Często podkreśla się, że Polska jest jednym z liderów, jeśli chodzi o cyfryzację w ochronie zdrowia, znajduje się w gronie najbardziej rozwiniętych państw UE pod tym względem. Jak Pani ocenia: gdzie dziś jesteśmy, jeśli chodzi o cyfryzację i rozwój e-zdrowia? Co już się udało, a co można by zrobić lepiej?
To prawda – jesteśmy jednym z liderów cyfryzacji w ochronie zdrowia w UE. Pod czas międzynarodowych spotkań często opowiadam, jak w Polsce jesteśmy pod tym względem dobrze zorganizowani. Jak dobrze funkcjonują u nas e-recepty, Internetowe Konto Pacjenta, e-zwolnienia lekarskie, teleporady – w Polsce są one dużo bardziej rozpowszechnione niż w innych krajach. Jesteśmy dobrze rozwinięci, ale oczy wiście chciałoby się dużo więcej. Martwi mnie nieco fakt, że ostatnie rozwiązania digitalowe w ochronie zdrowia zostały wprowadzone ok. 5 lat temu, a ostatnio jakby ten rozwój zahamował. Oczywiście, dużo rozmawiamy, uczestniczę w wielu spotkaniach, również z Ministerstwem Zdrowia, mówimy o tym, co jest potrzebne. Na razie jednak są to głównie rozmowy. Powiem tak: pochodzę ze Śląska i kilka naście lat temu otrzymałam kartę Śląskiej Kasy Chorych, dzięki której jest możliwość dostępu – również dla lekarzy – do mojej historii choroby, do historii e-recept. To rozwiązanie udało się wdrożyć już wiele lat temu i bardzo dobrze funkcjonowało.
Tego typu rozwiązania są bardzo potrzebne…
Oczywiście. Podam przykład: większość pacjentów z depresją ma problemy ze snem. Dostają leki mające na celu poprawić jakość snu. Niektóre z nich mają jednak działanie wysoko uzależniające, jak beznodiazepiny. Zdarza się, że pacjenci chodzą do wielu lekarzy różnych specjalności, którzy nie wiedzą, że już inny lekarz zapisał pacjentowi ten lek. Gdyby lekarz miał dostęp do historii chorób pacjenta, wiedział o przyjmowanych przez niego lekach, to moglibyśmy zapobiec wielu uzależnieniom od leków. Ten przykład pokazuje, że potrzebuje my centralnego rejestru, dzięki któremu lekarz będzie wiedział, na jakie choroby cierpi przychodzący do niego pacjent i jak one są leczone. Takiego rozwiązania pilnie potrzebujemy.
Jakie są największe wyzwania związane z zapewnieniem dostępu do danych medycznych pacjentów? I w jaki sposób można te dane wykorzystać do poprawy funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej?
Jeśli chodzi o wyzwania, to moim zdaniem najpoważniejszym jest kwestia ochrony danych medycznych. Dużo łatwiej byłoby otrzymać przyzwolenie społeczne, a wręcz nacisk społeczny na stworzenie centralnego rejestru danych, gdyby było jasno powie dziane, jak nasze dane będą chronione, by nie trafiały w niepożądane ręce. W bankowości to się udało, tak więc są specjaliści, którzy potrafią dobrze zabezpieczyć dane. Musi być bardzo jasna deklaracja ze strony Ministerstwa Zdrowia i wytłumaczenie, w jaki sposób te dane są chronione, by prze konać pacjentów, żeby się nie obawiali, że ich dane zostaną udostępnione.
W jaki sposób pełna cyfryzacja w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) może przełożyć się na efektywność pracy, satysfakcję pacjentów, poprawę diagnostyki, zwłaszcza w kontekście pacjentów z chorobami przewlekłymi?
Cyfryzacja umożliwia efektywną ko ordynację opieki pomiędzy różnymi specjalistami i poziomami leczenia. Lekarz POZ ma szansę dzięki temu zobaczyć całościowy obraz leczenia pacjenta, co jest bardzo ważne szczególnie w przypadku chorób przewlekłych. Dostęp do danych o stosowanych lekach i reakcjach pacjenta pozwala na podejmowanie bar dziej trafnych decyzji diagnostycznych i terapeutycznych, minimalizując ryzyko błędów. I tu mogę posłużyć się przykładem: mamy aplikację przygotowaną przez naj wyższej klasy specjalistów: zaangażowany był m.in. krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii, szefowa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i wielu innych ekspertów. Aplikacja pomaga lekarzowi POZ w diagnozie i leczeniu depresji, bierze pod uwagę objawy depresji, choroby współistniejące i sugeruje możliwe opcje terapeutyczne – ale na poziomie molekuły, a nie konkretnego leku. Mamy już ok. 12 tysięcy użytkowników tej aplikacji, którymi są lekarze, gdyż konieczne jest zalogowanie się za pomocą numeru PWZ.
Oznacza to, że ok. 40 proc. wszystkich lekarzy POZ korzysta z tej aplikacji. To bardzo ważne; lekarze POZ muszą leczyć depresję, ponieważ pacjent z tą chorobą nie może czekać kilka miesięcy na wizytę u psychiatry, gdyż nie jest w stanie normalnie funkcjonować, spać, pracować. Leczenie depresji jest bardzo trudne, gdyż ma ona wiele twarzy. Pacjenci mają też szereg chorób współistniejących, które powinny być brane pod uwagę przy wyborze leczenia. Dziś aplikacja może podpowiedzieć lekarzowi wybór, ale ta podpowiedź byłaby znacznie lepsza, gdy by mógł on skorzystać z danych wielu tysięcy pacjentów dotyczących również efektywności leczenia. W ciągu 1-2 lat sztuczna inteligencja przetworzyłaby tysiące danych. W przypadku korzystania z aplikacji, która miałaby dostęp do danych medycznych, lekarz mógłby mieć znacznie lepszą podpowiedź, jaki lek za stosować u konkretnego pacjenta. Problem jednak polega dziś na tym, że takie dane trudno zebrać, ponieważ obecnie w każdej przychodni są inne systemy informatyczne, a nie są one kompatybilne. Mówię o aplikacji psychiatrycznej, ale wiem, że istnieje bardzo podobna aplikacja kardiologiczna, a więc można było by mieć znacznie lepsze efekty leczenia kardiologicznego.
Aplikacja „Diagnozuj i lecz” – o której Pani wspomniała – dotyczy diagnozowania i leczenia depresji, ma wspierać lekarzy POZ. Jakie są korzyści z jej stosowania dla wczesnej diagnostyki, monitorowania terapii, jeśli pamięta my o problemie z dostępnością opieki psychiatrycznej?
To aplikacja edukacyjna – zawiera bardzo dużo interesujących informacji na temat depresji, diagnozowania, możliwości leczenia. Po wejściu w moduł interaktywny można zdiagnozować depresję na podstawie kwestionariusza PHQ-9, który jest rekomendowany przez Ministerstwo Zdrowia. To 9 pytań, na które pacjent jest w stanie odpowiedzieć w ciągu kilku mi nut. Aplikacja podpowiada, czy pacjent ma epizod depresyjny, depresję, ciężką depresję. Po wprowadzeniu podstawowych danych pacjenta, jak wiek, płeć, choroby współistniejące, aplikacja sugeruje najlepsze molekuły dla danego pacjenta, oczy wiście pozostawiając ostateczną decyzję lekarzowi. Aplikacja pokazuje zalety danej molekuły, ale też mówi o potencjalnych zagrożeniach.
Gdyby była możliwość skorzystania z danych medycznych, doświadczeń tysięcy pacjentów, aplikacja mogłaby lepiej podpowiedzieć, jaki lek zastosować?
Tak, ponieważ sztuczna inteligencja może łączyć wiele danych, wprowadzać lepsze możliwości dopasowania terapii. Lekarz ma tylko swoje doświadczenie, a my mówimy o możliwości korzystania z doświadczeń wielu ośrodków i tysięcy lekarzy w kraju.
Biorąc pod uwagę to, jak wiele osób w Polsce ma depresję, jak również fakt, że liczba osób z depresją i zaburzeniami nastroju może jeszcze rosnąć – choćby ze względu na sytuację geopolityczną – jest oczywiste, rozwój cyfryzacji powinien znacznie przyspieszyć?
Zdecydowanie tak. Marzy mi się również, żeby oprócz teleporad zaczęły funkcjonować wideoporady, ponieważ widząc pacjenta, łatwiej zauważyć, jaki ma problem. Jednak okazuje się, że wiele przychodni nie ma dostępu do internetu, a lekarze łączą się przez internet ze swoich prywatnych telefonów. Jak widać, jest jeszcze wiele do zrobienia. Bardzo ważna byłaby też możliwość zapisywania się na wizytę przez internet: jeśli ktoś odwołuje wizytę, to informację o wolnym terminie powinny otrzymać od razu osoby oczekujące.
Technologie cyfrowe mają wiele atutów, jednak wiele osób jest wręcz uzależnionych od internetu, aplikacji. Czy stawiając na nie, nie powiększamy ryzyka uzależnienia cyfrowego?
Każda rzecz nadmiernie stosowana może być uzależniająca. Można uzależnić się od jedzenia, od zakupów, ale przecież nie przestaniemy robić zakupów czy jeść. Digitalizacja jest już dziś codziennością, nie powinniśmy się jej bać. Dla mnie najważniejszym wyzwaniem jest dziś ochrona danych medycznych. Jeśli to zostanie zapewnione, to sądzę, że będzie przyzwolenie społeczne na dalszy rozwój cyfryzacji w zdrowiu, gdyż real nie widzimy wynikające z tego korzyści. W przypadku e-recept wszyscy zauważyli, że korzystanie z nich jest wygodne. Podobnie wygląda kwestia e-zwolnień. Trzeba pamiętać o zagrożeniach związanych z cyfryzacją, ale przede wszystkim widzieć jej korzyści, gdyż wiele możemy zyskać, choćby skrócić czas oczekiwania na wizytę u specjalisty. Obecnie np. na wizytę do endokrynologa czeka się 6-8 miesięcy. Ale jeśli pacjent dzień wcześniej zachoruje i nawet odwoła wizytę, to kolejne osoby nie dostaną zawiadomienia, że mogą na wizytę przyjść szybciej. Cyfryzacja powinna to umożliwić, dlatego tak ważny jest jej rozwój. Jeśli w odpowiedni sposób będzie się mówić o cyfryzacji w ochronie zdrowia, to wszyscy nie tylko ją zaakceptują, ale wręcz będą się jej domagać.
