratować...
Te sezony są w Polsce podobne, tylko skala zjawiska jest, niestety, inna, jeśli chodzi o liczbę powikłań i liczbę zgonów rejestrowanych po grypie. Statystyki, które były kiedyś, należy odrzucić, ponieważ absolutnie nie odpowiadają rzeczywistości. Według nich umierało 40 czy 100 osób. Obecnie z powodu grypy umiera 1000, 2000 osób i pewnie będzie podsumowanie tego sezonu. Ponadto odnotowujemy ogromne ilości powikłań. Wszystkie osoby, które z jakichś powodów są immunokompetentne – nie tylko osoby z chorobą nowotworową, ale też te, które mają mnóstwo chorób towarzyszących albo po prostu PESEL zaczynający się na 4 albo 5 lub 3, powinny myśleć o tych powikłaniach i po prostu się zabezpieczyć.
Czytaj też:
Ojciec czwórki dzieci czeka na przeszczep serca. 38-latek zlekceważył grypę