Katarzyna Pinkosz, NewsMed: 11 mln osób w Polsce ma nadciśnienie tętnicze. Właściwie dlaczego to jest tak powszechny dziś problem?
Prof. Krzysztof Narkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii, Gdański Uniweraytet Medyczny: Spośród osób powyżej 50. roku życia w Polsce, ponad połowa ma nadciśnienie tętnicze. Jest wiele czynników odpowiedzialnych za tak częste występowanie nadciśnienia tętniczego, to np. rosnąca fala otyłości. Druga rzecz to stres: to jeden z nowych, ważnych czynników występowania nadciśnienia. Kolejna rzecz to nieodpowiedni styl życia: za mało wysiłku fizycznego, za dużo soli, prawdopodobnie za dużo alkoholu. Do tego dochodzą pewne predyspozycje rodzinne. Znamy listę kilkudziesięciu czynników, które są odpowiedzialne za wystąpienie nadciśnienia tętniczego.
Przyzwyczajamy się do myśli: „Mam nadciśnienie tętnicze, ale co tam, przecież to nie boli, dobrze się czuję, nic się nie dzieje”. Faktycznie: nic się nie dzieje?
Dzieje się.
Nadciśnienie tętnicze to najważniejszy czynnik ryzyka udarów mózgu. Wśród wielu czynników ryzyka, jak palenie papierosów, hipercholesterolemia, cukrzyca – to właśnie nadciśnienie tętnicze jest zdecydowanie najważniejszym czynnikiem ryzyka udaru.
Nadciśnienie tętnicze przyczynia się też do powstania choroby wieńcowej, zawału mięśnia sercowego, upośledza funkcję nerek, wpływa również bardzo niekorzystanie na drobne naczynia krwionośne na dnie oka, na siatkówce, predysponuje do rozwoju niewydolności serca. Mamy też bardzo wiele dowodów na to, że także wpływa negatywnie na funkcje poznawcze.
Osoby, które nie leczą nadciśnienia tętniczego, mogą mieć w przyszłości kłopoty z pamięcią?
Tak, w perspektywie 30-40 lat. To nie wydarzy się jutro czy pojutrze, ale mamy dowody, że u osoby 30-40-letniej nieleczenie nadciśnienia tętniczego będzie prowadziło do tego, że funkcje poznawcze będą gorsze w wieku 70 lat niż u osoby, która miała prawidłowe ciśnienie tętnicze,
Powiedzmy tak: gdy leczymy nadciśnienie tętnicze, możemy uniknąć powikłań.
Spotyka się Pan często z takim podejściem pacjenta, że „nie będę się leczyć, bo nic mi nie dolega”?
To naturalne, że gdy ktoś nam mówi, że mamy chorobę, a nie czujemy się źle, to staramy się ją wypierać. Zawsze na początku pojawia się pytanie: „Dlaczego ja”. A potem myśl: „Poczekam, zobaczę, nic się nie dzieje, a leki to przecież chemia”…
… i mogą szkodzić?
Właśnie. Mamy olbrzymi problem u osób młodych, które mają poczucie własnego zdrowia. I nie chcą niczego zmieniać w swoim życiu.
Co im pan wtedy mówi?
… że to idealny moment, by zainwestować w siebie, w to, jakim będzie się za 20-30 lat. U większości osób leczenie jest bardzo proste: to może być jedna tabletka, przyjmowana raz dziennie, dobrze tolerowana, ale dająca szereg korzyści.
Młodych ludzi często przeraża to, jak słyszą, że będą musieli tę jedną tabletkę (lub potem kolejne) przyjmować do końca życia… Nie da się wyleczyć nadciśnienia?
U większości osób, u których rozpoczynamy leczenie, musimy liczyć się z tym, że będzie konieczne przyjmowanie leków przez wiele lat. U tych osób, które zmienią styl życia, czasem udaje się zrezygnować z leków, ale większości osób są one potrzebne.
Leki wpływają nie tylko na ciśnienie tętnicze, ale też bardzo korzystnie wpływają na serce, naczynia krwionośne; niezależnie od samego obniżenia ciśnienia tętniczego.
Mamy dowody z badań klinicznych, obejmujących już setki milionów osób, leczonych przez kilkadziesiąt lat, że to jest bezpieczne, daje korzyści. To jest ten pierwszy, najważniejszy krok, by uniknąć problemów w przyszłości.
Statystyki pokazują, że nawet 20 proc. nastolatków ma nadciśnienie. Skąd ten problem?
Otyłość, stres, stany lękowe, obniżenie nastroju, depresja…
I to, że za już nastolatek za mało śpi?
Niedobory snu to kolejne, coraz większe wyzwanie: śpimy coraz krócej, sen jest niedoskonały, zakłócony, u osób młodych związany często z tym, że ostatnią rzeczą, którą robią przed snem, jest sięganie po komórkę, laptop: niebieski ekran wybudza ze snu. Śpimy coraz krócej, a to przekłada się na konsekwencje zdrowotne, na to, jak funkcjonujemy w ciągu dnia.
Jeśli nastolatek ma nadciśnienie – powinien już je leczyć?
Nadciśnienie u nastolatka wymaga bardziej wnikliwego podejścia. Normy są nieco inne, zwłaszcza u młodszych dzieci. Na pewno małe dziecko wymaga konsultacji w ośrodku specjalistycznym, gdyż mogą być u niego inne przyczyny nadciśnienia. U dzieci może być to np. wada serca, naczyń krwionośnych, albo np. przyczyna endokrynna. Dzieci wymagają bardzo szczegółowej diagnostyki, jednak w większości przypadków nadciśnienie tętnicze to konsekwencja otyłości i braku aktywności fizycznej.
Jest Pan lekarzem, ale też naukowcem, badaczem. Bada Pan również przyczyny nadciśnienia tętniczego.
Moją pasją są badania dotyczące tzw. autonomicznego układu nerwowego: autonomicznego, czyli niezależnego od naszej woli. Jest on trochę związany z tym, w jaki sposób myślimy i działamy, jednak przede wszystkim jest to układ, który odpowiada za zachowanie się naszego układu sercowo-naczyniowego w sytuacjach stresowych. Gdy jest stres, to albo próbujemy uciekać, albo jesteśmy jak zamrożeni. Pojawia się wtedy szybsza akcja serca. Wszyscy czujemy, że w emocjach nasze serce bije szybciej.
Często o mało nie wyskoczy z klatki piersiowej…
Ten sam układ współczulny powoduje, że naczynia się obkurczają, a także, że nasz centralny układ nerwowy zaczyna inaczej pracować. Generalnie wiemy, że stres to nie jest dobry moment na podejmowanie decyzji.
To jest układ, który z punktu widzenia nadciśnienia tętniczego odgrywa kluczową rolę. Wystała sygnały z centralnego układu nerwowego – do serca, do naczyń krwionośnych.
Mamy taką metodę badania, która nazywa się mikroneurografia; możemy wbić bardzo cieniutką elektrodę w nerw strzałkowy. Dzięki temu możemy rejestrować sygnał wysyłany z mózgu w czasie rzeczywistym do naczyń krwionośnych. Możemy zobaczyć te impulsy, policzyć ich liczbę, przypadających na 100 uderzeń serca. Są pewne stany, jak nadciśnienie tętnicze związane z przewlekłą chorobę nerek, z bezdechem sennym, z zaawansowaną niewydolnością serca, kiedy na każde uderzenie serca przypada jeden impuls wysyłany z tego centrum układu współczulnego.
Jest też dobra składowa tego układu – to układ przywspółczulny. Powinny one być w pewnej równowadze; niestety nasz współczesny styl życia powoduje, że bardziej stymulujemy układ współczulny, związany ze stresem, emocjami.
Układ przywspółczulny wycisza nasz organizm. Dominuje on w okresie snu, dlatego tak ważny jest sen. Mamy duży wpływ na układ przywspółczulny, bo np. aktywność fizyczna zwiększa jego aktywność, a hamuje aktywność układu współczulnego.
Temu zagadnieniu poświęciłem dużą część mojego życia zawodowego, przeprowadzając wiele badań w wielu różnych chorobach, z wykorzystaniem mikroneurografii i patrząc, jaki wpływ mają różne czynniki ryzyka. Moje prace były jednymi z pierwszych na świecie, które pokazały, jak bardzo np. palenie papierosów stymuluje układ współczulny.
Dosłownie po 30 sekundach od zapalenie papierosów następuje wielkie: bum – aktywacja układu współczulnego. Również spożycie dużej ilości alkoholu natychmiast aktywuje układ współczulny.
To prawda, że palenie papierosów bardziej aktywuje układ współczulny u kobiet, i u kobiet jest bardziej szkodliwe?
Tak, relatywny wzrost ryzyka palenia papierosów jest większy u kobiet. Co więcej, nie ma bezpiecznej liczby wypalanych papierosów – 2-5 papierosów to nadal jest zwiększone ryzyko chorób sercowo-naczyniowych.
E-papierosy też tak działają?
Tak, a szczególnie niekorzystne jest połączenie tradycyjnych papierosów z e-papierosami.
Gdy pojawiały się pierwsze e-papierosy, była koncepcja, że mają one ułatwić rzucenie palenia. Wiemy że tak bardzo często nie jest; elektroniczne papierosy często są wykorzystywane jako opcja w miejscach, gdzie trudno palić tradycyjne papierosy. Jest bardzo wiele dowodów, że łączenie jednych z drugimi bardzo zwiększa ryzyko sercowo-naczyniowe.
A co z alkoholem: jest bezpieczna dawka? Czerwone wino ma dobry wpływ na ciśnienie tętnicze i serce?
Nie ma najmniejszych dowodów na to, że alkohol może mieć działanie ochronne. Wcześniejsze badania naukowe, np. z Francji, sugerowały, że może tak być; dziś wiemy, że nie ma na to żadnych dowodów. Ale nie ma też dowodów, że spożywanie rozsądnych ilości alkoholu, zwłaszcza wina, miałoby szkodzić. Na pewno wiemy, że najbardziej niebezpieczną formą spożywania alkoholu jest upijanie się. To jedna z ważniejszych przyczyn wręcz zgonów u młodych osób – jest ryzyko zachłystowego zapalenia płuc, zaburzeń rytmu serca, udaru krwotocznego.
A jak na ciśnienie tętnicze wpływa bezdech senny?
Bezdech jest jedną z przyczyn wtórnego nadciśnienia tętniczego. U osób zdrowych, gdy zasypiamy, występują dwie główne fazy snu: nREM i REM (ta druga jest związana z marzeniami sennymi). Pierwsze godziny snu to właśnie sen nREM, gdzie mamy fazę płytką, ale też fazę głęboką; to jest ten moment odpoczynku, układ współczulny w zasadzie zupełnie się wyłącza. W ostatniej fazie snu pojawia się więcej „wstawek” snu REM, kiedy marzymy, śnimy. Jest bardzo precyzyjna korelacja między tym, jak śpimy i jak funkcjonuje nasz układ sercowo-naczyniowy.
U osoby z zespołem bezdechu ten związek jest zupełnie zaburzony: już w pierwszej fazie snu pojawia się pierwsza faza bezdechu; zapadają się górne drogi oddechowe, taka osoba przez 20-30 sekund przestaje oddychać, tak naprawdę poddusza się.
W tym momencie spada ciśnienie parcjalne tlenu we krwi, a wzrasta ilość dwutlenku węgla – to jest bardzo silny mechanizm stymulujący układ współczulny. Taka osoba może mieć bardzo wysokie wartości ciśnienia tętniczego. Nie ma spadku ciśnienia tętniczego w nocy. Gdy takich incydentów jest w nocy wiele, to wartości ciśnienia tętniczego w ciągu dnia są wyższe.
Bezdech senny bezwzględnie trzeba leczyć?
Nie tylko z powodów sercowo-naczyniowych, ale też jakości życia. Taka osoba jest ciągle zmęczona, jest w stanie zasnąć w każdej sytuacji w ciągu dnia. Nawet, gdy prowadzi samochód.
Odpowiednie leczenie może zmniejszyć ryzyko sercowo-naczyniowe, ale też poprawić jakość życia.
Możemy aktywować układ przywspółczulny, by zmniejszyć czynniki ryzyka?
Wysiłek fizyczny jest najważniejszy. Mamy też coraz więcej dowodów na to że techniki relaksacyjne mogą też być przydatne. Np. joga, mindfulness, ćwiczenia oddechowe mogą doprowadzić do korzystnej równowagi między układem współczulnym a przywspółczulnym. To bardzo ważne przede wszystkim z uwagi na wszechobecny stres, który nas otacza.
Czytaj też:
„Mam w wieku 25 lat brać tabletkę?” Tylko co trzeci Polak dobrze leczy nadciśnienie
Jeśli wysiłek fizyczny, to jaki?
Taki, który jest realny do wykonania: wszystko zależy od naszych wcześniejszych przyzwyczajeń. Powinniśmy zróżnicować wysiłek fizyczny związany z wykonywaniem pracy z wysiłkiem, który celowo poświęcamy po to, by nasza głowa odpoczywała. Każda forma wysiłku fizycznego jest dobra. Jeśli ktoś prowadził siedzący tryb życia, to może zacząć od spacerów; 5, 10, 15 minut dziennie. Plus poszukiwanie tych form wysiłku, które sprawiają przyjemność: dla jednej osoby będę to szybsze spacery z kijkami, dla innej – rower, pływanie, taniec, sport zespołowy albo sięgnięcie po pasje z czasów szkolnych. Najlepszą formą jest wysiłek łączony – tzw. wysiłek aerobowy (bieganie, rower), w połączeniu z siłowym. Okazuje się, że bardzo ważne jest wzmacnianie mięśni, zwłaszcza u osób w wieku starszym. U tych osób w pewnym momencie głównym problemem jest zanik masy mięśniowej. Zaczyna brakować mięśni, jest się mniej wydolnym. Poza tym mięśnie wychwytują glukozę. Gdy następuje zanik masy mięśniowej; gdy nie ma wychwytywania cukru z krwi, to jest większe ryzyko rozwoju cukrzycy.
Udaje się Panu zadbać o wysiłek fizyczny i układ przywspółczulny?
Można powiedzieć, że… ornitolog nie musi fruwać, ale… ja w relacjach z pacjentami jestem zwolennikiem szczerości i pokazywania przykładu. Jestem osobą aktywną, choćby dlatego, że od 3 lat jestem właścicielem owczarka niemieckiego, który ma duże wymagania, jeśli chodzi o ruch.
Czyli warto mieć psa?
To na pewno sposób, by być aktywnym. Oprócz tego staram się uprawiać inne sporty, jak tenis, narty. Wysiłek fizyczny może poprawić naszą wydolność w pozostałych godzinach dnia. Wiele osób mówi, że nie ma czasu, ale niestety, ktoś, kto nie będzie miał czasu na wysiłek fizyczny, będzie musiał znaleźć czas na choroby…
Na pewno niekorzystne emocje źle wpływają na układ sercowo-naczyniowy. Żyjemy w świecie złych informacji; czasem pytam moich pacjentów, ile czasu poświęcają na śledzenie informacji w mediach.
Są osoby, które potrafią od rana do wieczora żyć tym, o czym się mówi w mediach, nawet może przez 8-10 godzin. Poziom stresu rośnie, a świat staje się okrutniejszy niż naprawdę jest. Jak wyjdziemy na zewnątrz, to świat może się stać bardziej przyjazny – i dla nas i dla naszego układu krążenia.
Zwłaszcza jak przejdziemy się na spacer z psem… A jakie kolejne badania ma pan w planach, jeśli chodzi o nadciśnienie tętnicze?
Mam kilka projektów, marzymy, że staną się one początkiem nowych sposobów leczenia, diagnozowania. Pracuję nad kilkoma projektami wspólnymi z Politechniką Gdańską, z zespołem prof. Andrzeja Czyżewskiego. Część z nich jest jeszcze w sferze marzeń.
W Gdańsku w 2026 roku odbędzie się zjazd Europejskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego. Bardzo chcemy pokazać Polskę, Trójmiasto i nasz ośrodek jako ten, gdzie wiele się dzieje w zakresie badań.
A z praktycznego punku widzenia chcemy pokazać, że nadciśnienia tętniczego nie trzeba się bać. Możemy obawiać się tych chorób, których obecnie nie jesteśmy w stanie leczyć. Nadciśnienie tętnicze możemy leczyć, często przy pomocy jednej tabletki, a dzięki temu uniknąć wielu problemów. Warto zainwestować w siebie.
Prof. dr hab. Krzysztof Narkiewicz,
kierownik Katedry i Kliniki Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, członek korespondent PAN, członek Rady Kuratorów V Wydziału Nauk Medycznych, były prezes Europejskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego (European Society of Hypertension). Prowadzi badania dotyczące nadciśnienia tętniczego, chorób układu sercowo-naczyniowego oraz zespołu bezdechu obturacyjnego podczas snu, ze szczególnym uwzględnieniem roli współczulnego układu nerwowego. Uczestniczył w przygotowaniu europejskich zaleceń dotyczące leczenia nadciśnienia tętniczego.