Szef GIS: Jest tak, jakbyśmy wrzucili żywność do szamba

Szef GIS: Jest tak, jakbyśmy wrzucili żywność do szamba

Dodano: 
Zniszczenia po powodzi na Opolszczyźnie
Zniszczenia po powodzi na Opolszczyźnie Źródło: Wprost / Piotr Barejka
Stan zaopatrzenia w wodę będzie się pogarszał. Wraz z przesuwaniem się fali zalewane będą kolejne miejsca zasilania wodociągów, co oznacza, że częściowo będą one musiały być wyłączane z użytkowania – mówi dr Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny.

– Mamy około 120 wyłączeń lub częściowych unieruchomień wodociągów – to jest niewiele, ale bardzo dużo, biorąc pod uwagę poszczególne dzielnice, poszczególne miejscowości – powiedział Główny Inspektor Sanitarny, dr n. med. Paweł Grzesiowski podczas konferencji „Medycyna 2024 – leczyć bezpiecznie i efektywnie!”.

– Czasami wodociąg jest jedynym źródłem wody pitnej. Mamy w tej chwili ponad 60 wodociągów w tej grupie ok. 100, gdzie wodę trzeba przegotować przed użyciem, ale woda w kranie jest. Niestety, w ok. 40 wodociągi są wyłączone i wody w kranie w ogóle nie ma – dodał.

W akcji wojsko i straż pożarna

W takich miejscach wodę – czy to butelkowaną, czy w beczkowozach – muszą zapewnić władze lokalne. – Tu przychodzi z ogromną pomocą wojsko i straż pożarna. Mamy beczkowozy, cysterny, które dostarczają wodę. To są też pojazdy wojskowe. Do większości miejsc – gdzie nie da się dojechać samochodem – jesteśmy w stanie dowieźć wodę – zapewnił Główny Inspektor Sanitarny. – Woda jest transportowana w butelkach bezpośrednio do mieszkań, do domów, tam, gdzie jeszcze ludzie nie ewakuowali się, gdzie – często w tych zalanych domach, na wysokich piętrach – przebywają.

Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz: Szpital polowy w Nysie przyjął już ponad 200 pacjentów

Jak ocenił dr Grzesiowski, „stan zaopatrzenia w wodę będzie się pogarszał”. Wraz z przesuwaniem się fali zalewane będą kolejne miejsca zasilania wodociągów, co oznacza, że częściowo będą one musiały być wyłączane z użytkowania.

Woda musi być odpompowana, studnia zdezynfekowana

Tam, gdzie stan wody już się obniżył, podejmowane są próby przywracania funkcjonowania wodociągów. Przeprowadzane są badania wody, pod względem jakości chemicznej i mikrobiologicznej. – Sytuacja powoli będzie się poprawiać. Robimy wszystko, żeby z naszej strony te badania były jak najszybciej realizowane i żeby można było jak najszybciej otworzyć te wodociągi – zapewnił Główny Inspektor Sanitarny.

Są natomiast problemy ze studniami przydomowymi. W części miejsc, w części wsi były to jedyne źródła wody. Wszystkie zalane studnie muszą być wyłączone z użytkowania. – Nie wolno pić wody ze studni, która była zalana. Musi być ona w całości odpompowana. Robi to gmina, robią to strażacy, służby. Ta studnia musi być następnie zdezynfekowana specjalnymi preparatami, które wydajemy nieodpłatnie w stacjach powiatowych. Dopiero wtedy woda, po napuszczeniu, może być zbadana i dopuszczona do użycia, jeśli będzie bezpieczna – podkreślił dr Paweł Grzesiowski.

– Proces przywracania studni do działania będzie znacznie dłuższy. W tej chwili jeden podmiot wyspecjalizowany jest w stanie oczyścić nie więcej niż 2-3 studnie dziennie. Ten proces będzie więc rozciągnięty w czasie.

Czytaj też:
Rzecznik GIS: Obawiamy się salmoneloz, duru brzusznego, WZW typu A i tężca

Żywność do utylizacji

Żywność, która została zalana, musi zostać zutylizowana. – Musimy to powtarzać jak mantrę. Nie wolno używać żadnej żywności, która jest poddana działaniu wody powodziowej. To jest bowiem tak, jakbyśmy wrzucili żywność do szamba. Nie da się oczyścić opakowań, nie da się często przywrócić hermetyczności utraconej w wyniku zalania – tłumaczył dr Grzesiowski.

Wyrzucona musi zostać żywność znajdująca się w sklepach, magazynach, hurtowniach. Inspekcja sanitarna będzie to kontrolować. – Bardzo się obawiamy, żeby taka żywność nie trafiła do obiegu ponownie, w szarej strefie, kupowana po niższych cenach. Producenci posiłków, którzy podlegają naszej kontroli, a więc restauracje, punkty żywienia zbiorowego, muszą przedstawić dokumenty dotyczące utylizacji. To jest bardzo ważne – podkreślił Główny Inspektor Sanitarny.

Czytaj też:
Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej: Część aptek jest zalanych

– Obawiamy się przede wszystkim skażenia bakteriami kałowymi. To są bakterie, które mają krótki okres wylęgania i gdyby taka żywność znalazła się w użyciu, możemy się spodziewać masowych zatruć, zakażeń jelitowych. Tego byśmy bardzo chcieli uniknąć – dodał Grzesiowski.