Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej: Część aptek jest zalanych

Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej: Część aptek jest zalanych

Dodano: 
Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej
Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Źródło: Naczelna Rada Aptekarska
Powódź, która nawiedziła południową Polskę, dotknęła także apteki. Jak mówi prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, część obiektów zostało zalanych.

Czynne są pojedyncze placówki. – Staramy się zadbać o to, żeby miały bieżące dostawy towaru, by nie były odcięte od świata, by mogły funkcjonować, by nie brakowało leków – zapewnia Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Problem z realizacją e-recept

Apteki mogą borykać się z dostępem do internetu, a więc możliwością realizacji e-recept. Mogą być również pozbawione dostępu do energii elektrycznej. – Przez to leki termolabilne, przechowywane w lodówkach, czyli insuliny ulegałyby zniszczeniu. Staramy się więc zapewnić generatory – dodaje Marek Tomków.

Problemem jest dostęp do recept – znalezienie miejsc, w których pacjenci mogliby je odzyskać. Przepadły te, które zostały rozpoczęte w zalanych w wyniku powodzi aptekach. – Być może będą do zrealizowania po przejściu fali powodziowej i ponownym uruchomieniu placówek. W związku z tym rozmawialiśmy o tym, że każdy pacjent ma prawo do skorzystania z recepty farmaceutycznej. Farmaceuta będzie mógł wystawić – niestety pełnopłatną – receptę na leki, które pacjent potrzebuje do kontynuacji terapii.

Czytaj też:
GIS wydaje ostrzeżenia dotyczące wody i żywności. Infolinia dla powodzian

Samo wypisywanie recept powinno być usługą bezpłatną. – Nie jest to uregulowane prawnie, ale liczymy na dobrą wolę – zakładamy, że apteki w ten sposób podejdą do tematu i nie będą pobierały za to wynagrodzenia. Mamy do czynienia z bardzo trudną sytuacją, ekstremalną. Mówimy o klęsce żywiołowej – podkreśla Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Nie przekazywać leków powodzianom

Prezes NRA apeluje o nieprzekazywanie powodzianom leków. – Bardzo często, kiedy Polacy szczodrze dzielą się tym, co mają z osobami poszkodowanymi, przekazują też leki. To nie ma sensu, dlatego że bardzo często jest tak, że są to leki przeterminowane, uszkodzone, niewiadomego pochodzenia czy wręcz napoczęte – tłumaczy.

– Nawet jeśli jest to duża liczba nowych opakowań, też nie wiadomo, z jakiego źródła pochodzą. Bardziej stanowią problem niż pożytek. Najczęściej trafiają one do utylizacji. To nie ma sensu – część aptek działa, kolejne będą się z każdym dniem uruchamiały – dodaje Tomków.

Trwają przygotowania do sytuacji, kiedy apteki będą punktem szczepień przeciwko takim chorobom, jak tężec. – Wiemy, że te szczepienia będą konieczne, kiedy ludzie powrócą do ratowania swojego dobytku po przejściu wody. Trzeba będzie przeprowadzić również szczepienia na dur brzuszny czy WZW typu A dla osób, które będą pracowały na zalanych terenach – wyjaśnia Marek Tomków, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.