Rak żołądka to nowotwór rozpoznawany późno, o złym rokowaniu. Czy w ostatnim czasie pojawiają się nowe opcje w jego leczeniu?
Dr n. med. Leszek Kraj: W przypadku nowotworów układu pokarmowego rozpoznanie choroby na etapie przerzutowym dotyczy znaczącej części pacjentów. W przypadku raka żołądka rocznie mamy ok. 5-6 tys. zachorowań; duża część z nich jest rozpoznawanych w stadium zaawansowanym, przerzutowym.
Podstawą leczenia jest wówczas leczenie systemowe. Mamy obecnie dostępną immunoterapię i leczenie celowane, natomiast w Polsce czekamy na lek dla wąskiej grupy pacjentów z nadekspresją receptora HER2 – to ten sam receptor, który jest oznaczany w raku piersi. Pierwszym lekiem, który był rewolucją w leczeniu chorych z nadekspresją HER2, był trastuzumab, jeden z pierwszych leków celowanych w onkologii, który najpierw pojawił się w raku piersi, a ok. 2010 roku zaczął być wykorzystywany w raku żołądka.
Prawie 15 lat czekaliśmy na nowy lek dla chorych, u których pojawia się progresja choroby, by przełamać oporność. Dziś mamy taki lek – to trastuzumab derukstecan: tzw. koniugat. W badaniach Destiny-GastricO1, i Destiny-Gastric02 wykazano, że u pacjentów z nadekspresją tego receptora, po progresji choroby i otrzymaniu tego leku, możemy mówić o wydłużeniu mediany życia powyżej 12 miesięcy – w kolejnej linii leczenia.
Pokazały to dwa wyniki badań. Pierwsze dotyczyło głównie populacji azjatyckiej. Europejska Agencja Leków chciała potwierdzenia wyników w populacji europejskiej, ponieważ biologia tego nowotworu może się różnić – dlatego wykonano badanie Destiny-Gastric02, które potwierdziło pozytywne wyniki. Widzimy przełamanie oporności na leczenie. To jedna z terapii TOP TEN 2025 w onkologii, czyli leków, na których refundację czekamy.
To leczenie dla stosunkowo niewielkiej grupy pacjentów?
Tak, sam nowotwór żołądka nie występuje często, a tylko kilkanaście procent pacjentów ma nadekspresję receptora HER2. Jedynie część z nich będzie kwalifikowała się do pierwszej, a potem do kolejnych linii leczenia. To będą setki, a nie tysiące pacjentów.
Bardzo trudnym w leczeniu nowotworem jest też rak wątrobowokomórkowy, również późno rozpoznawany, o złym rokowaniu. Dla części pacjentów pojawia się kolejna szansa?
To rzadziej występujący nowotwór, w Polsce mamy ok. 2 tys. zachorowań rocznie. W przypadku tego nowotworu również znacząca część pacjentów jest diagnozowana w chorobie zaawansowanej. Jednak również część pacjentów wcześniej rozpoznanych, po radykalnym leczeniu, dochodzi do progresji choroby.
W przypadku leczenia tego nowotworu największy przełom nastąpił ok. 2 lata temu: immunoterapia wraz z leczeniem antyangiogennym. Również w Polsce mamy możliwość stosowania takiego leczenia.
Obecnie pojawiła się tzw. podwójna immunoterapia, już bez leczenia antyangiogennego. Chcielibyśmy móc stosować takie leczenie u części chorych, m.in. tych, w przypadku których istnieje bardzo duże ryzyko krwotoczne, dlatego nie byłoby u nich możliwe zastosowanie leku antyangiogennego. Dla takich pacjentów dobrą opcją mogłaby więc być podwójna immunoterapia. Gdybyśmy mieli taką możliwość, byłoby to już trzecia opcja leczenia dla chorych. Mielibyśmy więc możliwość personalizacji leczenia, co jest bardzo ważne w onkologii. Chcielibyśmy móc proponować pacjentowi leczenie dopasowane do jego nowotworu.
Mówiąc o nowych terapiach, mówimy o wynikach badań, które pokazują skuteczność nowych opcji terapeutycznych. W przypadku raka wątrobowokomórkowego jeszcze 10-15 lat temu nie mieliśmy możliwości skutecznego leczenia – klasyczna chemioterapia w tym nowotworze nie działa.
W przypadku tego nowotworu jeszcze 10 lat temu pacjentom w bardzo dobrym stanie ogólnym i bardzo dobrej formie mówiliśmy: „Nie mamy nic specjalnego”. Dziś mamy potencjalnie trzy terapie do wyboru: dwie już refundowane, a mamy nadzieję, że wkrótce będzie dostępna trzecia. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mówić o kolejnych opcjach.
W przypadku podwójnej immunoterapii często pojawiają się obawy, czy działania niepożądane nie będą podwójne. Wiemy, jak chronić przed nimi pacjenta?
Leki, które stosujemy w ramach podwójnej immunoterapii: przykładem jest tu durwalumab z tremelimumabem: to terapie, które dobrze znamy. Oczywiście, mogą w ich przypadku zdarzyć się powikłania immunologiczne, na szczęście jednak w tym przypadku zdarzają się stosunkowo rzadko. Co więcej, potrafimy nimi zarządzać. Gdy stosujemy podwójną immunoterapię, to nie stosujemy leczenia antyangiogennego, nie martwimy się więc o powikłania krwotoczne. Poza tym w przypadku podwójnej immunoterapii faktycznie za pierwszym razem podaje się dwa leki, a później – już tylko jeden. Nie jest to więc ciągła podwójna immunoterapia, tylko „boostowanie” układu immunologicznego na początku, a później podtrzymanie odpowiedzi jednym lekiem.
Nowe leki dają nowe nadzieje dla pacjentów?
Tak, dla mnie najważniejsze jest to, żeby mieć możliwość personalizacji leczenia, inaczej leczyć pacjentów, w zależności od jego przebiegu choroby.
Czytaj też:
Podstępne, późno wykrywane: te nowotwory można leczyć skuteczniej: debata Wprost i NewsMed
