Bardzo wysoka liczba nadmiarowych zgonów w Polsce (przez 2 lata trwania pandemii to już ok. 200 tys. osób) jest nie tylko spowodowana COVID-19, ale też problemami z dostępnością do lekarzy, a także tym, że jako społeczeństwo jesteśmy „bardziej chorzy” niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Gorzej leczymy choroby przewlekłe, które skracają życie, takie jak nadciśnienie tętnicze, cukrzycę typu 2, niewydolność serca. Długość życia Polaków, która była krótsza o kilka lat od długości życia mieszkańców Europy Zachodniej, w okresie pandemii skróciła się jeszcze o ponad rok. Ucierpieli wszyscy, jednak najbardziej pacjenci z chorobami przewlekłymi, którzy nie są optymalnie leczeni.
Alarmujące dane
Cukrzyca nie musi skracać życia: pod warunkiem jednak, że jest dobrze leczona, czyli przez większość czasu poziom cukru jest wyrównany i nie niszczy naczyń krwionośnych. U większości chorych w XXI wieku jest to możliwe: jeśli pacjent stosuje się do zasad zdrowego odżywiania, jest aktywny fizycznie, monitoruje poziom glukozy i przyjmuje leki.
Niestety, statystyki z okresu pandemii pokazują odwrotny trend: chorzy na cukrzycę znaleźli się – po chorych kardiologicznie – na drugim miejscu na czarnej liście „nadmiarowych” zgonów w 2020 roku w Polsce. Liczba zgonów wśród chorych na cukrzycę wzrosła o 15,9 proc. Danych za 2021 jeszcze nie ma, jednak zapewne będą one podobne. – Dane wskazują, że 1/3 zmarłych z powodu COVID-19 to osoby z cukrzycą. Dużo było też nadliczbowych zgonów z powodu cukrzycy. Pandemia bardzo źle wpłynęła na pacjentów, szczególnie mających powikłania i niewyrównany poziom glukozy – mówi Anna Śliwińska, prezes Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.
Czynnikiem ryzyka jest nieoptymalne wyrównanie cukrzycy i powikłania, z których najczęściej występują powikłania kardiologiczne i nefrologiczne. – Zawsze trzeba dbać o dobre wyrównanie cukrzycy, jest to jednak szczególnie ważne w sytuacji takiego zagrożenia, w jakim dziś się znajdujemy, związanego z epidemią COVID-19 – mówi prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. – Źle wyrównana cukrzyca zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, hospitalizacji, pobytu na oddziale intensywnej terapii, zgonu. Obniża mechanizmy obronne organizmu – potwierdza prof. Grzegorz Dzida, kierujący Kliniką Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Konieczne właściwe monitorowanie i leczenie
Po to, żeby cukrzyca była dobrze wyrównana, czyli żeby podwyższony poziom glukozy nie niszczył naczyń krwionośnych, konieczne jest właściwe monitorowanie, polegające na częstym mierzeniu poziomu cukru, oraz optymalne leczenie. Rewolucją w monitorowaniu cukrzycy okazały się systemy do ciągłego monitorowania glikemii. Są one refundowane w populacji pediatrycznej w cukrzycy typu 1, jednak diabetolodzy zalecają je dziś już nie tylko wszystkim z cukrzycą typu 1, ale także chorym na cukrzycę typu 2, zwłaszcza leczonym insuliną oraz pacjentom z niedawno zdiagnozowaną cukrzycą, gdyż bardzo ułatwiają naukę kontrolowania glikemii. – Są dowody, że ich stosowanie poprawia wyrównanie cukrzycy, czyli działa podobnie jak lek – mówi prof. Leszek Czupryniak, kierujący Kliniką Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W dobrym wyrównaniu cukrzycy bardzo pomocna jest też nowoczesna farmakoterapia. W cukrzycy typu 2 przełomem są dwie grupy leków, które pojawiły się w ostatnich latach – flozyny oraz analogi GLP-1, o których refundowanie przez długie lata zabiegało Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, jak również pacjenci. Te nowoczesne leki nie tylko obniżają poziom glukozy, ale robią to w sposób inteligentny, nie doprowadzając do niedocukrzeń, czyli hipoglikemii. – Flozyny nie tylko obniżają poziom cukru we krwi, czyli prowadzą do dobrego wyrównania cukrzycy, ale też zmniejszają ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych, progresję choroby nerek. Osoby przyjmujące nowoczesne leki będą rzadziej wymagały dializ czy przeszczepienia nerek. Flozyny zmniejszają ryzyko hospitalizacji, pacjenci rzadziej trafiają do szpitala, co w obecnej sytuacji niesłychanie ważne. Zmniejszają też śmiertelność ogólną – wymienia zalety nowych leków prof. Grzegorz Dzida.
Te leki, stworzone dla chorych na cukrzycę, „sprawdzają się” też w leczeniu niewydolności serca oraz niewydolności nerek. – To najmłodsza grupa leków wyrównujących glikemię, otworzyła jednak oczy diabetologom, kardiologom, nefrologom na pewien aspekt metaboliczny, który przekłada się na zwiększenie szans pacjenta na wydłużenie życia. Mamy już dowody, że nie trzeba chorować na cukrzycę, by uzyskać korzyści ze stosowania flozyn w przypadku niewydolności serca, a także w przewlekłej chorobie nerek. Te leki powinny być stosowane w leczeniu cukrzycy typu 2; właściwie są one już standardem – mówi prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz.
Leki dla większej grupy pacjentów
Zarówno flozyny, jak analogi GLP-1, są już w Polsce refundowane od ponad dwóch lat, co bardzo cieszy diabetologów. Problemem jest jednak to, że receptę ze zniżką może otrzymać tylko niewielka grupa pacjentów. – Prawo do refundacji nabywa chory na cukrzycę typu 2, który co najmniej przez pół roku był źle leczony, to znaczy mimo przyjmowania dwóch leków doustnych miał hemoglobinę glikowaną powyżej 8 proc. Oznacza to, że muszę go przez pół roku źle leczyć – mówi prof. Grzegorz Dzida. Hemoglobina glikowana powyżej 8 proc. oznacza, że pacjent spędza w docelowych wartościach glikemii zaledwie 50 proc. czasu w ciągu doby. Powoduje bardzo duże ryzyko licznych powikłań zdrowotnych.
Diabetolodzy apelują, by rozszerzyć kryteria refundacyjne dla tej grupy leków. Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego są jasne: flozyny (podobnie jak analogi GLP-1) powinny być stosowane właściwie już od początku leczenia cukrzycy, razem z metforminą, u pacjentów wysokiego ryzyka sercowo-naczyniowego. – W zasadzie już od momentu rozpoznania cukrzycy pacjent powinien dostawać metforminę i flozyny lub metfominę i analog GLP-1. Problem polega na tym, że nie ma takich kryteriów refundacyjnych, a dla wielu pacjentów cena stanowi zbyt dużą barierę. Lepiej byłoby podawać pacjentom te leki wcześniej. Zdajemy sobie sprawę, że to trudna decyzja z punku widzenia finansów publicznych, ale z drugiej strony taką decyzją ministra pomaga się ogromnej rzeszy osób – potwierdza prof. Czupryniak. Podobnego zdania jest prof. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz: – Idealnie byłoby, gdybyśmy mogli być spójni z rekomendacjami zawartymi w zaleceniach Polskiego Towarzystw Diabetologicznego. Jeśli jednak trzeba by wskazać grupę najbardziej potrzebujących pacjentów, byłyby to osoby z powikłaniami cukrzycy i hemoglobiną glikowaną powyżej 7 proc. – zaznacza prof. Zozulińska-Ziółkiewicz.