Dr Andrzej Tysarowski kieruje Zakładem Diagnostyki Genetycznej i Molekularnej Nowotworów Narodowego Instytutu Onkologii-PIB w Warszawie; wielokrotnie apelował o zniesienie barier w dostępie do badań genetycznych w onkologii. Mówił o tym również podczas debaty „Bez właściwej diagnozy nie ma skutecznego leczenia. Na jakie rozwiązania diagnostyczne czekają pacjenci onkologiczni w 2025 roku”, podczas której wiceminister zdrowia prof. Urszula Demkow zadeklarowała, że już wkrótce dla pacjentów staną się finansowane najnowszej generacji badania genetyczne: CGP NGS, m.in. w raku jajnika i raku płuca.
Katarzyna Pinkosz, NewsMed, Wprost: Wielokrotnie wraz z klinicystami i pacjentami apelował Pan o dostęp do badań kompleksowego profilowania genomowego dla pacjentów z rakiem płuca i rakiem jajnika. Dlaczego jest to tak ważne? Jak wygląda dziś dostępność do testów wielogenowych w Polsce na tle innych państw Europy?
Dr Andrzej Tysarowski, Narodowy Instytut Onkologii: Dostęp do testów wielogenowych w Polsce obecnie nie wygląda za dobrze. Mam na myśli badania następnej generacji. Jest wiele różnych rodzajów badań genetycznych – są proste testy NGS, które dotyczą głównie badań w kierunku BRCA1, BRCA2, są testy kilkugenowe w raku płuca, dostępne i finansowane przez NFZ, tzw. panele hotspots. Jednak nawet do tych badań, mimo że są finansowane przez NFZ, nie ma tak szerokiego dostępu, ponieważ m.in. aparatura i sprzęt do badań są dość kosztowne i tylko największe jednostki maja te urządzenia; potrzebne są też osoby, które mają wiedzę na temat badań genetycznych. Poza tym wykorzystanie tej technologii wymaga czasu, a w przypadku pacjentów onkologicznych nie mamy czasu, dlatego preferowane są małe, pojedyncze testy, które można wykonać szybciej niż testy zaawansowane.
Technologia sekwencjonowania następnej generacji – kompleksowe profilowanie genomowe – to bardzo rozbudowany test, dzięki któremu możemy zbadać nawet kilkaset genów, mutacje i tzw. sygnatury genomowe, czyli takie wzorce genetyczne: niektórzy nazywają je „blizną genetyczną”, skazą genetyczną. Tu badamy słynne HRD, czyli deficyt rekombinacji homologicznej, to znaczy poszukujemy w całym genomie różnych fragmentów, ubytków, które są spowodowane deficytem rekombinacji homologicznej, a wiec deficytem naprawy DNA.
Jest to marker odpowiedzi na inhibitory PARP. Osoby, u których identyfikujemy te defekty, mogą odnieść korzyść terapeutyczną z inhibitorów PARP – to jest grupa chorych z rakiem jajnika.
Do tej pory poszukiwaliśmy tylko mutacji w genach BRCA1, BRCA2, jednak w programie lekowym leczenia raka jajnika (w którym stosuje się inhibitory PARP, przyp. red.) wskazane są nie tylko mutacje w genach BRCA1, BRCA2, ale też deficyt rekombinacji homologacji, czyli HRD. Wykonując test CGP NGS, możemy pomóc dużej populacji chorych, u których nie stwierdziliśmy mutacji BRCA1, BRCA2, zaoferować takie leczenie, po stwierdzeniu deficytu rekombinacji homologicznej.
Bez tego testu dziś pacjentki nie mają szans na takie leczenie, jeśli nie mają wykonanego takiego testu?
Dziś to badanie nie jest finansowane przez NFZ, a chodzi o bardzo dużą grupę pacjentek. Jeśli weźmiemy pod uwagę pacjentki z rakiem jajnika, to ok. 20 proc. z nich ma mutację w genach BRCA1, BRCA2. Spośród pozostałych 80 proc., u których nie wykryto mutacji BRCA1,2 połowa będzie miała szansę na leczenie, gdyż mają deficyt rekombinacji homologicznej. To badanie, które kwalifikuje dużą grupę osób do leczenia.
W przypadku raka płuca obecne testy finansowane przez NFZ w wielu sytuacjach pokrywają możliwości diagnostyczne, jednak w nowotworze płuca jest bardzo wiele terapii, markerów genetycznych.
Wiele leków znajduje się w badaniach klinicznych, lada chwila finansowane małe panele nie pozwolą na wystarczającą diagnostykę, stąd badanie CGP NGS będzie już niedługo wymaganym standardem – tak jest w innych krajach zachodniej Europy.
W takich krajach jak Niemcy, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Czechy – już te badania są refundowane.
Będą też kolejne nowotwory, które wymagają takiego szerokiego podejścia genetycznego – jak mięsaki. Badanie rozwiąże też zagadkę nowotworów o nieznanym punkcie wyjścia, które na dziś też nie mają żadnego finansowania badań genetycznych, a CGP rozwiąże sprawę, skąd ten nowotwór się wywodzi i jak go leczyć.
Pani Minister Demkow podczas debaty (3 lutego) przekazała wiadomość, że do konsultacji społecznych lada dzień zostanie przekazane rozporządzenie, które spowoduje, że to badanie znajdzie się w koszyku świadczeń refundowanych. To dobra wiadomość?
Bardzo dobra; wreszcie dostęp do diagnostyki w Polsce będzie taki sam jak w Europie Zachodniej czy USA; badania na najwyższym standardzie światowym będą dostępne w tych nowotworach, w których to jest konieczne.
Pozostaje kwestia badań genetycznych już dostępnych, których nie można jednak wykonać w trybie ambulatoryjnym; chodzi tu o nowotwory BRCA-zależne, w raku piersi i raku trzustki, a także o tzw. płynną biopsję (badanie profilu genetycznego nowotworu z krwi). To badanie jest również szczególnie ważne w raku płuca, gdzie często jest problem z materiałem do badań, bo często brakuje materiału tkankowego, dlatego płynna biopsja ratuje sytuacje. Ważnym aspektem jest też monitorowanie odpowiedzi na leczenie w raku płuca – w raku płuca jest dostępnych wiele leków, a więc trzeba zbadać wiele mechanizmów oporności, a płynna biopsja jest badaniem, które te mechanizmy odporności pozwala diagnozować genetycznie.
Czytaj też:
Przełom w diagnostyce onkologicznej. Minister Demkow: Projekt jeszcze w tym tygodniu