Czy w dobie nowoczesnej stomatologii należycie dbamy o higienę jamy ustnej?
Prof. dr hab. n. med. Dorotą Olczak-Kowalczyk*: Niestety, nie. W Polsce wciąż są ludzie, którzy nie mają szczoteczki do zębów i nie słyszeli o nici dentystycznej. Ogromna liczba osób nie zna też prawidłowej techniki szczotkowania. Nie są to pojedyncze przypadki, lecz zjawisko powszechne. A przecież nie chodzi jedynie o kwestie estetyczne, ale i o to, że choroby jamy ustnej i stany zapalne przyzębia mogą w istotny sposób wpływać na zdrowie człowieka.
Która z tych chorób jest najgroźniejsza?
Próchnica – jedna z najczęściej występujących i najdroższych w leczeniu chorób przewlekłych na świecie. W Polsce przybrała rozmiar epidemii. Aż 40 proc. trzylatków ma ubytki próchnicowe! Wśród młodzieży w wieku 18–19 lat niemal każdy ma za sobą leczenie próchnicy. Nadal panuje przekonanie, że to tylko małe „dziurki”, które można wypełnić. A to nieprawda, choroba zaczyna się znacznie wcześniej niż w momencie pojawienia się ubytku. Żeby to zrozumieć, trzeba przyjrzeć się działaniu mikrobiomu jamy ustnej.
Czym jest ten mikrobiom?
Tworzą go tysiące gatunków bakterii, a także wirusy, grzyby, pierwotniaki, a nawet drobnoustroje beztlenowe (archeony) bytujące w śluzówce, na zębach, policzkach, języku. Takie środowisko jest naturalne i potrzebne. Kłopot pojawia się, gdy dochodzi do dysbiozy, czyli zaburzenia równowagi między drobnoustrojami „dobrymi” a „złymi”. W zdrowej jamie ustnej panuje stan zwany eubiozą:
drobnoustroje funkcjonują harmonijnie, nie wywołując chorób. Wystarczy jednak kilka niekorzystnych czynników, takich jak częste podjadanie słodyczy, palenie papierosów, spożywanie alkoholi, zażywanie niektórych leków czy niewystarczająca higiena jamy ustnej, by doszło do rozwoju bakterii chorobotwórczych. I pamiętajmy: cukier jest najgorszym szkodnikiem jaki tylko może być!
Jak taki stan wpływa na nasze zdrowie?
Zaskakująco mocno. Nieprawidłowy mikrobiom w jamie ustnej to nie tylko problem zębów i dziąseł. Drobnoustroje przedostają się do krwi, wnikają w śluzówki, wpływają na układ immunologiczny. W efekcie wzrasta ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, zaburzeń metabolicznych, a nawet przedwczesnego porodu. Dziś doskonale wiemy, że nieleczony ząb może mieć tragiczne konsekwencje. Jama ustna nie jest oddzielnym bytem, to część przewodu pokarmowego, który wpływa na wszystko, co dzieje się w organizmie.
A zatem w jaki sposób dbać o jamę ustną?
Przede wszystkim – systematycznie. Mycie zębów dwa razy dziennie to absolutne minimum, ale nie chodzi tylko o częstotliwość, lecz o jakość. Najpierw oczyszczamy przestrzenie międzyzębowe za pomocą nici dentystycznej, a dopiero potem szczoteczki i pasty. Każdy ząb powinien być wyszczotkowany oddzielnie, z każdej strony. Zaleca się trzymanie szczoteczki pod kątem 45 stopni – częściowo na dziąśle, częściowo na zębie – i wykonywanie ruchów wymiatających. Po myciu nie płuczemy ust wodą – to błąd, który popełnia większość osób! Pasta z fluorem powinna pozostać na zębach, by szkliwo mogło się zdemineralizować. Wieczorne mycie należy wykonywać tuż przed snem, a potem już nic nie jeść i nie pić.
Pacjenci czasem uważają, że wystarczy tylko szczoteczka?
Bardzo często, a to ogromny błąd. Sama szczoteczka nie dociera do przestrzeni między zębami, a tam właśnie najczęściej zaczyna się próchnica. Nawet najlepsza szczoteczka elektryczna nie zastąpi nici dentystycznej. A propos szczoteczek – trzeba o nie dbać. Powinny być przechowywane na sucho, jak najdalej od toalety. I to jest fakt, który często budzi zdziwienie: podczas spłukiwania toalety miliony mikroorganizmów unoszą się w powietrzu i mogą osiadać na szczoteczkach. Dlatego zalecam trzymanie ich w zamykanych szafkach lub co najmniej z dala od sedesu. Niezbędne jest też czyszczenie języka, koniecznie raz dziennie, ale nie częściej.
Wróćmy do dzieci. Od kiedy trzeba dbać o ich zęby?
Od poczęcia! To, co dzieje się w organizmie matki w ciąży, wpływa na rozwój zawiązków zębów mlecznych i stałych u dziecka. Jeśli matka ma niedobory żywieniowe, przyjmuje niektóre leki, zmaga się z chorobami – zęby dziecka mogą mieć gorszą mineralizację i większą podatność na próchnicę. Po narodzinach jamę ustną dziecka trzeba czyścić gazikiem lub specjalnym silikonowym naparstkiem. A od pojawienia się pierwszego zęba – pastą z fluorem. Ważne jest też, by rodzice nie oblizywali smoczków ani łyżeczek dzieci, bo w ten sposób przekazują im bakterie próchnicotwórcze, które kolonizują jamę ustną na całe życie.
Wielu rodziców uważa, że mleczne zęby nie wymagają leczenia, bo i tak wypadną.
To jedno z najgorszych przekonań, jakie słyszę. Próchnica zębów mlecznych przebiega znacznie szybciej, powoduje ból, zaburzenia snu, problemy z apetytem. Może prowadzić do anemii, zaburzać rozwój mowy. Co więcej – niewyleczona może uszkodzić zawiązki zębów stałych, które leżą bezpośrednio pod nimi. Bakterie próchnicy trafiają do krwiobiegu i mogą wpływać na ogólną odporność dziecka. Leczenie próchnicy w zębach mlecznych nie jest więc fanaberią, a koniecznością. Mówimy o tym w naszym programie.
Chodzi o „Wyzwanie 10 na 10”, realizowane przez Polskie Towarzystwo Stomatologii Dziecięcej?
Tak, to długofalowy program edukacyjny, w którym kluczową rolę odgrywa marka elmex – jako partner merytoryczny i operacyjny – a jego celem jest, aby co najmniej 10 proc. dzieci w każdej grupie wiekowej nie miało ani jednej plomby ani ubytku. Do działań konsekwentnie włączamy rodziców, nauczycieli przedszkolnych oraz środowisko medyczne, w tym szczególnie dentystów i higienistki stomatologiczne. Chcemy, aby pediatrzy, pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, dietetycy, dentyści i higienistki widzieli, że zdrowie jamy ustnej jest integralną częścią zdrowia ogólnego. Nie można mówić, że dziecko jest zdrowe, jeśli ma chorobę próchnicową.
Czy widzi Pani szansę na poprawę sytuacji w najbliższych latach?
Dane z ostatnich 10 lat dają promyk nadziei. Wówczas ponad połowa trzylatków miała próchnicę, a dziś – jak już wspomniałam – 40 proc. Jest to nadal bardzo wysoki odsetek, ale pokazuje, że działania edukacyjne mają sens. Kluczowa będzie współpraca mediów, przedszkoli, szkół, rodziców i lekarzy.
Można więc powiedzieć, że „piękny uśmiech” to za mało. Liczy się przede wszystkim zdrowy uśmiech?
Zdecydowanie tak. Estetyka zębów ma znaczenie, ale najważniejsze jest to, by były one zdrowe – bez próchnicy, bez stanów zapalnych, bez bólu. Zdrowe zęby to lepsza samoocena, lepsze relacje społeczne, lepsza ogólna kondycja organizmu. Uśmiechajmy się więc, ale najpierw zadbajmy o to, żeby było czym. Apeluję: myjcie Państwo zęby tak jak należy, nitkujcie je. I tego samego uczcie
swoje dzieci, bo to naprawdę ma znaczenie.
*Prof. Dorota Olczak-Kowalczyk – kierownik Zakładu Stomatologii Dziecięcej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant krajową w dziedzinie stomatologii dziecięcej, prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologii Dziecięcej.
Czytaj też:
Nowotwory jamy ustnej mogą rozwijać się bez bólu. Sprawdź, co powinno Cię zaniepokoićCzytaj też:
Wrzodziejąco-martwicze zapalenie przyzębia: infekcja, która może zabićCzytaj też:
Opryszczka to nie tylko problem estetyczny. Kiedy należy zgłosić się do lekarza?
