Brakuje szczepionek i jedynego skutecznego leku. Ekspert: To skandal, że Polski nie przygotowano do kolejnej fali COVID

Brakuje szczepionek i jedynego skutecznego leku. Ekspert: To skandal, że Polski nie przygotowano do kolejnej fali COVID

Dodano: 
Prof. Krzysztof J. Filipiak
Prof. Krzysztof J. Filipiak Źródło: Archiwum prywatne
COVID-19 nadal zabija, szczególnie seniorów, ale także u osób młodszych może powodować zespoły long-COVID, szczególnie w przypadku kolejnego zachorowania. – Kuriozalna sytuacja niezapewnienia szczepionki na wariant Kraken miała miejsce tylko w dwóch krajach UE: w Polsce i na Węgrzech. Wciąż nie mamy też doustnego leku, który zapobiega ciężkiemu zachorowaniu i hospitalizacji – mówi dla „Wprost” prof. Krzysztof J. Filipiak.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Kilka dni temu do Polski przyjechało 200 tys. dawek szczepionki Nuvaxovid®, skierowanej przeciwko wariantowi Kraken wirusa SARS-CoV-2, w wielu miejscach jednak możliwości zaszczepienia szybko się skończyły. Są jednak dostępne wcześniejsze szczepionki przeciw COVID. Czy warto się nimi szczepić, czy lepiej „polować” na szczepionkę przeciw Krakenowi?

Prof. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, internista, farmakolog kliniczny: Osobiście rekomendowałbym zaszczepienie Nuvaxovidem®, bo to jedyna dostępna w Polsce szczepionka optymalizowana o tzw. wariant Kraken odmiany Omikron, a wiec tę postać wirusa SARS-CoV-2, która aktualnie nas atakuje. Mam nadzieję, że błyskawiczne, podjęte w ciągu pierwszych trzech dni urzędowania decyzje pani minister Izabeli Leszczyny – m.in. o dodatkowych zakupach tej szczepionki – spowodują, że niedługo będzie bardziej dostępna.

To skandal, że Polski nie przygotowano do kolejnej fali Omikrona, która obecnie przetacza się przez nasz kraj.

Nie zakupiono na czas szczepionki optymalizowanej na Krakena, chociaż szczepionki takie były dostępne już wiele miesięcy wcześniej. Wybrano w końcu Nuvaxovid®, a więc taką, którą podaje się od 12. roku życia, chociaż szczepionki, które zakupiły inne kraje Unii Europejskiej, zarejestrowane są od 6. miesiąca życia. I wreszcie – zakupiono jej tylko 200 tys. sztuk.

Straciliśmy nie tylko ostatnie pół roku, ale i nawet te dwa miesiące od wygranych wyborów. Tak kuriozalna sytuacja – niezapewnienia szczepionki optymalizowanej na Kraken – miała miejsce w Unii Europejskiej tylko w dwóch państwach: w Polsce i na Węgrzech. I nie jest to przypadek. Jeszcze raz powtórzmy: wstyd, że Polska jest krajem – wyjątkiem w Unii Europejskiej! – w którym niedostępne są szczepionki mRNA zaktualizowane pod wariant XBB.1.5, autoryzowane na terenie Unii Europejskiej w sierpniu 2023 r.

To wtedy należało je pilnie kupować na jesienną falę zakażeń, a nie toczyć prywatne wojny z amerykańskim koncernem farmaceutycznym. Ta polityka skutkuje dzisiaj zgonami i niepotrzebnymi hospitalizacjami.

Przepraszam za emocjonalny ton mojej odpowiedzi, ale ma on również wątek osobisty. W pandemii COVID-19 – jeszcze przed pojawieniem się szczepionek – zmarła z powodu ciężkiej niewydolności oddechowej siostra mojego taty. Dzisiaj on – zaszczepiony uprzednio, nie doczekawszy jednak jak inni Europejczycy szczepienia przeciwko Krakenowi – leży z COVID-19 w jednym z warszawskich szpitali.

Po szybkości, z jaką znikają kolejne „miejsca” na zaszczepienie się przeciw COVID-19 widać, że wiele osób chciałoby się dziś zaszczepić. Nie dotyczy to niestety innych szczepionek, które są dostępne, np. przeciw grypie, pneumokokom. Czy – czekając na szczepionkę przeciw COVID-19 – nie warto byłoby zaszczepić się nimi?

Jedna kwestia nie wyklucza drugiej. Kto się jeszcze nie zaszczepił przeciwko grypie – niech szybko to zrobi. Możliwe jest szczepienie równoległe. Ja zaszczepiłem się w tym samym czasie przeciwko grypie (jedno ramię) i przeciwko COVID-19 (drugie ramię), a zdjęcie z tego szczepienia wywołało szczególny atak antyszczepionkowców w mediach.

Mam nadzieję, że to pytanie niedługo stanie się nieaktualne, rodem z podręczników historii medycyny, która rozwija się coraz szybciej. W ostatniej fazie badań klinicznych jest już szczepionka mRNA-1083, będąca jednocześnie sezonową szczepionką przeciwko grypie i COVID-19, rusza badanie następnej szczepionki: przeciwko COVID-19 i czterowalentnej przeciwko grypie.

Trwa badanie szczepionki, z którą wiążę największe nadzieje: szczepionki mRNA przeciwko trzem wirusom jednocześnie: COVID-19, grypie i RSV. To będzie, moim zdaniem, najbardziej optymalne postępowanie – sezonowy zastrzyk na trzy najważniejsze, jak się obecnie wydaje, patogeny wirusowe dróg oddechowych.

Zachorowania na COVID-19 są obecnie powszechne, ale w większości przypadków wystarczy leczenie w domu. Kogo COVID-19 może dziś pozbawić życia?

Naszych seniorów oraz osoby z istotnymi chorobami przewlekłymi, przede wszystkim: serca, nerek, układu oddechowego, nowotworami, chorobami obniżającymi odporność. Rzeczywiście nowe warianty SARS-CoV-2, jak na razie, cechuje mniejsze ryzyko ciężkich powikłań i trafienia do szpitala, być może mniejsze ryzyko odległych powikłań, tzw. zespołów post-COVID oraz long-COVID. Ale możemy uniknąć hospitalizacji i zespołów post-COVID również podając w fazie ostrej (do 5. doby od początku objawów) 5-dniową kurację doustnym lekiem przeciwwirusowym, selektywnym dla SARS-CoV-2. To właśnie dlatego walczymy o refundację i zwiększoną dostępność dla Paxlovidu®.

Zmniejszająca się „siła szkodliwości” SARS-CoV-2 wcale nie idzie w parze ze zmniejszaniem się jego transmisyjności. Dlatego nawet gdy wirus będzie dalej „łagodniał”, w przypadku bardzo dużej liczby osób chorujących, nadal dużo osób trafiać będzie z ciężkimi powikłaniami do szpitala. Proszę wyobrazić sobie, że groźny wirus powoduje, że aż 10 proc. osób, które się z nim zetknęło, trafia do szpitala. Jego nowszy, łagodniejszy wariant: do szpitala trafi tylko 1 proc. (co setna osoba zakażona). Jeżeli w pierwszym modelu zachoruje 100 tysięcy osób, a w drugim milion, to w obu scenariuszach do szpitali trafia i tak po 10 tysięcy osób. I to jest najprostsze wytłumaczenie wszystkim, o co nam chodzi, gdy mówimy o niebezpieczeństwie kolejnej fali „łagodnego” wariantu SARS-CoV-2.

Czy stosunkowo lekkie przejście COVID -19, niewymagające pobytu w szpitalu, może mieć późne powikłania?

Debata na temat związku między stopniem nasilenia objawów w trakcie infekcji SARS-CoV-2 a ryzykiem wystąpienia w przyszłości zespołów post-COVID czy long-COVID trwa od dawna. Wydaje się, że szala tej dyskusji przechyla się na korzyść tych, którzy wskazywali, że ciężkie przejście COVID-19 zwiększa ryzyko późnych powikłań.

Pojawiają się również duże prace naukowe w Europie Zachodniej, wskazujące, że największą częstość występowania zespołu long-COVID obserwowano po fali SARS-CoV-2 wariantu Delta, zwłaszcza wśród osób młodych – w drugiej, trzeciej i czwartej dekadzie życia. Więcej zespołów long-COVID odnotowuje się również u osób przechodzących kolejne zachorowanie na COVID-19. Wydaje się, że powikłania tego typu po Omikronie są rzadsze, ale pamiętajmy o matematycznej regule liczby osób zakażonych, o której wspominałem.

Częstym powikłaniem infekcji są powikłania kardiologiczne. Czy to prawda, że w przypadku COVID-19 występują one częściej i są groźniejsze?

Powikłania kardiologiczne po przebytym COVID-19 są inne niż po grypie. Po grypie przyzwyczailiśmy się do powikłań o typie niewydolności serca, łącznie z groźnym, szybko rozwijającym się zapaleniem mięśnia sercowego.

W przypadku zakażeń COVID-19 są to głównie powikłania zakrzepowo-zatorowe, zatorowość płucna, mikrozatorowość w małych naczyniach, uszkodzenie śródbłonka naczyń. Wśród pacjentów z zespołami post-COVID i long-COVID w swojej własnej praktyce widzę dużo pacjentów z nieadekwatną tachykardią (przyspieszony puls), ze zwiększoną częstotliwością napadów migotania przedsionków, z pogorszeniem kontroli ciśnienia tętniczego.

To również mogą być groźne w konsekwencjach powikłania. Najgorzej, że u części pacjentów one nie ustępują. Mam pacjentów z tachykardią, która rozpoczęła się od zachorowania na COVID-19 w 2020 r. Kiedy to minie? Kiedy pacjent nie będzie musiał przyjmować leków na obniżenie tętna? Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dość wspomnieć, że niedawno ukazało się włoskie badanie, dokumentujące, że powrót węchu u niektórych pacjentów, którzy stracili ten zmysł po infekcji SARS-CoV-2 nastąpił dopiero po trzech latach.

Przy rosnącej liczbie zakażeń trudno ustrzec się przed zachorowaniem. Co wiec można zrobić, by chronić się przed powikłaniami?

Przede wszystkim – zaszczepić się, aby uniknąć choroby. Jeżeli nie zdążyliśmy i dopadł nas Kraken – zaszczepić się za około 3-6 miesięcy; wcześniejsze szczepienie nie będzie tak efektywne. Jeżeli dopadł nas Kraken a jesteśmy seniorem i/lub mamy poważne choroby towarzyszące – spróbujmy przyjąć Paxlovid®.

Przyznam, że pomimo jego horrendalnej ceny, w prywatnej warszawskiej przychodni co tydzień są osoby proszące o receptę na ten lek. Proszą w imieniu swoich bliskich, seniorów, dziadków.

To nasiliło się zwłaszcza w grudniu, gdy motywowali to bardzo sensownie: „Panie profesorze, proszę wypisać receptę. Mam w domu schorowanego seniora. Zakażeń coraz więcej, na święta przy stole będzie rodzina z różnych miast Polski. Gdyby zarazili mi babcię/dziadka/mamę/tatę, lek będzie stał na półce, razem z podręcznym testem na koronawirusa”.

Co jeszcze zrobić, aby chronić się przed powikłaniami? To co zawsze: dbać o siebie, regularnie badać się i dobrze kontrolować wszystkie choroby oraz czynniki ryzyka, które już mamy.

Jak oceniana jest obecnie skuteczność leków przeciwwirusowych, takich jak molnopiravir, Paxlovid (nirmatrelvir/ritnonavir) remdesivir?

Tę dyskusję, dzięki wypowiedziom byłej minister Katarzyny Sójki mamy już za sobą. Jej nieodpowiedzialne słowa w stosunku do jedynego doustnego skutecznego leku przeciwwirusowego zarejestrowanego w Unii Europejskiej w epoce COVID-19 rozgrzały wielu lekarzy do czerwoności. Polscy eksperci, działając w ramach Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, opracowali już drugi raport o konieczności podawania tego leku w grupach wysokiego ryzyka, a wiec u osób, które mają większe ryzyko trafienia do szpitala i powikłań po COVID-19. Są to: wiek powyżej 60. roku życia, przewlekłe choroby serca, nerek, płuc, wszystkie osoby na immunosupresji, w trakcie leczenia choroby nowotworowej, osoby z otyłością, jak i te, które z różnych przyczyn dotąd nie były szczepione przeciwko COVID-19. To istotne zwłaszcza dla Polski, w której wyszczepienie odbiega – na niekorzyść – od krajów Europy Zachodniej. Paxlovid® jest lekiem o specyficznym działaniu przeciwko wirusowi SARS-CoV2 – działa na jego proteazę (jego jedyny konkurent – doustny molnupiravir nie uzyskał nawet rejestracji w Europie).

Pani minister Katarzyna Sójka w słynnym wywiadzie dla Radia Zet mówiła o jakoby „konieczności konsultacji farmakologa klinicznego” przed wystawieniem recepty na ten lek. Jako posiadacz tej specjalności lekarskiej (farmakolog kliniczny), co jest rzadkością, mogę powiedzieć, że taka konsultacja nie wymagana do przepisania żadnego zarejestrowanego w Unii Europejskiej leku. Podanie tego leku nie wymaga „współpracy z farmakologiem klinicznym”.

Dane amerykańskie opracowane na bazie 35717 pacjentów, którzy otrzymali Paxlovid® i na blisko 250 tysiącach z grupy kontrolnej wskazują, że podanie go nie tylko chroni pacjenta przed powikłaniami zakażenia i trafieniem do szpitala, ale również zmniejsza ryzyko zespołów post-COVID i long-COVID. W USA przez pierwsze siedem miesięcy od rejestracji leku otrzymały go 3 miliony osób. Przyjęli go m.in. John Biden i najważniejszy lekarz walczący z COVID-19 w USA – Anthony Fauci. A w Polsce… była minister zdrowia mówiła, że są wątpliwości co do tego leku… Jak to skomentować?

I jeszcze trzeci lek: remdesivir. Jest lekiem niespecyficznie działającym na wirus SARS-CoV2, podawanym tylko w formie wlewu w warunkach szpitalnych. Tylko że ideą podawania Paxlovidu® jest właśnie kwestia zapobiegania ciężkiemu przebiegowi COVID-19 i konieczności hospitalizacji, a pobyt w szpitalu jest znacznie droższy niż refundacja leku. Już w 2020 r. Światowa Organizacja Zdrowia nie rekomendowała podawania remdesiviru w COVID-19. Jest on nadal obecny w polskich zaleceniach ale jako dożylny lek podawany w szpitalu. A my mówimy o leku doustnym, który ma zapobiec ciężkiemu przebiegowi choroby, wymagającemu pobytu w szpitalu. Jest on ważny szczególnie teraz, gdy mamy sporo zakażeń, ale pacjenci przechodzą je łagodniej i do szpitala trafiają rzadziej niż przy pierwszych wariantach SARS-CoV2.

Prof. dr hab. Krzysztof J. Filipiak jest kardiologiem, internistą, farmakologiem klinicznym, członkiem Komitetu Nauk Klinicznych Polskiej Akademii Nauk, prezesem Polskiego Towarzystwa Postępów Medycyny – Medycyna XXI.

Czytaj też:
Infolinia 989 nadal działa. Kolejna dostawa szczepionek przeciw COVID-19 już w Polsce
Czytaj też:
Ogromne zainteresowanie szczepionkami przeciw COVID-19. Od dzisiaj ważna zmiana w zapisach
Czytaj też:
COVID-19 szaleje w całej Polsce. Czy wrócą obostrzenia? Znamy stanowisko Ministerstwa Zdrowia