Jak podkreśla Adam Jarubas, przewodniczący Komisji Zdrowia Publicznego PE, dokument ma objąć standardy dostępu do diagnostyki i świadczeń, wzmocnić profilaktykę, badania przesiewowe oraz powiązać kardiologię z walką z otyłością i cukrzycą; kluczowe będzie jednak wydzielenie realnego budżetu (a nie rozproszenie środków), by wyrównywać różnice między krajami i poprawić wyniki zdrowotne także w Polsce.
Katarzyna Pinkosz, NewsMed, Wprost: W trakcie prezydencji w Radzie UE Polska kładła duży nacisk m. in. na zwiększenie roli polityki zdrowotnej, toczyły się też intensywne prace dotyczące Pakietu Farmaceutycznego, Critical Medicines Act. Wspominał Pan, że UE może zwiększyć zaangażowanie w ochronę zdrowia; do tej pory w dużej mierze dotyczyło to onkologii. Czy są podobne plany dotyczące kardiologii, zważywszy że choroby sercowo- naczyniowe to główna przyczyna zgonów w Europie?
Adam Jarubas, europoseł, przewodniczący Komisji Zdrowia Publicznego w Parlamencie Europejskim: Bazując na dobrych doświadczeniach Europejskiego Planu Walki z Rakiem, który był pierwszą dużą strategią zdrowotną Unii Europejskiej po pandemii, uważam, że są duże szanse na to, że uda budować kolejne strategie zdrowotne. Mówimy o strategiach zdrowotnych, które w przypadku UE przybierają kształt rekomendacji dla państw członkowskich, ponieważ zdrowie pozostaje ich kompetencją. Mając jednak na uwadze doświadczenia z pandemii oraz kryzysu lekowego, który boleśnie obnażył kwestię zależności Europy od dostaw leków z Azji, pojawiły się deklaracje z najwyższego politycznego poziomu – myślę tu o Ursuli von der Leyen, a także komisarzu ds. zdrowia Olivérze Várhelyi – dotyczące nowych strategii europejskich: w obszarze chorób układu krążenia, chorób neurodegeneracyjnych oraz zdrowia psychicznego i schorzeń psychicznych. Wiemy, że strategia kardiologiczna jest już niemal gotowa. Chcielibyśmy, by nie były to tylko deklaracje. Gdy rozmawialiśmy z komisarzem Várhelyi, to jemu również zależało na tym, żeby nie były to wyłącznie strategie, czyli zestaw pewnych rekomendacji dla państw członkowskich, ale żeby za nimi pojawiły się pieniądze na ich wdrażanie, np. na badania przesiewowe, działania w obszarze profilaktyki.
Do tej pory był wyodrębniony program zdrowotny EU4Health wraz z budżetem; obecnie nowa propozycja zakłada rozproszenie wydatków na zdrowie, miałyby one znajdować się w różnych źródłach, m.in. w Funduszu Konkurencyjności, programie Horyzont. Nasza komisja to krytykuje; uważamy, że dobrym sygnałem byłoby stworzenie odrębnego budżetu na zdrowie, ponieważ dzięki temu w tym obszarze Europa może zrobić więcej.
Jeśli chodzi o choroby układu krążenia, to są już deklaracje ze strony Komisji Europejskiej i silna presja ze strony naszej Komisji; odbywamy konsultacje ze środowiskiem kardiologów, zarówno z asocjacjami europejskimi, jak i z PTK. Są deklaracje, że pojawi się strategia dotycząca chorób układu krążenia. Ma ona objąć też profilaktykę cukrzycy i otyłości. Spodziewamy się, że w najbliższym czasie zostanie zaprezentowana.
Podczas Forum Ekonomicznego mówił Pan, że gdy powstawała Unia Europejska, to była idea, że Unia powinna być nastawiona nie tyle na gospodarkę, ile właśnie na zdrowie i obronność. Czy dziś – patrząc na doświadczenia pandemii i sytuację geopolityczną – byłby dobry czas na zmianę priorytetów?
Sądzę, że tak. W 1952 r. Paul Ribeyre, francuski minister zdrowia zaprzyjaźniony z Robertem Schumanem, zaproponował, żeby zacieśniać współpracę w Europie w obszarze zdrowia. Wtedy to się nie powiodło; podobnie jak koncepcja, żeby jednoczyć się w Europie wokół polityki obronnej. Dziś, paradoksalnie, wracamy do korzeni. Dwie nowe komisje, które pojawiały się w ostatnim czasie – co zdarza się rzadko, bo ostatnia modyfikacja układu komisji była 30 lat temu – to komisja zdrowia i komisja obrony. To również pokazuje, że w tych dwóch obszarach powinniśmy robić więcej jako Europa.
Czy europejska strategia dla kardiologii ma szansę przełożyć się na poprawę zdrowia Polaków? Świecimy na mapie czerwonym kolorem wysokiego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych…
Wierzę, że to się zmieni. Elementem strategii zapewne będą wspólne standardy dotyczące np. dostępności do diagnostyki, do świadczeń zdrowotnych. Oczywiście, w zależności od wydolności systemów poszczególnych państw może to wyglądać różnie. Uważam jednak, że szanse na wyleczenie – nie tylko w kardiologii – mogą zależeć od naszego kodu genetycznego, ale nie powinny zależeć od kodu pocztowego, czyli od tego, w jakim kraju żyjemy. Wyrównywanie dystansu między poszczególnymi krajami zapewne zajmie trochę czasu.
Jeśli pojawi się osobny budżet, to, patrząc na doświadczenia płynące z polityki spójności i aktywność samorządów, te dystanse uda się szybciej zniwelować. Ważne są zachęty finansowe, impulsy, które spowodują, że np. badania profilaktyczne, przesiewowe, będą w większym stopniu realizowane, poprawi się diagnostyka i leczenie.
Czytaj też:
Prof. Tycińska: Nowe wytyczne ESC zmieniają praktykę kardiologii - od ciąży po zdrowie psychiczne