Na temat terapii podskórnych w onkologii i hematoonkologii dyskutowali eksperci, przedstawiciele organizacji pacjenckich oraz posłowie zgromadzeni na obradach podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia, która odbyła się na początku grudnia.
Z powodu korzyści płynących ze stosowania leków podskórnych obecnie coraz częściej producenci leków poszukują takich form leków. Dzięki temu godzinny lub półtoragodzinny wlew dożylny może zostać zastąpiony krótkim wstrzyknięciem podskórnym.
Odciążyć szpitale onkologiczne
– W Polsce jeden z leków podskórnych w raku piersi refundowany jest od lat. I choć cena takich leków na fakturze ciągle robi wrażenie, to ważne są wszystkie rozwiązania, które odciążają system onkologiczny. Trzeba skracać czas pobytu chorego w szpitalu, bo na korytarzach publicznych centrów onkologicznych jest pełno pacjentów, którzy przychodzą nawet z chorobą źle rokującą i pozostają przez lata w systemie, zaś choroba przerzutowa z lepszym rokowaniem leczona jest 10-12 lat. Obciążenie centrów onkologicznych będzie się zwiększało również z powodu wydłużania ludzkiego życia, do czego dąży cały świat. Rak jest chorobą przewlekłą i przewlekle leczony jest pacjent onkologiczny – mówiła prof. Barbara Radecka, onkolog kliniczny, kierownik kliniki Onkologii w Opolskim Centrum Onkologii w czasie obrad podkomisji.
Zaznaczyła, że nie wyobraża sobie, by po 8 latach, od kiedy stosuje podskórny lek biologiczny u chorych na raka piersi, miała wrócić do postaci dożylnej.
– Brakuje farmaceutów szpitalnych, a leki biologiczne podskórne nie wymagają pracowni cytostatyków. To jest ampułka, wyciąga ją pielęgniarka i wstrzykuje pacjentowi, który idzie do domu. Miałabym teraz rozpuszczać lek w pracowni cytostatyków? Czy farmaceuta przyjdzie na umowę o pracę do szpitala, żeby pracować przy cytostatykach? – pytała retorycznie prof. Radecka.
Podkreśliła, że kieruje kliniką, w której są 24 łóżka stacjonarne, 18 łóżek dziennych i funkcjonuje też poradnia. Zwróciła uwagę, że w szpitalu systemowe leczenie nowotworów odbywa się w 90 proc. na łóżku szpitalnym, tymczasem przy leczeniu tabletkowym chory w ogóle nie powinien wchodzić na teren kliniki, wszystko może odbyć się w trybie ambulatoryjnym.
– Wciąż uważam, że 20 proc. chorych hospitalizujemy z powodów społecznych, a nie medycznych. Wprowadzam szeroko chemioterapię podawaną w infuzorach. Pacjent otrzymuje do domu pompkę osobistą jednorazowego zastosowania, wlew trwa 48 godzin. Jednak niewielu moich kolegów chętnie sięga po to rozwiązanie, bo jest ono finansowo średnio opłacalne. Odłączenie pompy trzeciego dnia dopiero od niedawna jest dobrze wycenione, za co ukłon w kierunku Ministerstwa Zdrowia; wcześniej to była porada za grosze. Obecnie procedura będzie się opłacała, ale można ją rozliczyć tylko wtedy, kiedy ośrodek ma kontrakt na chemioterapię. Po co to utrudnienie, skoro tę procedurę można wykonać na poziomie gabinetu zabiegowego? To są bardzo ważne drobiazgi do korekty za pomocą jednego akapitu w rozporządzenia – mówiła prof. Barbara Radecka.
To się wszystkim opłaca
Dr Michał Seweryn, farmakoekonomista i epidemiolog z Uniwersytetu Frycza-Modrzewskiego w Krakowie, współtwórca raportu dotyczącego raka płuca przygotowanego wspólnie z Polską Grupą Raka Płuca, pytał Agatę Śmiglewską, dyrektor Departamentu Analiz i Strategii MZ, czy w planach są działania związane z odwróconą piramidą świadczeń w odniesieniu do programów lekowych, zwłaszcza programów lekowych onkologicznych.
– Wydajemy ponad miliard złotych na jeden program lekowy. Bardzo szczegółowo prześledziliśmy ścieżkę pacjentów w tym programie i jest ona daleka od optymalnej. Z przeprowadzonej ankiety wiemy, że pacjenci mają bardzo utrudnione życie – 45 proc. z nich stwierdziło, że dojazdy do szpitali dezorganizują im życie. Policzyliśmy szczegółowo koszty związane z absencjami chorobowymi pacjentów i ich opiekunów. Są one bardzo wysokie, a przecież mamy dostępne formy tabletkowe leków, formy podskórne. Oczywiście, nie w każdym przypadku nowotworu, jednak tam, gdzie są, warto z nich korzystać – mówił dr Seweryn. – Pacjenci dojeżdżają średnio 86 km do dużych ośrodków onkologicznych, a nie jest to konieczne by dostać tabletkę czy otrzymać lek. Polska Grupa Raka Płuca składająca się z klinicystów ewidentnie widzi bardzo wysoki brak optymalności obowiązujących rozwiązań – mówił ekspert.
Propozycja nowego, optymalnego modelu – lung cancer unity
W raporcie, o którym mówił dr Seweryn zaproponowano, nowy model, oparty na opiece koordynowanej.
– Zaproponowaliśmy model, w którym jest ośrodek wiodący, ale też ośrodki współpracujące. W świecie elektronicznej dokumentacji zawsze jest możliwość kontaktu pomiędzy jednym a drugim ośrodkiem. Takie rozwiązania zawsze wymagają zmiany zarządzeń prezesa czy innych aktów prawnych, ale dzięki nim stosunkowo szybko można byłoby osiągnąć pozytywny efekt – przekonywał dr Seweryn.
Jego głos wsparła przewodnicząca podkomisji, posłanka Józefa Szczurek-Żelazko, podkreślając, że faktycznie docierają sygnały, że w programach lekowych pacjenci muszą pokonywać dziesiątki kilometrów, żeby mieć wykonane kilka badań, które mogłyby zostać wykonane w najbliższym podmiocie leczniczym. Również zmiana formy leczenia byłaby dla pacjentów dużo bardziej korzystna: leki podskórne na pewno byłyby o wiele korzystniejsze dla pacjentów oraz z punktu widzenia ekonomiki ochrony zdrowia. Poseł Szczurek-Żelazko zwróciła jednak uwagę, że jeżeli pacjent będący w programie lekowym np. w szpitalu klinicznym w Warszawie chciałby odbywać monitorujące wizyty w swoim szpitalu, to pozostaje kwestia rozliczenia programu lekowego. Dlatego należy pracować, żeby w programie lekowym była możliwość wykonywania świadczeń u innych świadczeniodawców.
Dyrektor Śmiglewska stwierdziła, że odwrócenie piramidy świadczeń w programach lekowych jest najprostszym możliwym mechanizmem. Dlatego od jakiegoś czasu Narodowy Fundusz Zdrowia popiera takie rozwiązania, są jednak są różnice w realizacji w województwach.
– W jednym regionie jakiś szpital realizuje program w 80 proc. ambulatoryjnie, a w innym regionie Polski świadczeniodawca realizuje ten sam program w zupełnie odwrotnej proporcji. Podanie leku mogłoby się odbywać ambulatoryjnie. Zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i NFZ starają się zachęcać do tego świadczeniodawców, natomiast różnie to wychodzi. Tymczasem odwrócenie piramidy jest banalnie proste przy pewnej komunikacji i być może przy prostych mechanizmach, które zachęcą świadczeniodawców do formy ambulatoryjnej – przekonywała dyrektor Śmiglewska.
Okiem pacjenta
Aleksandra Rudnicka,rzeczniczka stowarzyszenia onkologicznego Sanitas, a także osób objętych opieką paliatywną, podkreśliła, że odwrócenie piramidy świadczeń, jeśli chodzi o udostępnienie terapii tabletkowych czy terapii podskórnych, jest bardzo ważne dla jakości życia pacjenta, finansowania i organizacji pracy.
– Choć jakość życia jest bardzo ważna, nie jest uwzględniana przy ocenie technologii medycznych. Warto by było ocenić ją oraz koszty pośrednie. Pacjent, który dostaje leczenie podskórne, może pracować, ma więcej czasu dla rodziny. To jest szalenie ważne pod względem finansowym. Należałoby obliczyć, jakie mamy korzyści z zastosowania leczenia przy użyciu terapii podskórnych i tabletkowych. One są czasami bardzo drogie w stosunku do dożylnego podania, ale trzeba zważyć wszystko, o czym mówimy– apelowała Aleksandra Rudnicka.
Zwróciła też uwagę, że w hematologii brakuje łóżek i są niezbędne procedury, które umożliwiają pacjentom przejście do opieki ambulatoryjnej.
Aleksandra Wilk, dyrektor Sekcji Raka Płuca Fundacji TO SIĘ LECZY, podkreśliła, że pacjenci onkologiczni faktycznie przemierzają pół Polski albo całą Polskę, żeby raz w miesiącu dotrzeć po tabletki czy terapie podskórne.
– Jeżeli więc będzie lung cancer unit, czyli główny ośrodek z ośrodkami konsolidującymi, to jasne jest, że należy przekierować leki do ośrodka najbliżej miejsca zamieszkania pacjenta. Dyrektor Mateusz Oczkowski z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia zapowiedział, że terapia podskórna, pierwsza immunoterapia, będzie wprowadzona do refundacji w styczniu przyszłego roku (w raku płuca pierwsza immunoterapia w formie podskórnej weszła do refundacji od stycznia 2025 r. – przyp. red). To jest poprawa jakości życia pacjentów. Podanie leku trwa 5 do 8 minut, a nie całe godziny. Trzymam mocno kciuki za kolejne refundacje, np. w raku piersi, gdzie pacjentki miałyby możliwość skojarzonej terapii podwójnej w podaniu podskórnym – mówiła Aleksandra Wilk.
Komentarz prof. Barbary Radeckiej dla NewsMed:
– W codziennej praktyce terapie podskórne sprawdzają się bardzo dobrze. To jest leczenie, którego przygotowanie zajmuje kilka minut, podanie również. Ogólny czas zaangażowania personelu medycznego w związku z podaniem choremu leku jest kilkukrotnie krótszy niż w przypadku zastosowania postaci dożylnej, która przygotowywana jest w pracowni cytostatyków przy zaangażowaniu wyspecjalizowanego personelu farmaceutycznego. Obecnie jest problem z pozyskaniem farmaceutów, w szpitalach jest ich za mało.
Terapia podskórna nie tylko jest przygotowywana znacznie krócej, ale jej przygotowanie i podanie oznacza mniej odpadów medycznych w porównaniu z odpowiednim dożylnym leczeniem. Co szczególnie ważne, leczenie podskórne jest bardziej komfortowe dla pacjenta. Wskazują na to wyniki szeregu badań nad lekami podskórnymi i ich dożylnymi odpowiednikami.
My, onkolodzy, chcielibyśmy, żeby leki podskórne były dostępne coraz szerzej. Wielu producentów leków biologicznych testuje podskórne formy tych leków. Taki obecnie jest trend w rozwoju nowoczesnej farmakoterapii.
Leki podskórne są ważne w leczeniu każdej choroby przewlekłej, ponieważ chorzy czasami otrzymują leki przez kilka lat. Są to dziesiątki podań, a czasem nawet powyżej stu, co sumarycznie daje korzyść w postaci oszczędności czasu, pracy personelu czy środków na likwidację odpadów medycznych.
Najważniejsze jednak, że chorzy otrzymujący terapie podskórne mogą uczestniczyć w życiu społecznym. Cena leku na fakturze nie jest jedynym elementem kosztów leczenia. Trzeba wziąć pod uwagę obsługę podania leku i tu formy podskórne mają przewagę nad formami dożylnymi. A jeśli weźmiemy pod uwagę przewlekłość leczenia, leki podskórne są naprawdę bardzo ważne.
Z powodu przyjazności leczenia podskórnego – zyskuje psychika chorych. Bardzo rzadko, aczkolwiek zdarzają się pacjenci, którzy preferują leczenie dożylne. Oczywiście należy podkreślić, że obydwie formy podania leku są tak samo skuteczne.
Cieszy fakt, że na styczniowej liście refundacyjnej pojawił się kolejny lek podskórny, immunoterapia stosowana w leczeniu chorych na raka płuca. To duże uproszczenie opieki nad chorymi.
Czytaj też:
Nowa terapia genowa, tańsze leki kardiologiczne. Co jeszcze na liście leków refundowanych od 2025 r.