Katarzyna Pinkosz, Wprost: Chłoniak rozlany z dużych komórek B (DLBCL) to najczęstszy chłoniak u osób dorosłych. Co roku mamy około 1,5 tysiąca nowych przypadków. Jest to choroba agresywna, szybko postępująca. Mamy skuteczne leczenie w pierwszych liniach, ale u części chorych choroba wraca. Jaką zmianę przyniosła możliwość stosowania terapii CAR-T?
Prof. Lidia Gil: Jest to leczenie bardzo nowoczesne, na świecie jest dostępne dopiero od kilku lat (refundowane od 2022 roku). Jest to absolutnie niezwykła terapia, która naśladuje w swoim mechanizmie naturalne mechanizmy odpornościowe przeciwnowotworowe.
To leczenie bardzo drogie, ale z drugiej strony niezwykle skuteczne.
Dzisiaj jest refundowane w Polsce dla chorych z DLBCL, u których zawiodły dwie linie leczenia lub więcej. Ta terapia u tych chorych może prowadzić do wyleczenia około 50% pacjentów. Wiemy, że u części jest to naprawdę wyleczenie, u części być może choroba będzie wymagała dalszego leczenia, jednak i tak poprawia ono szansę pacjentów.
Bardzo byśmy chcieli – i to jest również nasze oczekiwanie jako środowiska hematologów i lekarzy zajmujących się terapią CAR-T – aby przesunąć to leczenie do tzw. drugiej linii.
Wtedy moglibyśmy leczyć chorych z grupy wysokiego ryzyka, czyli tych, którzy nie odpowiadają na leczenie pierwszej linii albo mają bardzo szybki nawrót choroby. Jest to już stosowane w w większości krajów europejskich i w Stanach Zjednoczonych, daje bardzo dobre efekty, wydaje się, że lepsze niż zastosowane w późniejszych liniach leczenia.
Jesteśmy w Polsce przygotowani do podawania tej terapii, mamy 11 ośrodków akredytowanych do terapii CAR-T, w tym dwa ośrodki pediatryczne. W pozostałych dziewięciu, w którym takie leczenie prowadzi się u dorosłych, przeprowadza się tę terapię co najmniej od kilkunastu miesięcy, a w większości od 2 lat; wszyscy jesteśmy doświadczeni, o czym świadczy m.in. fakt, że jest bardzo niewiele powikłań związanych z leczeniem.
Nie warto czekać do trzeciej linii, żeby zastosować podawanie terapii CAR-T? Zastosowana wcześniej da lepsze efekty?
Wiemy z doświadczenia, że im szybciej taka terapia zostanie podana, tym lepiej, dlatego rzeczywiście decyzja o rozpoczęciu procedury CAR-T powinna zapadać w krótkim czasie. To jest leczenie, w którym pobieramy limfocyty od pacjenta i są one wysyłane do laboratorium specjalistycznego, które modyfikuje limfocyty. Zajmuje to ok. trzech tygodni. Jest to lek biologicznie żywy, indywidualnie dobrany; można powiedzieć, że to jest marzenie w medycynie. Wyprodukowanie takiego leku wymaga czasu i pewnej logistyki.
To jednak niesamowite, że w przypadku trzeciej linii 50 proc. pacjentów można wyleczyć. To niespotykane przy wielu innych terapiach?
Tak, 50% pacjentów odpowiada na leczenie. Ci chorzy, u których remisja utrzymuje się przez 2 lata, uważani dzisiaj są za pacjentów wyleczonych z chłoniaka, co jest sukcesem.
W naszym ośrodku udało się wyleczyć naprawdę wielu pacjentów, każdego z nich pamiętamy.
Warto, by terapia CAR-T mogła być stosowana od drugiej linii w grupie chorych źle rokujących, którzy nie odpowiadają na leczenie pierwszej linii lub mają szybką wznowę choroby?
W większości krajów europejskich i USA terapia CAR-T jest stosowana już na tym etapie: wyniki leczenia są dużo lepsze niż wówczas, gdybyśmy zastosowali takie leczenie w trzeciej linii. Wydaje się, że przesunięcie tej terapii do drugiej linii poprawi wyniki leczenia pacjentów z chłoniakami opornymi/ nawrotowymi. Myślę, że zmniejszy się dzięki temu liczba pacjentów, których dziś kwalifikujemy do trzeciej linii.
Czytaj też:
Czy nowotwory hematologiczne będzie można wyleczyć? Priorytety na dziś: debata Wprost