„Zrobienie posiłku jest jak wejście na Everest”. Jest przełom w leczeniu

„Zrobienie posiłku jest jak wejście na Everest”. Jest przełom w leczeniu

Dodano: 
Wystawa „Z Miastenią Twarzą w Twarz” zorganizowana przez Stowarzyszenie Face to Face
Wystawa „Z Miastenią Twarzą w Twarz” zorganizowana przez Stowarzyszenie Face to Face 
Ubranie się czy zrobienie posiłku to wysiłek często porównywalny do wspinaczki na Mount Everest – tak mówią o swojej chorobie pacjenci. Jest mało znana, dlatego nawet wiele lat upływa do diagnozy. Dziś jest jednak leczenie, które może zmienić życie chorych – mówią eksperci.

Sylwia Łukomska, założycielka Stowarzyszenia Miastenia Gravis Face to Face z chorobą zmaga się od wielu lat. Z jej powodu musiała m.in. zrezygnować z pracy zawodowej. Nawet drobna infekcja wiąże się bowiem z pogorszeniem stanu jej zdrowia i może prowadzić do hospitalizacji.

– Są miastenicy, u których osłabienie mięśni stanowiące główny objaw choroby jest na tyle silne, że wykonywanie codziennych czynności, takich jak ubranie się czy zrobienie sobie posiłku stanowi wysiłek porównywalny do wspinaczki na Mount Everest. Mimo to często spotykamy się z niezrozumieniem ze strony społeczeństwa, a nawet naszych bliskich – mówi Sylwia Łukomska.

W Sejmie o opiece nad miastenikami

Propozycje zmian niezbędnych w opiece nad miastenikami zostały przedstawione podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Chorób Rzadkich. Na zbyt długą ścieżkę diagnostyczną miasteników zwróciła uwagę prof. Alicja Chybicka, przewodnicząca Zespołu. – Tu potrzebna jest akcja uświadamiająca na temat objawów miastenii, żeby pacjenci byli szybciej rozpoznawani i leczeni, co w przypadku chorób autoimmunologicznych jest szczególnie ważne – powiedziała prof. Alicja Chybicka.

Prof. Anna Kostera-Pruszczyk, kierownik Kliniki Neurologii WUM, Europejskiej Sieci Referencyjnej Chorób Nerwowo-Mięśniowych (ERN EURO-NMD), mająca pod swoją opieką największą liczbę miasteników, mówiła o tym, że w przypadku około połowy pacjentów można mówić o relatywnie dobrym rokowaniu. Mogą oni nawet osiągnąć stan remisji. – Druga połowa będzie zmagać się z miastenią przez całe życie. Czasami ci pacjenci będą skazani na liczne hospitalizacje i wycofanie się z normalnego funkcjonowania – podkreśliła ekspertka.

Innowacyjne leki szansą na powrót do normalnego trybu życia

Neurolodzy leczący miasteników w pierwszej kolejności sięgają po sprawdzone i dostępne od wielu lat terapie. U tych najciężej chorych jednak jedyną szansą na powrót do normalności jest zastosowanie innowacyjnych leków o różnych mechanizmach działania. Jako dowód przytoczyła przykład swojej pacjentki: – Trzydziestoparolatka, zachorowała jako nastolatka. Zawiodły u niej wszystkie linie leczenia, a nowy lek sprawił, że nie tylko może sama pójść do toalety, ale wyjeżdża na pierwsze od 10 lat wakacje i myśli już o podjęciu pracy. Nowoczesna medycyna może zaproponować tym pacjentom naprawdę coś więcej – dodała prof. Kostera-Pruszczyk.

Niestety, aktualnie dostęp do nowych leków w Polsce jest możliwy praktycznie wyłącznie dzięki badaniom klinicznym – zwróciła uwagę przedstawicielka pacjentów, Sylwia Łukomska. Takiej terapii nie doczekała dwójka ciężko chorujących miasteników, należących do grupy wsparcia prowadzonej przez Stowarzyszenie Face to Face, którzy na początku tego roku trafili na Oddział Intensywnej Terapii z przełomem miastenicznym (niewydolność oddechowa wymagająca intubacji i respiroterapii).

Na liście niezaspokojonych potrzeb zdrowotnych pacjentów z miastenią znajduje się także brak opieki koordynowanej i dedykowanej, specjalistycznej fizjoterapii (w tym rehabilitacji oddechowej). Nie ma również systemowego wsparcia psychologicznego, niezbędnego wielu chorym z miastenią, którzy wskutek obciążenia chorobą borykają się z przewlekłym stresem, depresją i nerwicą lękową.

Zmagają się z poważną niepełnosprawnością

Posiedzeniu Zespołu towarzyszyło otwarcie wystawy „Z Miastenią Twarzą w Twarz” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Face to Face. Ekspozycja składa się z portretów chorych na miastenię z całej Polski, które zostały obudowane opisem ich zmagań z chorobą. Autorką zdjęć jest miasteniczka Aleksandra Dejneka.

– Wśród chorych z miastenią są dzieci, osoby starsze, dorośli, którzy chcą pracować, rozwijać się, normalnie żyć. Tymczasem zmagają się z poważną niepełnosprawnością, której nie widać. Ich choroba przestaje być niewidzialna, gdy z niewydolnością oddechową, w stanie zagrożenia życia trafiają na OIT. Mówimy o grupie 15-20 proc. pacjentów, u których dostępne, standardowe terapie nie są skuteczne – powiedział podczas otwarcia wystawy prof. Bartosz Karaszewski, kierownik Katedry Neurologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, krajowy konsultant ds. neurologii. – Na szczęście mamy od niedawna w programie lekowym dwa nowe, wysoko skuteczne leki. Program trzeba rozbudować o kolejne nowe terapie. Zaczynamy to analizować, by na podstawie badań klinicznych przygotować taką propozycję.

Wystawę „Z Miastenią Twarzą w Twarz” można oglądać do 12 listopada.