Katarzyna Pinkosz, Wprost: Panie Profesorze, gorące gratulacje nagrody Wizjonerzy Zdrowia w kategorii Osobowość. Co dla Pana w pracy lekarza jest najważniejsze?
Prof. Robert Gil: Bardzo dziękuję za te przyjemne chwile, bo pracujemy ciężko, a bardzo ważne są podziękowania od pacjentów, którzy często robią to spojrzeniem, słowem, czy przytrzymaniem za rękę. Taka nagroda to również podziękowanie za godziny, dni, miesiące pracy nad rozwiązaniem – nie zawsze prostych – problemów.
Najważniejszą rzeczą w zawodzie lekarza jest poczucie, że robi się to, co się potrafi; że robi się to dobrze, a pacjenci mają korzyść. To jest pewnego rodzaju poczucie misji, którą się pełni.
Powiem tak: zawód lekarza to pewnego rodzaju służba. Choć sam nie bardzo lubię, jak ktoś mówi to słowo, jednak prawdę mówiąc: jest to służba.
Nie powinniśmy być przedsiębiorcami starającymi się pomnożyć nasze aktywa, powinniśmy dbać o zdrowie ludzi, bo tego byliśmy uczeni i taka powinna być nasza misja. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest uśmiech pacjenta po zabiegu, gdy on jest zadowolony, a ja mam poczucie, że zabieg się udał, a kolejny chory ma korzyść z tego, co zrobiłem.
Ważne jest też poczucie wsparcia zespołu, z którym się pracuje. Indywidualności są ważne, one „ciągną” rozwój do przodu, ale dziś musimy pracować zespołowo. Tym lepiej się pracuje, jeśli potrafimy wspomóc się.
Polacy zbyt wcześnie umierają, głównie z powodu chorób serca. Co zrobić, żeby to zmienić?
Myślę, że te działania powinny być wielopoziomowe. Powinniśmy zaczynać od edukacji najmłodszych, bo tylko wtedy zbudujemy mądrzejsze, bardziej wyedukowane społeczeństwo, które będzie rozumiało, jaką ma siłę w swoich wyborach.
Można być dłużej zdrowszym, bardziej wydolnym fizycznie i szczęśliwszym człowiekiem, nie wymagającym medycyny naprawczej, jeśli myśli się o tym od samego początku.
Z drugiej strony nie możemy zapominać o takich sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z chorobą. W przypadku pacjentów bardzo ważny jest szybki dostęp do nowych technologii, zarówno farmakologicznych, jak zabiegowych. Nie powinniśmy koncentrować się tylko na zabiegach naprawczych, ale też na przywróceniu pacjentów do normalnego funkcjonowania. Powinni oni uwierzyć w to, że mogą wrócić do normalnego życia. Ważna jest więc rehabilitacja i działania prewencyjne, jak w programie KOS Zawał. W tym programie rzez rok „prowadzimy za rękę” pacjentów, którzy przebyli zwał, uczymy ich pewnych postaw, monitorujemy. Okazuje się, że przynosi to znakomite efekty: pacjenci, którzy brali udział w tym programie żyją dłużej niż ci, którzy tego programu nie ukończyli.
Leczmy w Polsce choroby kardiologiczne na najwyższym europejskim poziomie?
Stać nas na to: będę to powtarzał. Jesteśmy dużym krajem, pełnym mądrych ludzi. Nie jesteśmy biedni jako kraj; powinniśmy dbać o swoich obywateli. Nie powinniśmy wymyślać własnych kryteriów (włączania pacjentów do leczenia nowoczesnymi lekami – przyp. red.), zmieniać standardów. Powinny one być w Polsce takie same jak w innych krajach Europy – europejskie.