Były w rozpaczy. Teraz to się zmieni. Onkolog: Ten program to sukces kobiet

Były w rozpaczy. Teraz to się zmieni. Onkolog: Ten program to sukces kobiet

Dodano: 
Kobieta z dzieckiem
Kobieta z dzieckiem Źródło: Pexels
– Zdarzały się sytuacje, że kobieta mimo wysokiego ryzyka nawrotu raka piersi nie decydowała się na optymalne leczenie, obawiając się, że nie będzie potem mogła mieć dziecka. Mam nadzieję, że takich sytuacji nie będzie dzięki temu, że w programie in vitro pomyślano o zachowaniu płodności po leczeniu onkologicznym – mówi „Wprost” dr Katarzyna Pogoda, która w Narodowym Instytucie Onkologii od lat leczy kobiety z rakiem piersi. Także bardzo młode.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: Kobiety chore na raka wywalczyły, że dzięki nowemu programowi in vitro będą mogły mieć większą szansę na urodzenie dziecka. To sukces kobiet, ale też sukces onkologii.

Dr Katarzyna Pogoda: Tak, bo dziś już nie skupiamy się tylko na leczeniu raka, ale dzięki coraz lepszemu leczeniu, onkolodzy też myślą o tym, żeby kobiety realizowały swoje życiowe plany i marzenia.

Najmłodsze kobiety z rakiem piersi, które pani leczy: ile mają lat?

Mam pacjentki dwudziestokilkuletnie, są często tuż po studiach. Diagnoza jest dla nich szokiem, nigdy nie myślały, że mogą zachorować. Ok. 6 proc. kobiet chorujących na raka piersi to osoby do 40. roku życia. W ostatnich 20 latach ta grupa podwoiła się.

Ok. 1000 młodych kobiet w Polsce co roku słyszy diagnozę raka piersi.

Drugi szok to to, że być może tracą w tym wieku szansę na dziecko. A często jeszcze nie zdążyły o nim pomyśleć.

Bardzo często przychodzi do mnie pacjentka na rozpoczęcie leczenia onkologicznego, mówiąc, że nie ma jeszcze dzieci. To dla niej podwójna trauma; po pierwsze dowiaduje się, że ma raka. Po drugie – że jej szansa na posiadanie dziecka znacznie się zmniejsza.

Dlatego tak ważna jest możliwość zastosowania metod zachowania płodności przed leczeniem onkologicznym. Zdarzały się sytuacje, na szczęście bardzo rzadko, że kobieta mimo wysokiego ryzyka nawrotu raka piersi np. nie decydowała się na uzupełniającą chemioterapię, obawiając się, że nie zajdzie później w ciążę. A dla wielu kobiet jest to priorytet.

Mam nadzieję, że takich sytuacji już nie będzie, właśnie dzięki temu, że będą refundowane metody onkopłodności.

Jeszcze do niedawna w przypadku zachorowania na raka u młodej kobiety jedyną myślą było wyleczenie z choroby nowotworowej. Dziś coraz częściej mówi się o onkopłodności. W wchodzący w czerwcu program in vitro zapewnia też metody zachowania płodności w przypadku raka.

I bardzo się z tego cieszę! Zdarzały się sytuacje, że pacjentki nie podejmowały zalecanej terapii, z uwagi na to, że obawiały się wpływu takiego leczenia na jajniki. Wprowadzenie refundacji w ramach in vitro jest bardzo ważne: kobietom daje się szansę, że mogą zabezpieczyć płodność.

Miałam pacjentki, których wcześniej nie było stać na to, żeby w prywatnej klinice zabezpieczyć płodność. Świadomość tego, że mogą nie mieć dziecka była dla nich ogromnym stresem.

Dziś nie mówi się tylko o leczeniu raka, ale też o tym, że można potem mieć dziecko.

Kiedyś nie zastanawialiśmy się nad tym, co będzie dalej: leczyliśmy nowotwór. Obecnie jednak wyniki leczenia nowotworów w wielu przypadkach poprawiły się, dlatego podjęcie tematu zachowania płodności jest bardzo ważne.

W klinice, w której pracuję, od razu podejmujemy ten temat, pytamy, czy kobieta planuje mieć dzieci. Wiele kobiet na początku skupia się tylko na chorobie nowotworowej, nie myśli o dziecku. W takiej sytuacji zawsze zachęcam do pójścia do ginekologa, żeby dokonywać świadomych wyborów, jeszcze zanim rozpocznie się leczenie onkologiczne. Zdarza się jednak też, że przychodzą do nas kobiety bardzo świadome i od razu mówią, że już zabezpieczyły płodność.

W rządowym programie in vitro będzie możliwe zamrożenie pobranych komórek jajowych, a w przypadku mężczyzn – plemników. Dla kobiety z rakiem piersi oznacza to, że najpierw jest konieczna stymulacja hormonalna, potem pobiera się komórki jajowe. Czy jednak leczenie onkologiczne może tyle czekać?

W przypadku raka piersi zwykle nie trzeba natychmiast rozpoczynać leczenia. To nie jest aż tak agresywny nowotwór.

Zawsze przed rozpoczęciem leczenia onkologicznego trzeba zrobić dodatkowe badania; pacjentka powinna od razu iść do ginekologa zajmującego się metodami zachowania płodności, by to wszystko działo się równocześnie.

Wtedy takie opóźnienie to 1-2 tygodnie.

Jakie leczenie onkologiczne jest szczególnie niebezpieczne dla kwestii późniejszej płodności?

W przypadku raka piersi szczególnie chodzi o chemioterapię, zwłaszcza o jeden z leków: cyklofosfamid, stosowany w tzw. czerwonej chemii. Powoduje on, że jajniki szybciej się starzeją: niektóre badania pokazują, że stosowanie go przyspiesza menopauzę nawet o 10 lat. Lek jest jednak bardzo skuteczny, dlatego w wielu przypadkach musi być stosowany.

Kolejną rzeczą jest czas leczenia. U pacjentek z hormonozależnym rakiem piersi, który jest najczęstszym podtypem raka piersi, stosuje się hormonoterapię. Leczenie trwa długo, nawet 5-10 lat. I tu jest problem, bo kobieta często nie może tak długo czekać z zajściem w ciążę.

Są jednak doniesienia naukowe, że można przerwać hormonoterapię, by pacjentka zaszła w ciążę i urodziła dziecko, a potem wróciła do hormonoterapii. Można tak postępować zwłaszcza w niskich stopniach zaawansowania nowotworu. Oczywiście, każdą sytuację trzeba rozpatrywać indywidualnie.

Można przerwać hormonoterapię? To bezpieczne dla kobiety? Rak nie wróci?

W niektórych przypadkach jest to możliwe. Szczególnie często decydują się na to kobiety, które nie mają jeszcze dziecka – u nich potrzeba spełnienia się w roli mamy często jest bardzo silna. Dla tych kobiet kwestia posiadania chociaż jednego dziecka jest niezwykle ważna.

Niedawno ukazały się wyniki badań przeprowadzonych na dużej grupie kobiet z rakiem piersi, stosujących co najmniej półtora roku hormonoterapię, które przerwały ją, by zajść w ciążę. Okazało się, że przerwanie hormonoterapii, zajście w ciążę i poród, a potem powrót do hormonoterapii nie wpływał negatywnie na przeżycia pacjentek.

Do każdej sytuacji trzeba jednak podchodzić indywidualnie. Zawsze przedstawiamy plusy i minusy. Zdarza się jednak, że pacjentki przerywają hormonoterapię, ale nie zachodzą w ciężę, a zbyt długo z przerwaniem leczenia nie można czekać.

W Polsce w ramach programu rządowego będzie możliwy transfer zamrożonej komórki jajowej lub zamrożonych plemników, nie będzie możliwe zamrożenie zarodków. To dobre rozwiązanie?

Myślę, że tak. Najważniejsze jest, żeby program był kontynuowany, żeby nie skończył się po 4 latach. Była podnoszona też sprawa zamrażania zarodków, jednak ta kwestia nie jest prosta. Czasem partnerzy zmieniają się, pozostaje kwestia, co zrobić z zarodkiem. Lepszym rozwiązaniem wydaje się zamrożenie komórek jajowych.

Nie jest zresztą powiedziane, że kobieta będzie musiała skorzystać z zamrożonej komórki jajowej – wiele kobiet w sposób naturalny zachodzi w ciążę po leczeniu onkologicznym. Jednak ta dodatkowa „polisa” w postaci zamrożonych komórek jajowych bardzo je uspokaja.

Bardzo ważne byłoby również, żeby w przypadku chemioterapii można było dodatkowo stosować zastrzyk hormonalny (ta metoda nie jest w Polsce refundowana). Są badania, pokazujące, że takie leczenie przez pół roku, dołączone do chemioterapii, poprawia funkcję jajników. W niektórych państwach takie leczenie jest refundowane (w Polsce tylko w ramach leczenia hormonalnego, a nie jako dołączenie to chemioterapii w celu ochrony płodności).

Pozostaje jeszcze jedna kwestia nierozwiązana, ważna w przypadku nowotworu u małych dziewczynek, gdy nie ma jeszcze dojrzałych komórek jajowych. W takim przypadku jest możliwe pobranie tkanki jajnikowej, zamrożenie jej, a potem, po leczeniu onkologicznym, wszczepienie. Tej metody zachowania płodności nie uwzględnia rozporządzenie, które wchodzi od 1 czerwca.

Myślę, że z czasem to się zmieni, potrzebne są jednak odpowiednie uregulowania prawne.

Najważniejsze: czy ciąża po leczeniu raka jest bezpieczna dla dziecka?

Tak, i jest to bardzo ważna informacja dla kobiet.

Nie zaobserwowano większego ryzyka wad wrodzonych u dziecka. Nie są one bardziej obciążone genetycznie. Zajście w ciążę nie powoduje ryzyka nawrotu choroby.

Mamy dane pokazujące, że ciąża po wyleczeniu z choroby nowotworowej jest bezpieczna.

Do tej pory kobieta, która decydowała się zabezpieczyć płodność, musiała szukać na własną rękę ośrodka, w którym to było możliwe. Czy to się zmieni?

Mam nadzieję, że tak. Informacja o ośrodkach, które realizują program in vitro, jak również program onkopłodności, powinna dotrzeć do ośrodków onkologicznych, tak by lekarz mógł od razu przekazać kobiecie taką informację.

Dr Katarzyna Pogoda jest onkologiem klinicznym, pracuje w Klinice Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Jest pierwszą osobą z Polski zakwalifikowana przez Europejskie Towarzystwo Onkologiczne (ESMO) do programu dla przyszłych liderów onkologii.

Czytaj też:
Minister Leszczyna: Nowy program in vitro będzie uwzględniać onkopłodność
Czytaj też:
Rak nie musi oznaczać końca marzeń o dziecku. „Onkopłodność to element leczenia”

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.