Dr Katarzyna Pogoda, onkolog kliniczna, Narodowe Centrum Onkologii: Że mamy bardzo dużo możliwości, leczymy coraz bardziej indywidualnie, nowocześnie, w sposób bardzo dobrany. Że rozpoznanie choroby nowotworowej piersi to nie jest wyrok, a rak piersi na pewno nie jest dziś wyrokiem.
Ale zachorowań będzie coraz więcej. Gdy patrzy się na dane Krajowego Rejestru Nowotworów, to widać, że te liczby idą do góry.
Gonimy kraje Europy Zachodniej?
Niestety, tak. Żyjemy inaczej niż przed laty, a to powoduje, że choroby nowotworowe będą coraz częstsze.
Jeśli nie potrafimy zmienić stylu życia, to musimy zmienić sposób myślenia o chorobach nowotworowych: że są to choroby, które będą nam towarzyszyć i które po prostu się leczy.
Trzeba próbować trochę zdejmować to fatum z choroby nowotworowej. Jak patrzę z mojej perspektywy, to widzę, że leczenie bardzo się wydłuża. Dawniej, np. niektóre podtypy raka piersi leczyłam pół roku, teraz leczę przez rok. Wiedza na temat efektywności leczenia zmienia się. Kobiety mogą wrócić do pracy, do aktywności zawodowej, do normalnego funkcjonowania.
Są też takie sytuacje, że leczenie trwa wiele lat.
Tak, np. chorobę przerzutową często leczymy przez wiele lat, czasem nawet jednym lekiem, co jeszcze 5-10 lat temu było nie do pomyślenia.
Coraz częściej mówimy też o tym, że po chorobie nowotworowej można mieć dziecko. Ba, w niektórych przypadkach można nawet przerwać leczenie, by urodzić dziecko…
Mówimy o tym od lat, a teraz, gdy pojawiła się refundacja in vitro, to możemy mówić, że nie tylko leczymy raka, ale też myślimy o tym, co będzie dalej, po leczeniu.
Mamy pacjentki, które decydują się na zachowanie płodności – ta myśl o dziecku, o możliwości urodzenia dziecka, dodatkowo je „napędza”, żeby się leczyć.
Pani Doktor, mówi Pani, że to nie jest wyrok, ale przecież wciąż są kobiety, które umierają z powodu raka piersi. I to niestety niemało, co pokazują statystyki.
Niestety, są też sytuacje, których nie jesteśmy w stanie opanować. Ale zdarzają się coraz rzadziej. Ja widzę coraz mniej nawrotów choroby u kobiet, które leczę, a które zostały zdiagnozowane we wczesnym stadium choroby. Coraz lepsze leczenie przekłada się na coraz lepsze wyniki.
Najważniejsze jest więc, żeby wcześnie zdiagnozować raka?
Tak, wtedy leczenie jest krótkie, kobieta często może wrócić do normalnego życia. Dlatego cały czas powtarzamy: mammografia, mammografia, profilaktyka.
Zalecamy mammografię od 45 roku życia, w ramach badań profilaktycznych można ją wykonać bezpłatnie od 45. do 74. roku życia. Wcześniej warto robić USG piersi – chyba że po wykonaniu USG lekarz zaleci wykonanie też mammografii.
Zgłaszalność na mammografię jest jednak wciąż mała. Za mała…
Ja uważam, że trzeba indywidualnie dotrzeć do każdej kobiety. Gdy pytam kolegów z zagranicy, jak to jest, że u nich to działa, a my wciąż nie możemy sobie poradzić ze zgłaszalnością na badania, wciąż za mało osób zgłasza się na badania, to mam jeden wniosek: potrzebne jest indywidualne zaproszenie, z konkretną datą: „Pani Kowalska, jest Pani zaproszona określonego dnia, w konkretne miejsce”. To naprawdę działa. Może być to zaproszenie listowne, mailowe, esemesowe – każdy kanał komunikacji jest niezwykle ważny.
A druga rzecz – ważna jest rola lekarzy rodzinnych.
Niedawno rozmawiałam z koleżanką z Holandii: tam pacjentka dostaje listownie do domu skierowanie na badanie. Samo badanie mammograficzne jest dostępne blisko, nie musi nigdzie daleko jechać, żeby je zdobić. Są też mammograficzne jednostki mobilne. Jeśli wynik wskazuje, że dzieje się coś niepokojącego, to lekarz rodzinny w ciągu kilku dni kontaktuje się z kobietą, kieruje ją dalej, mówi, dokąd ma iść. Rola lekarza rodzinnego jest niesamowicie ważna.
Czytaj też:
„To kosmiczny przeskok w leczeniu raka piersi”
Holandia to przykład państwa, gdzie zaproszenie świetnie działa. Lekarz rodzinny jest „dowódcą”: mówi, gdzie iść, gdzie się zbadać, co konkretnie zrobić.
Ale coraz częściej zachorowują młode kobiety, u których mammografia nie jest jeszcze zalecana.
To prawda, dlatego ważna jest też świadomość i wywiad rodzinny: jeśli w rodzinie są zachorowania na raka piersi, warto o tym powiedzieć lekarzowi; jeśli dzieje się coś niepokojącego: warto o tym powiedzieć lekarzowi.
Myślę, że informacji na temat leczenia jest dużo, ale trzeba trochę zachęcić panie do badań. Dziś naprawdę raka piersi się leczy.
Może to jest ta najważniejsza informacja: raka piersi się leczy. Nie trzeba się bać. I fakt, że ciągu całego życia co ósma-dziesiąta z nas zachoruje na raka piersi.
Lepiej się z tą myślą oswoić, że tak może się stać, dlatego trzeba się badać.
Gdy mówimy, że co roku na raka piersi zachorowuje 20 tys. kobiet, to jest to dla nas często abstrakcja. Ale gdy pomyślimy, że w ciągu całego życia zachoruje co ósma, co dziesiąta z nas, to… trzeba zdecydowanie nie bać się chodzić na badania profilaktyczne. Bo to może się zdarzyć.
A czym wytłumaczyć fakt, że Polki umierają częściej na raka piersi niż kobiety w krajach Europy Zachodniej?
Dużą bolączką jest wciąż za późne zgłaszanie się do lekarza. To pogarsza sytuację pacjentek, ale też nas wszystkich, bo wykrycie choroby w stadium zaawansowanym powoduje, że leczenie jest dłuższe, bardziej czasochłonne, bardziej angażujące lekarzy, i także obarczone większym ryzykiem przerzutów.
Dr n. med. Katarzyna Pogoda jest onkologiem klinicznym, pracuje w
Klinice Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Czytaj też:
Badania piersi w mammobusach w całej Polsce