Ronaldo i Lewandowskiemu udało się odmłodzić serce. Prof. Gil: Może to zrobić każdy

Ronaldo i Lewandowskiemu udało się odmłodzić serce. Prof. Gil: Może to zrobić każdy

Dodano: 
Cristiano Ronaldo
Cristiano Ronaldo Źródło: Newspix.pl
Cristiano Ronaldo ma wiek biologiczny o 10 lat młodszy niż metrykalny. Podobnie Robert Lewandowski. Co możemy zrobić, by odmłodzić swój organizm, jeśli nie gramy w renomowanych klubach piłkarskich – mówi prof. Robert Gil, kardiolog. Zaznacza też, jak sam dba o zdrowie.

Katarzyna Pinkosz: Dużo mówi się dziś o wieku biologicznym. Czy można sprawdzić, jaki wiek biologiczny ma nasze serce? I jak o nie najlepiej dbać?

Prof. Robert Gil, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego: Są testy, dostępne komercyjnie sposoby, żeby to określić. Wiele słyszymy, że np. niektórzy sportowcy – Ronaldo czy Lewandowski – są o kilka lat młodsi od swojego wieku metrykalnego.

Nie chcę wypowiadać się na temat wagi tego typy testów, bo nie mamy obiektywnych badań pokazujących, że przekłada się to na długość życia, jednak jedno jest pewne: nasze ciało jest zbudowane z żywej tkanki, z komórek, które żeby dobrze funkcjonowały, to muszą być odpowiednio traktowane. To, co jemy, jak wygląda nasz metabolizm, jaką mamy dietę, wysiłek fizyczny, zdrowie emocjonalne – to wszystko ma wpływ na nasz wiek biologiczny. Co możemy zrobić, jeśli nie gramy w najbardziej renomowanych klubach? Nie ma dziś szans powrotu do natury, musimy korzystać ze zdobyczy cywilizacji, jednak powinniśmy w tym mieć umiar. Może trudno jest regularnie, 2-3 razy w tygodniu, wracając po całym dniu pracy, iść do klubu fitness czy na siłownię, warto jednak pamiętać o spacerach, o tym, żeby codziennie zrobić 5-8 tys. kroków.

Na pierwszym miejscu jest ruch. Druga rzecz – warto co jakiś czas sprawdzić podstawowe parametry.

Czyli np. wykonać morfologię?

Przede wszystkim sprawdzić swój wzrost i wagę i zobaczyć, czy nie przybyło nam kilogramów. Jeśli tak, to znajdźmy przyczynę, popatrzmy na swoją dietę, sposób odżywiania. Kolejna rzecz to badania laboratoryjne. Morfologię warto zrobić, to badanie dużo mówi o naszym zdrowiu, stopniu odżywienia, wydolności. Najważniejsze są parametry mówiące o czynnikach ryzyka chorób sercowo-naczyniowych: to poziom cholesterolu, lipoproteina (a) jako niezależny jako czynnik ryzyka – to podstawa, by sprawdzić, czy jesteśmy na ścieżce rozwoju choroby odmiażdżycowej. Ważna jest także kwestia gospodarki węglowodanowej: 3 mln Polaków ma cukrzycę, część nie wie, że ją ma, początkowo często lekceważy, a przecież jest to choroba, która skraca życie.

Do tego ważny jest prosty pomiar ciśnienia. Nieraz zdarzało się, że przyjeżdżał do nas do szpitala młody człowiek, między 30 a 40 lat, z zawałem serca na trasie półmaratonu czy maratonu. Ekstremalny wysiłek może do tego doprowadzić. Nie tylko mięśnie szkieletowe zakwaszają się, uwalniają enzymy związane z kurczliwością, ale to samo może dziać się w sercu. A jeśli jest w nim już zaawansowana miażdżyca, to może dojść do zawału.

Bardzo często słyszę: „ale mnie nic nie bolało, nie miałem żadnego sygnału”. Gdy jednak zaczyna się rozmawiać, to okazuje się, że w rodzinie ktoś miał jakiś incydent sercowo-naczyniowy, podwyższone ciśnienie. Mamy naiwną wiarę, że wszystko będzie dobrze, że mnie nic się nie stanie.

Mamy też ogromne poczucie zdrowia…

Jeśli popatrzeć na możliwości dbania o zdrowie, które zapewnia nam państwo, to jesteśmy w czołówce Europy. Program Profilaktyka 40 plus, program Moje Zdrowie to znakomite programy. Ale popatrzmy na program Profilaktyka 40 Plus: najwięcej osób zarejestrowało się do niego w ostatnich 9 miesiącach jego trwania. I tu znów widać nasze cechy narodowe: gdy zorientowaliśmy się, że program jest za darmo, ale już się kończy, to nagle wszyscy chcieli z tego skorzystać.

Teraz mamy program „Moje Zdrowie”, który jest „ulepszeniem” programu Profilaktyka 40 plus, dotyczy osób od 20 roku życia. Nie są to same badanie, zapewniona jest też ich interpretacja i konsultacja medyczna. Uważam, że jest to ewenement na skalę Europy i namawiam do skorzystania z badań.

Dużo rozmawialiśmy o profilaktyce – a jak Panu, mimo dużej ilości pracy i aktywności zawodowej, udaje się zadbać o własne zdrowie? Znajduje Pan czas na aktywność fizyczną?

Nie mam aż tyle czasu, by wydzielić osobny czas na wysiłek fizyczny. Co staram się zrobić? Mam zasadę, której nauczyłem się w swoim domu rodzinnym: „Jeśli myślisz o redukcji masy ciała, to naucz się kończyć jedzenie wtedy, gdy jeszcze byś coś zjadł, ale niekoniecznie musisz”. Gdy pojawia się pierwsza taka myśl, to znaczy – nie kontynuuję posiłku. Dobrze jest wstać od stołu lekko niedosyconym. Wystarczy chwilę poczekać i ta sytość się pojawia. Okazuje się, że więcej nie trzeba. To jest praca nad sobą, ale to działa: jestem tego przykładem.

Druga rzecz, którą robię: tam, gdzie mogę pójść na nogach – idę. Do pracy chodzę na piechotę, do gabinetu idę na piechotę. Średnio robię 7-8 tys. kroków. Staram się po szpitalu jak najmniej jeździć windami. Teraz mam klinikę na 10. piętrze; choć trudno mi po tych dziesięciu piętrach biegać, to jednak są dni, kiedy potrafię dwa razy tę wysokość pokonać. Jeśli mam wolny weekend, to uwielbiam z synem pokopać piłkę. Pobieganie z nim, potrenowanie na boisku, to ogromna przyjemność. Syn lubi też jeździć na rowerze, ja również lubię z nim jeździć. Kolejna rzecz to spacery: jak mam chwilę wolnego, to sam, albo z żoną idziemy na dłuższy spacer. To działa.


Prof. dr hab. Robert J. Gil, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w latach 2023-25, kierownik Kliniki Kardiologii Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA w Warszawie, specjalista chorób wewnętrznych, kardiologii, angiologii i intensywnej terapii.

Czytaj też:
Kardiolog: Serca Polaków nigdy nie były łatwe. „Jesteśmy dobrzy, ale w sprincie”