Celem jest, zapowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej, „wyposażenie dzieci i młodzieży w rzetelną wiedzę, umiejętności oraz postawy umożliwiające skuteczne dbanie o zdrowie własne i innych osób we wszystkich jego wymiarach: fizycznym, psychicznym, społecznym, środowiskowym i cyfrowym”.
Edukacja zdrowotna od września w szkołach
Jak wyjaśnia MEN, przedmiot obejmuje nie tylko obszar medyczny czy biologiczny, lecz także zagadnienia związane z emocjami, relacjami, odpowiedzialnością, wartościami i dobrostanem. Uczy podejmowania świadomych decyzji zdrowotnych. Promuje zdrowy styl życia. Rozwija umiejętności komunikacji, empatii i troski o siebie i otoczenie. Pozwala ustrzec się przed różnorodnymi zagrożeniami – od chorób zakaźnych, przez uzależnienia, po dezinformację.
Podstawa programowa edukacji zdrowotnej obejmuje jedenaście działów tematycznych:
- wartości i postawy,
- zdrowie fizyczne,
- aktywność fizyczna,
- odżywianie,
- zdrowie psychiczne,
- zdrowie społeczne,
- dojrzewanie (wyłącznie w szkołach podstawowych),
- zdrowie seksualne,
- zdrowie środowiskowe,
- internet i profilaktyka uzależnień,
- system ochrony zdrowia (wyłącznie w szkołach ponadpodstawowych).
Episkopat protestuje
Wprowadzenie tego przedmiotu od początku wzbudzało protesty środowisk prawicowych, konserwatywnych oraz kościelnych. Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego Prezydium Konferencji Episkopatu Polski przypomniało swoje stanowisko w tej sprawie.
„Drodzy Rodzice! Przyszłość dzieci jest w Waszych rękach. Pamiętajcie, że jesteście w sumieniu przed Bogiem odpowiedzialni za ich prawidłowe wychowanie. Nie wolno Wam zgodzić się na systemową deprawację Waszych dzieci, która ma być prowadzona pod pretekstem tzw. edukacji zdrowotnej. W trosce o wychowanie i zbawienie, apelujemy, abyście nie wyrażali zgody na udział Waszych dzieci w tych demoralizujących zajęciach” – apeluje Episkopat.
W liście czytamy m.in. że „prowadzona przez niektóre media propaganda podkreśla, że w edukacji zdrowotnej chodzi o zdrowie uczniów, a tymczasem w istotnej swej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości”.
„Tematyka seksualności w ramach Edukacji zdrowotnej jest oderwana od kontekstu małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest tu tematem prawie nieobecnym, zaś rodzina – rozumiana jako ojciec, matka i dzieci – jest całkowicie zmarginalizowana” – piszą duchowni.
W ich ocenie „uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji. Aktywność seksualna została oderwana od małżeństwa i przedstawia się ją jako wyzwolenie z wszelkich barier, w tym granic wiekowych i odpowiedzialności za jej skutki. Za jedyny warunek podjęcia współżycia uznane zostało kryterium świadomej zgody”.
Wiceministra edukacji: Jest dokładnie odwrotnie
Na zarzuty Episkopatu odpowiedziała w TOK FM wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer.
„To typowy przykład fake newsa” – zaznaczyła i zaprezentowała fragmenty podstawy programowej.
"Edukacja zdrowotna wymienia i omawia funkcje rodziny, opisuje przejawy jej prawidłowego funkcjonowania, omawia wartość rodziny w życiu osobistym człowieka, czynniki wpływające na atmosferę w rodzinie, prawa i obowiązki dziecka oraz rodziców; omawia sposoby dbania o więzi rodzinne, relację z matką, ojcem, rodzeństwem, dziadkami, dalszą rodziną, opisuje zmiany mogące wystąpić w rodzinach – w tym separacje, rozwód, wejście rodziców w nowe związki, adopcje, chorobę i śmierć, a także wymienia sposoby radzenia sobie w takich sytuacjach" – przeczytała Lubnauer.
„Jak widzimy, to jest po pierwsze, przestrzeń dla nauczyciela do tego, żeby bardzo z bardzo dużą wartością mówić o tym, co się dzieje w naszych rodzinach, a to rodzina zwykle jest tym podstawowym, najbardziej bezpiecznym miejscem” – dodała wiceministra edukacji.
Jej zdaniem „jest dokładnie odwrotnie niż to jest opisane w liście Episkopatu”.
Czytaj też:
Karol Nawrocki o ochronie zdrowia. Ambitne plany nowego prezydentaCzytaj też:
Edukacja zdrowotna. Jednoznaczne stanowisko lekarzy. „Duży niepokój"