Jak zrozumieć i wspierać chorych z otyłością?
Artykuł sponsorowany

Jak zrozumieć i wspierać chorych z otyłością?

Dodano: 
Psychoterapeuta i pacjent
Psychoterapeuta i pacjent Źródło: Freepik
Otyłość to jedna z najczęstszych chorób przewlekłych naszych czasów, a zarazem jedna z najbardziej obciążonych uprzedzeniami. Choć od dawna wiadomo, że ma złożone podłoże biologiczne, hormonalne, społeczne i psychiczne, w świadomości publicznej wciąż uchodzi za efekt lenistwa, braku silnej woli lub niewłaściwego stylu życia.

Tymczasem nauka mówi jasno: otyłość to choroba przewlekła o złożonym podłożu neurobiologicznym i psychologicznym, wymagająca leczenia, a nie moralnej oceny. Zrozumienie osób z otyłością oznacza wyjście poza liczby – poza BMI, kilogramy i kalorie – i zobaczenie człowieka w jego emocjach, relacjach, historii i nadziejach.

Jedzenie jest jednym z najwcześniejszych doświadczeń emocjonalnych w życiu człowieka. Kojarzy się z bezpieczeństwem, bliskością, troską. W dorosłości, gdy tych emocji brakuje, pokarm może pełnić ich rolę zastępczą. U wielu osób z chorobą otyłościową jedzenie nie jest więc reakcją na głód fizyczny, lecz na głód emocjonalny – sposób łagodzenia napięcia, smutku, samotności czy stresu. To tzw. emocjonalne jedzenie, które krótkotrwale przynosi ulgę, ale długofalowo utrwala błędne koło: jedzenie – poczucie winy – wstyd – kolejne jedzenie.

Badania neuroobrazowe pokazują, że u osób z otyłością układ nagrody w mózgu (struktury dopaminergiczne, zwłaszcza prążkowie) reaguje silniej na bodźce pokarmowe, natomiast aktywność kory przedczołowej – odpowiedzialnej za kontrolę impulsów – obniża się w stanie stresu. Ciało migdałowate i oś HPA (podwzgórze–przysadka–nadnercza) pozostają w chronicznej gotowości. W praktyce oznacza to, że emocjonalne jedzenie nie jest brakiem silnej woli, lecz neurobiologiczną odpowiedzią mózgu na napięcie. Jedzenie pełni funkcję regulacyjną – staje się sposobem odzyskania równowagi, nawet jeśli tylko na chwilę.

W historii wielu pacjentów z otyłością powtarzają się podobne motywy: samotność, brak poczucia bezpieczeństwa, doświadczenia odrzucenia. Coraz więcej badań wskazuje, że wczesne traumy emocjonalne – przemoc, zaniedbanie, oziębłość emocjonalna rodziców – są silnym predyktorem otyłości w dorosłości. W takich przypadkach jedzenie odgrywało w dzieciństwie funkcję „pierwszego leku”, źródła ukojenia. To, co kiedyś było strategią przetrwania, w dorosłości staje się źródłem cierpienia. Leczenie otyłości często wymaga więc nie tylko zmiany nawyków, ale też uzdrowienia emocjonalnych ran z przeszłości. Nie da się trwale zmienić zachowań, jeśli nie uleczy się tego, co leży u ich korzeni.

Otyłość niesie ze sobą także ogromny ciężar emocjonalny w postaci wstydu. Osoba chorująca codziennie odbiera komunikaty, że „nie spełnia normy”: w mediach, w pracy, czasem nawet w gabinecie lekarskim. Wystarczy żart o „słabej woli” czy spojrzenie pełne dezaprobaty, by uruchomiła się wewnętrzna krytyka: „znowu zawiodłem, jestem beznadziejny”. W psychologii nazywa się to internalizacją stygmatu – przyjęciem społecznych ocen za własne przekonania. Wstyd i samokrytyka nie motywują do zmiany, przeciwnie – pogłębiają stres i prowadzą do objadania emocjonalnego. W ten sposób rodzi się błędne koło emocji i zachowań, które bez wsparcia psychologicznego trudno przerwać.

Zrozumienie pacjenta oznacza więc również pomoc w odzyskaniu łagodności wobec siebie. W terapii kluczowe jest przejście od karania do troski – od zdania „muszę schudnąć, bo jestem zły” do „chcę zadbać o siebie, bo zasługuję na zdrowie”. Taka zmiana perspektywy ma wymierny wpływ na biochemię stresu: obniża poziom kortyzolu, stabilizuje emocje i poprawia zdolność samoregulacji. Właśnie dlatego samowspółczucie (self-compassion) stało się jednym z centralnych pojęć nowoczesnej psychoterapii otyłości. Nie jest to pobłażanie sobie, lecz świadoma postawa zrozumienia wobec własnych emocji i niedoskonałości. To moment, w którym pacjent mówi: „tak, jest trudno – ale próbuję dalej”.

Nie można też zapominać o zjawisku wypalenia w procesie leczenia otyłości. Wielu pacjentów ma za sobą dziesiątki diet, setki wyrzeczeń i powtarzające się uczucie porażki. Z każdym niepowodzeniem rośnie frustracja i utrwala się przekonanie: „nic mi nie pomoże”. Takie wypalenie przypomina mechanizm depresyjny – prowadzi do emocjonalnego znużenia, unikania i rezygnacji.

Pomoc zaczyna się od uznania tego zmęczenia. Pacjent potrzebuje usłyszeć, że ma prawo być zmęczony, że jego wysiłki nie świadczą o słabości, lecz o sile. Dopiero wtedy można odbudować motywację na nowych zasadach – bez przymusu, w tempie dostosowanym do realnych możliwości.

W psychoterapii coraz częściej mówi się również o roli tożsamości w chorobie otyłościowej. Dla niektórych osób ciało z nadwagą staje się częścią ich „ja” – tarczą chroniącą przed bliskością, krytyką lub przeszłym bólem. Myśl o schudnięciu może wywoływać lęk: „czy będę sobą, jeśli się zmienię?”. To emocjonalny paradoks, który może sabotować leczenie. Dlatego skuteczna terapia wymaga nie tylko pracy nad zachowaniami, ale także nad redefinicją tożsamości – nad przekonaniem, że można być widzianym, kochanym i akceptowanym niezależnie od kształtu ciała.

Relacja terapeutyczna z osobą z otyłością wymaga szczególnej uważności. Nie chodzi tylko o przekazanie wiedzy o zdrowym stylu życia, ale o stworzenie bezpiecznej przestrzeni, w której pacjent może mówić o wstydzie, złości czy bezradności. W praktyce wsparcie zaczyna się od słuchania bez ocen i od prostych, ale niezwykle ważnych słów: „to nie jest Pani wina – to choroba, którą razem możemy leczyć”. W tym zdaniu zawiera się istota empatycznego leczenia: odbudowanie zaufania, które przez lata zostało nadwyrężone przez stygmatyzację. Dopiero w atmosferze akceptacji pacjent może otworzyć się na zmianę.

Psychoterapia otyłości nie jest dodatkiem do leczenia – jest jego fundamentem. W podejściach takich jak CBT, ACT czy DBT pacjent uczy się rozpoznawać automatyczne myśli, obserwować emocje bez ich tłumienia i podejmować decyzje w zgodzie z własnymi wartościami. Zamiast walczyć z emocjami, uczy się je rozumieć. Zamiast karcić się za porażki, uczy się wracać do procesu z nową intencją. Wsparcie psychologiczne obejmuje też rodzinę – bo choroba otyłościowa dotyczy nie tylko jednostki, ale całego systemu relacji, w którym żyje.

Jak wspierać – w praktyce

  1. Zacznij od słuchania. Nie pytaj o dietę, zanim nie zapytasz o emocje.
  2. Używaj języka neutralnego. „Jak mogę pomóc?” zamiast „musisz schudnąć”.
  3. Podkreślaj mocne strony. Pacjent z otyłością często widzi tylko porażki. Pomóż mu zauważyć wysiłek i postęp.
  4. Nie moralizuj. Zmiana nie rodzi się z poczucia winy, lecz z poczucia sensu.
  5. Włącz emocje do rozmowy. Zapytaj: „Jak się Pan/Pani czuje, gdy to słyszy?”, „Jak to wpływa na Pani codzienność?”.
  6. Modeluj akceptację. Postawa profesjonalisty, który mówi o otyłości bez napięcia i ocen, daje pacjentowi przestrzeń na zaufanie.

Nie można zapominać o tym, że otyłość to także choroba społeczeństwa, które wciąż nie umie przyjąć różnorodności. Zrozumienie i wsparcie pacjentów z otyłością wymaga zmiany języka, sposobu myślenia i przestrzeni, w której żyjemy. Od szkół, które uczą dzieci akceptacji ciała, po gabinety lekarskie, w których pacjent nie boi się stanąć na wadze. Każde takie działanie to krok w stronę zdrowia – nie tylko fizycznego, ale społecznego.

Wreszcie, wsparcie to nie tylko metoda. To akt człowieczeństwa. Pomoc zaczyna się tam, gdzie kończy się ocena. Kiedy pacjent słyszy: „widzę, że się Pani stara” zamiast „musi się Pani bardziej postarać”, pojawia się coś niezwykle ważnego – nadzieja. Nadzieja, że może być inaczej, że można się zmieniać, nie odrzucając siebie. I być może to właśnie nadzieja, wsparta wiedzą i empatią, jest najskuteczniejszym lekiem w chorobie otyłościowej.

Dowiedz się więcej o chorobie otyłościowej na stronie kampanii społecznej „Zdrowie zaczyna się od zrozumienia. Zrozumieć otyłość” – www.zrozumiecotylosc.pl

PP-OB-PL-0282