Rak prostaty to dziś najczęściej występujący nowotwór u mężczyzn. Sposób leczenia zależy od stanu pacjenta i stadium zaawansowania choroby, jednak w początkowych stadiach zaawansowania obecnie preferowaną opcją leczenia jest wykonanie operacji chirurgicznej. Coraz częściej są to operacje wykonywane z użyciem robota chirurgicznego. – Zastosowanie chirurgicznego robota to skok w chirurgii, w urologii zabiegowej. Każdy pacjent, który jest zakwalifikowany do leczenia zabiegowego i można u niego wykonać znieczulenie, może być operowany w asyście robota da Vinci – mówi prof. Igal Mor.
W przypadku robotów chirurgicznych słowo „robot” nie jest w pełni adekwatne. – W naszym rozumieniu „robot” to urządzenie, które zastępuje człowieka. Nie można tego odnieść do chirurgicznego robota, bo on sam nie wykonuje operacji. To jest narzędzie – nadal narzędzie – w rękach chirurga. Umiejętności i doświadczenie chirurga pozwolą wykonać zabieg na odpowiednim poziomie – zaznacza prof. Igal Mor.
Obecnie na całym świecie w przypadku raka prostaty jest trend wykonywania operacji właśnie z pomocą robota chirurgicznego. Coraz więcej tego typu operacji jest też wykonywanych w Polsce. Jakie są przewagi zastosowania chirurgicznego robota przy operacji?
– Pracujemy przy powiększeniu 16-20 razy, to operacja wykonywania niemal pod mikroskopem. Wykluczone jest tzw. drżenie ręki chirurga. Operacja może być wykonana wielokrotnie dokładniej, precyzyjniej, lepsza jest dostępność do trudnych miejsc w czasie operacji. Większe jest bezpieczeństwo pacjenta, krótszy okres rekonwalescencji, pacjent szybciej wraca do siebie. Średni czas hospitalizacji pacjenta wynosi 2,3 dnia, podczas gdy w przypadku operacji laparoskopowych było to 8-10 dni – wylicza prof. Mor.
W szpitalach Grupy Mazowia operacje robotowe w raku prostaty są wykonywane od 2017 roku. Obecnie wykonano ich już ponad 2000. – Liczba wykonanych u nas operacji szybko rośnie, mamy już 3 roboty pracujące w szpitalach naszej Grupy, mamy też kontrakt z NFZ. Stosowanie robota to zupełnie inny poziom zakresu operacji, inny poziom bezpieczeństwa pacjenta – dodaje prof. Igal Mor.
Tak duża liczba wykonanych operacji powoduje, że można mówić już o własnych doświadczeniach i wnioskach. Skuteczność operacji i minimalizacja powikłań to przede wszystkim efekt doświadczenia lekarzy wykonujących zabieg.
– Nie ma zabiegów bez powikłań, ale statystyki mówią same za siebie. Jeśli chodzi o nietrzymanie moczu, to po operacjach laparoskopowych 2-3 proc. pacjentów miało takie powikłanie. W przypadku robota da Vinci, na ponad 2 tys. wykonanych operacji mieliśmy tylko 3 przypadki nietrzymania moczu. Jeśli chodzi o utrzymanie możliwości wzwodu, to z naszych doświadczeń wynika, że absolutna większość pacjentów utrzymuje zdolność do wzwodu. To niezmiernie ważne, ponieważ rak prostaty „młodnieje”. Nie jest już dla nas zaskoczeniem pacjent z rakiem prostaty w wieku czterdziestu kilku lat. W tak młodym wieku kwestia utrzymanie zdolności do wzwodu jest bardzo ważna dla pacjenta. Kiedy nie było możliwości wykonywania tak precyzyjnych operacji za pomocą robota, część mężczyzn rezygnowała z zabiegu obawiając się właśnie utraty możliwości wzwodu – podkreśla prof. Mor.
Najważniejsze jest jednak wczesne wykrycie nowotworu, dlatego każdy mężczyzna po 40. roku życia powinien iść do urologa i systematycznie się badać.