Katarzyna Pinkosz: Zawał, udar, nowotwory: o tych problemach mówimy najczęściej. Ale coraz więcej osób w Polsce, także młodych, ma problemy z wątrobą. Z czego to wynika?
Prof. dr hab. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii USK1 w Lublinie, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych: Do niedawna choroby wątroby nie były postrzegane jako duży problem. Szczególnie zaczęliśmy mówić o wątrobie w przebiegu innych chorób. Do tej pory jak ktoś chorował na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, chorobę wieńcową, to nie zwracało się uwagi na to, że te osoby mają też problem z wątrobą. Bardzo często ci chorzy w ogóle nie byli diagnozowani.
A druga sprawa – mamy coraz więcej pacjentów z toksycznym uszkodzeniem wątroby.
Przyczyna to nadużywanie leków, suplementów diety, alkoholu?
Obserwujemy sporo młodych osób, które zgłaszają się z bardzo zaawansowaną chorobą wątroby. I często okazuje się, że te osoby piły „tylko” piwo, które nie jest postrzegane przez młodych ludzi jako alkohol.
Nie jestem zwolennikiem wprowadzania zakazów czy nakazów, ale edukacja jest podstawą. Nie oszukujmy się jednak: dostęp do alkoholu w Polsce jest wyjątkowo łatwy. Jeśli porównamy to z regulacjami w innych krajach, to u nas takich regulacji właściwie nie ma, np. jeśli chodzi o możliwość zakupu do alkoholu w nocy. To powinno się zmienić.
Podczas debaty prezydenckiej, obydwaj główni kandydaci byli przeciwni wprowadzaniu np. zakazów sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Twierdzili, że podstawa to edukacja…
Być może edukacja jest najważniejsza, jednak edukacja to nie wszystko. Popatrzmy na inne kraje – w wielu z nich nie kupimy alkoholu po godzinie 22.00. Zdecydowanie byłbym za podjęciem próby ograniczenia zbyt łatwego dostępu do alkoholu – równolegle z działaniami edukacyjnymi.
Panie Profesorze – ile trzeba wypić piwa, żeby spowodowało to toksyczne uszkodzenie wątroby?
Tu chodzi nie o jednorazowe picie, choć oczywiście indywidualnie zdarzają się różne sytuacje. Gdy pytamy osoby, które do nas zgłaszają się z uszkodzeniem wątroby, często wręcz trudno uwierzyć, jakie ilości padają – w litrach.
Często to jest ponad 5 litrów piwa: wypijanego codziennie. Rekordzista mówił o 15 puszkach piwa – wypijanego codziennie.
Oczywiście, to ekstremalne sytuacje, ale po pierwsze: nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Po drugie – codzienne spożywanie nawet niewielkiej ilości alkoholu może doprowadzić do uszkodzenia wątroby, a w konsekwencji do marskości wątroby. Jeśli w porę nie zareagujemy – marskość wątroby prowadzi do śmierci.
Leki też mogą uszkadzać wątrobę?
Tak, ale zwykle nie chodzi tu o leki zapisywane przez lekarza z powodu chorób. Niestety, w Polsce jest zbyt łatwy dostęp do preparatów terapeutycznych, również w Internecie. Nie zawsze te preparaty spełniają wszystkie kryteria bezpieczeństwa. Mamy np. dużo przypadków kupowania niesprawdzonych suplementów diety, suplementów mających wpływać pozytywnie na budowę masy mięśniowej.
Częstym problemem jest też nadużywanie leków przeciwbólowych, jak paracetamol, ibuprofen?
Paracetamol jest lekiem bardzo dobrze przebadanym. Nie boimy się stosowania paracetamolu w dawkach leczniczych: często stosujemy go nawet u osób z chorobami wątroby. Problem polega na tym, że paracetamol występuje w preparatach pod różnymi nazwami. Pacjent nie zdaje sobie często sprawy, że przyjmując kilka preparatów o różnych nazwach przekracza normy i może to doprowadzić do uszkodzenia wątroby. Zwłaszcza jeśli dochodzi dodatkowy czynnik toksyczny, jak alkohol: recepta na nieszczęście gotowa.
W krajach zachodnich nie kupimy leku przeciwbólowego w supermarkecie, na stacji benzynowej. W reklamach padają słowa: „Przed zażyciem leku skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutą”, spełnia to wymogi prawne, ale przecież nikt, kupując lek w sklepie, nie idzie do farmaceuty czy do lekarza i nie pyta.
Poza tym jak ten lek jest dostępny w supermarkecie, to wydaje się, ze jest bezpieczny. Jak chleb czy bułka…
Wydaje się, że jest bezpieczny. To zadziwiające: ludzie nie chcą przyjmować statyn, bo uważają, że szkodzą, podczas gdy liczba powikłań jest na poziomie kilku dziesiątych procenta. A nikt nie myśli o tym, że aspiryna czy ibuprofen przyjmowane w nadmiarze mogą spowodować perforację żołądka albo uszkodzić wątrobę.
A jak wygląda sytuacja z wirusowym zapaleniem wątroby?
Niestety, zostaliśmy w ogonie Europy, jeśli chodzi o eradykację wirusowego zapalenia wątroby typu C. Jest powszechne przekonanie, że to już nie jest problem. A to nadal jest problem – nie ma tygodnia, żebyśmy nie mieli pacjenta z zaawansowanym włóknieniem lub marskością wątroby, spowodowaną zakażeniem wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Gdyby było wykryte wcześniej, nie doszłoby do marskości wątroby.
Bo są bardzo dobre leki, które są w stanie wyleczyć WZW typu C?
Jeśli zastosujemy je na wczesnym etapie choroby, to pacjent będzie całkowicie zdrowy.
Każdy powinien sprawdzić, czy nie jest zakażony?
Są pewne czynniki ryzyka, jednak nie zawsze jest to łatwe do ustalenia. Dlatego uważamy, że każdy, przynajmniej raz w życiu, powinien zbadać się w kierunku obecności przeciwciał anty HCV. Mamy przykłady krajów ościennych, gdzie takie akcje były przeprowadzone. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taka akcję wprowadzić w Polsce. Wielokrotne prosiliśmy różne ekipy Ministerstwa Zdrowia o wprowadzenie narodowego planu eradykacji HCV. Mamy nadzieję że to w końcu się uda.
Dziś lekarz POZ może już zlecić takie badanie?
Nie całkiem. Obecność testu anty HCV w pakiecie lekarza rodzinnego nie jest badaniem przesiewowym. To jedno z badań, które może wykonać lekarz w uzasadnionym przypadku, jeśli podejrzewa u pacjenta zakażenie: sami lekarze rodzinni mówią, że nie traktują tego jako badania przesiewowego.
Na pewno należałoby wprowadzić swego rodzaju obowiązek wykonywania takich badań u wszystkich osób przyjmowanych do szpitali, u wszystkich osób na SOR.
Badania powinny też wykonać osoby, które w przeszłości miały wykonywany zabieg operacyjny, przebywały w szpitalu. Proszę jednak pamiętać, że każdy z nas korzysta z opieki dentystycznej, zabiegów kosmetycznych – możliwości nabycia zakażenia jest naprawdę wiele. Dlatego moim zdaniem każdy powinien być zbadany na obecność HCV.
Nie jest więc tak, że ten wirus zginął, już go nie ma, że tylko w przeszłości mogliśmy się nim zakazić. Teraz to też jest możliwe?
Wirus w dalszym ciągu jest obecny. Oczywiście, jest faktem poprawa standardów opieki medycznej, dlatego nowych zakażeń jest mniej. Proszę jednak pamiętać, że można 20-30 lat mieć zakażenie i o tym nie wiedzieć.
Bo wątroba nie boli?
Wątroba nie boli, długo nie daje żadnych sygnałów, że coś jest z nią nie tak. Dlatego tak ważne jest wykonanie badania w kierunku HCV.
Pamiętajmy też o wirusie zapalenia wątroby typu B.
Tu mamy szczepionkę…
Tak, jednak szczepienie noworodków zostało wprowadzone w latach 1994-96, czyli mamy wyszczepioną populację osób do ok. 30 roku życia. W przypadku osób powyżej tego wieku, nadal nie każdy jest zaszczepiony. Warto też pamiętać, że do pełnego uodpornienia potrzebne są trzy dawki. Kolejna rzecz, jeśli chodzi o osoby szczepione w późniejszym wieku, to fakt, że przed szczepieniem nie wykonuje się badań na obecność antygenu HBs. Dlatego tak naprawdę nie wiemy, czy jeśli ktoś pierwszy raz był zaszczepiony przeciw HBV w wieku kilkunastu lub kilkudziesięciu lat, czy nie ma zakażenia. Jeśli tak, to szczepienie nie miało żadnego wpływu na przebieg zakażenia.
Niestety, późne przypadku wykrycia HBV to nie tylko ryzyko marskości wątroby, ale też raka wątrobowokomórkowego, który jest prawdopodobny szczególnie w przypadku zakażenia HBV. Zresztą również w konsekwencji HCV może pojawić się rak.
Mamy też coraz więcej zachorować na stłuszczeniową chorobę wątroby?
To wynik po pierwsze coraz większego problemu otyłości, po drugie – narastającego problemu chorób cywilizacyjnych, jak cukrzyca, choroby układu sercowo-naczyniowego. Osoby z chorobami przewlekłymi, zwłaszcza metabolicznymi, są bardzo narażone na rozwój stłuszczenia wątroby, a stłuszczeniowa choroba wątroby może nasilać objawy ze strony układu sercowo-naczyniowego. Mówimy o tym od kilku lat. U 15-20 proc. osób ze stłuszczeniową chorobą wątroby może rozwinąć się stłuszczeniowe zapalenie wątroby prowadzące do marskości wątroby.
Oczekujemy na dobre leki, ale nic nie zastąpi właściwego stylu życia. Zawsze mówimy, że musimy zacząć od zmiany nawyków – żywieniowych, aktywności fizycznej. Dzięki diecie i aktywności fizycznej można osiągnąć bardzo wiele. Pacjenci w ciągu kilku miesięcy-lat wracają do zdrowia. Nie tylko jeśli chodzi o wątrobę, ale też serce, cukrzycę. A przy okazji leczymy też wątrobę.
… Która ma zdolność do regeneracji, jeśli jej zbyt nie zniszczymy?
Tak – pod warunkiem, że nie jest za późno, gdy wykryjemy chorobę wątroby. Problemem jest to, że dziś możemy już mówić o społeczeństwie metabolicznym: cukrzyca, otyłość, nadwaga – te problemy nasilają się. Druga rzecz to powszechny dostęp do leków i do alkoholu, łączenie energetyków z lekami, z alkoholem – to jest przerażające.
Czytaj też:
Powiększona wątroba to nie zawsze skutek złej diety. To może być objaw poważnych chorób