Okulista o artystach, którzy tracili wzrok: „Degasowi zalecilibyśmy okulary z filtrem”

Okulista o artystach, którzy tracili wzrok: „Degasowi zalecilibyśmy okulary z filtrem”

Dodano: 
Prof. Wylęgała: Prawdopodobnie, gdyby Degas dobrze widział, nie byłby mistrzem uchwycenia ruchu
Prof. Wylęgała: Prawdopodobnie, gdyby Degas dobrze widział, nie byłby mistrzem uchwycenia ruchu 
Gdyby Degas urodził się dziś, moglibyśmy go leczyć, ale być może wtedy nie byłoby stworzyłby impresjonistycznych obrazów. Gdyby Andrea Bocelli urodził się 20 lat później, pewnie by widział i był prawnikiem – mówi prof. Edward Wylęgała, jeden z najwybitniejszych polskich okulistów.

Katarzyna Pinkosz, NewsMed, Wprost: Podziwiamy malarzy za wierne oddawanie rzeczywistości, ale też za artystyczne wizje świata. Czy to jednak prawda, że niektóre obrazy wyglądają tak a nie inaczej, bo artysta tracił wzrok lub nie widział barw?

Prof. Edward Wylęgała: To prawda: byli malarze, którzy tracili wzrok. Na przykład Edward Degas, impresjonista. Jego bardzo znane obrazy przedstawiają baletnice znakomicie uchwycone w ruchu. Degas miał problemy ze wzrokiem już od 30. roku życia. Prawdopodobnie było to centralne uszkodzenie siatkówki; nie potrafił podczas polowania dobrze wycelować, a jego pismo stawało się coraz bardziej nieregularne.

Czy dziś potrafiłby pan go wyleczyć?

Dziś jeszcze medycyna nie mogłaby mu pomóc, ale może wkrótce będzie to możliwe. Moglibyśmy już jednak postawić prawidłowe rozpoznanie, oznaczyć genotyp, czyli znaleźć miejsce mutacji w genie i zaproponować udział w badaniu klinicznym: eksperymentalnym wszczepieniu pod siatkówkę płynu z wirusem, który przenosi prawidłowy gen.

Gdyby „wmontował” się on do komórek siatkówki, to usprawniłby transport białek, aby nie powodowały śmierci komórek odpowiedzialnych za wychwytywanie światła i byłaby szansa na lepsze widzenie. Dotychczas 22 pacjentów było poddanych tej eksperymentalnej metodzie.

Moglibyśmy też powiedzieć Degasowi, aby nie spożywał w nadmiarze witaminy A, gdyż wiemy, że może ona powodować nasilenie choroby.

Co ciekawe, kiedy zaczynałem zajmować się medycyną, to powszechne było stosowanie suplementacji witaminy A w chorobach siatkówki, natomiast dziś już wiemy, że to nie jest korzystne. Wiemy też, że przy tego typu schorzeniach toksycznie działa światło, więc moglibyśmy zaproponować Dagasowi okulary z filtrem chroniące przed promieniowaniem UV. Myślę, że na pewno spowolniłoby to rozwój choroby. Dzięki temu mógłby dłużej malować.

Degas z czasem zaczął odchodzić od malowania; zajął się rzeźbą; dla osoby tracącej wzrok było to prostsze; dotyk wyostrza się u osoby tracącej wzrok, jeden zmysł zastępowany jest innym. Myślę jednak, że za 10-20 lat będzie można skutecznie leczyć chorobę, na którą cierpiał Degas.

Ale gdyby dobrze widział, zapewne nie stworzyłby słynnych Baletnic.

Prawdopodobnie, gdyby dobrze widział, nie byłby mistrzem uchwycenia ruchu. Pewnego typu rozmazanie obrazu, które powstawało dlatego, że nie wdział ostro, spowodowało, że jego obrazy są unikatowe. Postacie wyglądają, jakby chciały wyskoczyć z ram i zatańczyć na sali. Gdyby nie tracił wzroku, być może nie byłby aż tak wielkim artystą.

Ale to dotyczy nie tylko Degasa.

Gdyby nie to, że Andrea Bocelli miał jaskrę wrodzoną i stracił wzrok w wieku 12 lat, to prawdopodobnie zostałby sędzią lub adwokatem. Nie zostałby byłby tak znakomitym śpiewakiem, podziwianym przez cały świat. Nie zaśpiewałby Ave Maria podczas pierwszych w pandemii COVID-19 Świąt Wielkanocnych w katedrze w Mediolanie.

Trzy lata temu byłem na koncercie w Katowicach dla upamiętnienia czterdziestolecia pacyfikacji kopalni „Wujek”, obserwowałem jak Andrea Bocelli poruszał się po scenie. Na podłodze była litera „T”; stopami wyczuwał, gdzie może podejść, gdzie ma mikrofon. Nie tylko słuch był u niego bardzo ważny, ale również zmysł dotyku.

Gdyby jednak Bocelli urodził się 20 lat później, prawdopodobnie by nie stracił wzroku, ponieważ wynaleziono chirurgiczną metodę leczenia jaskry wrodzonej. To jednak nie tylko sukces artystyczny czyni Andreę Bocclelego wyjątkowym, ale też siła ducha, z jaką przezwycięża swoje problemy, niezłomna wola i determinacja w realizowaniu życiowej pasji. Pokazuje, że pokonywanie własnej słabości jest możliwe.

Był też malarz, który cierpiał na ślepotę barw.

Wszystko wskazuje na to, że Baccio Bandinelli cierpiał na ślepotę barw; nie była to jednak typowa ślepota tzw. daltonizm. On widział kolory czerwony i zielony, miał kłopot z żółtym, niebieskim. Obrazy Bandinelliego miały dziwne kolory; on uważał, że są perfekcyjne, ale współcześni mu malarze uważali go za kiepskiego artystę (szczególnie Michał Anioł tak o nim mówił). Ktoś jednak w końcu przekonał go, że malarstwo nie jest dla niego najbardziej odpowiednie. Zaczął wykonywać przepiękne rzeźby, które teraz można zobaczyć we Florencji. Rzadko jest taka sytuacja, że mamy malarzy, którzy w ogóle nie widzą barw.

Można malować, nie widząc barw?

Można. Sztuka to szerokie, wieloznaczne pojęcie, które trudno zdefiniować. Jest postrzegana jako forma wyrażania piękna i estetyki, natomiast artysta może eksperymentować. Jeśli nie widzi barw, to może wyrazić piękno np. kontrastami. Są malarze, którzy mają całkowitą ślepotę barw.

Dziś medycyna też nie może jeszcze poradzić sobie z problemem niewidzenia kolorów?

Tak, to nie jest nadal niemożliwe. Za widzenie barw są odpowiedzialne trzy rodzaje fotoreceptorów siatkówki, zwanych czopkami – osobne dla barw czerwonej, zielonej i niebieskiej. James Maxwell jako pierwszy zaprezentował teorię powstawania widzenia barwnego, on też jako pierwszy wykonał kolorowe zdjęcie w XIX wieku. Nie ma sposobu leczenia widzenia czarno-białego; można tylko w pewien sposób rehabilitować takie osoby, wskazując, gdzie jest jaki kolor, np. przy przechodzeniu przez ulicę, kiedy pali się światło czerwone, a kiedy zielone.

Dziś mógłby Pan jednak pomóc polskiemu dziennikarzowi i pisarzowi – Michałowi Kaziowowi, który stracił jednocześnie wzrok i dwie ręce.

Był żołnierzem; miał 20 lat, kiedy w 1945 roku, już po zakończeniu wojny, rozbrajał w porcie rzecznym we Wrocławiu minę, która wybuchając, zniszczyła mu kończyny górne i oczy. Był pierwszym na świecie człowiekiem, który nauczył się czytać alfabet Braille’a za pomocą górnej wargi. Dzięki temu skończył studia, zrobił doktorat. Jego życie pokazuje, że pasja, determinacja i zamiłowanie do nauki mogą pokonać największe przeciwności losu i stać się inspiracją dla innych Myślę, że dziś jemu moglibyśmy pomóc. Podobnie jak niedawno pomogliśmy Ukraińcowi, który nie widział 30 lat; wszczepiliśmy mu sztuczną rogówkę. Taką metodą operowania urazów oczu opracował okulista niemiecki Robert Machemer; dostał on grant Paktu Północnoatlantyckiego na opracowanie metody, którą można byłoby operować żołnierzy po urazach oczu na polu walki. Wcześniej nie potrafiono dostać się do gałki ocznej i tam „wyczyścić” oka od środka, usunąć ciało obce, metal, pocisk, krew. Robert Machemer to zrobił: dziś ta metoda jest znana na świecie, nazywa się witrektomią przez część płaską. Tą metodą można leczyć pacjentów po urazach czy z odwarstwieniem siatkówki. Co ciekawe, ojciec Machamera był okulistą i zginął, walcząc na froncie wschodnim na Ukrainie w 1942 roku.

Gdyby Steve Wonder urodził się dziś, również by widział…

Tak; Wonder cierpiał na retinopatię wcześniaczą. Dziś 99 proc. pacjentów z retinopatią wcześniaczą, którzy wymagają leczenia, można wyleczyć. Przyczyną retinopatii wcześniaczej jest zbyt wczesne uszkodzenie naczyń włosowatych siatkówki przez tlen, co w efekcie powoduje powstawanie włóknistych plam, krwawienia i odwarstwienie siatkówki. Dziś każdy wcześniak jest badany, a jeśli to konieczne – także leczony za pomocą lasera.

Czytaj też:
Prof. Rękas: do okulisty bez skierowania? Powtórzymy sukces leczenia zaćmy

Również gdyby John Milton (poeta angielski, XVII w.) urodził się dziś, to był nie oślepł. Miewał napady ostrej jaskry (które wtedy były mylone z zaburzeniami psychicznymi), bóle i omamy wzrokowe, dolegliwości gastryczne (nudności i wymioty).

To charakterystyczne dla napadu ostrej jaskry?

Często jest to taki ból, że dochodzi nawet do wymiotów. Jeżeli pojawia się ból głowy, obok źródła światła widać poświatę, są zaburzenia widzenia, nudności i wymioty; to nie jest to napad kamicy czy migreny, tylko może to być napad ostrej jaskry.

Von Graefe pod koniec XIX wieku wymyślił metodę leczniczą napadu ostrej jaskry – poprzez wycięcie przypodstawne tęczówki. A w 1970 r. Kerns i Watson wymyślili metodę leczenia jaskry ostrej, obniżającą ciśnienie śródgałkowe.


Prof. dr hab. n. med. Edward Wylęgała, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, prorektor ds Rozwoju i Transferu Technologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. W pracy naukowo-badawczej koncentruje się na zagadnieniach dotyczących przeszczepów rogówki, schorzeń plamki siatkówki, badań genetycznych w okulistyce, traumatologii okulistycznej, obrazowaniu, diagnostyce i leczeniu jaskry.

Czytaj też:
Prof. Rękas: Światową okulistykę można tworzyć także w Polsce. Robimy to