Wraz z początkiem lipca zaszła ważna zmiana dla pacjentów onkologicznych. Badania genetyczne z materiału świeżego (krwi) w nowotworach BRCA-zależnych można obecnie wykonywać w trybie ambulatoryjnym, bez konieczności hospitalizacji. Konieczne są jednak dalsze zmiany, gdyż w przeciwnym wypadku pacjenci nie mogą dostać optymalnego leczenia.
Płynna biopsja niemożliwa do rozliczenia
– Płynna biopsja, czyli wykonanie badania genetycznego z krwi, jest obecnie możliwe do rozliczenia wyłącznie w trakcie hospitalizacji pacjenta na oddziale szpitalnym. Nie ma możliwości wykonania tego badania w warunkach ambulatoryjnych. Zmiany, które zostały wprowadzone w rozliczaniu badań genetycznych od 1 lipca, niestety nie dotyczą biopsji płynnej ani w nowotworze płuca, ani w pozostałych nowotworach – mówi dr Michał Chrobot, prezes Polskiego Towarzystwa Koderów Medycznych, kierownik Działu Kontraktowania, Rozliczeń i Statystyki Medycznej w Świętokrzyskim Centrum Onkologii.
Eksport zwraca uwagę, jakie zmiany są konieczne w tym obszarze. – Dla płynnej biopsji, która jest wysoce kosztowym badaniem, szczególnie w raku płuca, wydaje się, że rozwiązaniem jest wprowadzenie tego dodatkowego świadczenia o wyższej wycenie wraz z badaniem HRD – wyjaśnia dr Chrobot.
Ekspert dodaje, że w przypadku pozostałych nowotworów, gdzie zakres badania i koszty wykonania są niższe niż w przypadku biopsji płynnej w raku płuca, można rozważyć zmiany w zarządzeniu prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczące finansowania badania w ramach obecnych produktów rozliczeniowych.
– To kwestia tylko i wyłącznie zapisów rozszerzających możliwość rozliczania badań na materiale pobranym ambulatoryjnie – podkreśla.
Chrobot wyjaśnia, że obok raka płuca, płynna biopsja jest też bardzo ważna w raku prostaty. – Wykonanie badania genetycznego jest konieczne, a w wielu przypadkach nie mamy możliwości wykonać tego badania z materiału tkankowego. W tym przypadku rzeczywiście biopsja płynna jest jedyną możliwością diagnostyczną, a w dzisiejszym schemacie musimy takiego pacjenta przyjąć na hospitalizację po to, żeby wykonać to badanie – zaznacza.
Poprawić dostęp do diagnostyki PD-L1
Dr Michał Chrobot zwraca też uwagę na brak dostępu do diagnostyki w kierunku PD-L1, a co za tym idzie, do podawania immunoterapii i lepszego leczenia onkologicznego.
– Badania immunohistochemiczne, w tym badanie PD-L1, nie są odrębnie finansowane w odrębnych produktach rozliczeniowych, tak jak np. badania genetyczne. Stanowią koszt świadczeniodawcy, który je zleci. Dlatego też tak niechętnie są zlecane przez ośrodki, które nie leczą pacjentów, dla których to badanie nie jest konieczne do kwalifikacji pacjentów do terapii – mówi ekspert.
To sprawia, że wydłuża się okres diagnostyki pacjenta, gdyż badania często nie są wykonywane w ośrodkach, które nie prowadzą programów lekowych i nie kwalifikują do nich pacjentów.
Dr Chrobot zaznacza, że najprostszym rozwiązaniem, które zadziałało zarówno przy badaniach genetycznych, jak i przy badaniach PET-CT, jest wyodrębnienie badań w kierunku PD-L1 i ich odrębne finansowanie.
– Jeżeli rzeczywiście takie możliwości byłyby realizowane, to świadczeniodawca nie miałby pręgierza finansowego w postaci ponoszonych kosztów. Można byłoby od razu wykonywać te oznaczenia – wyjaśnia.
– W przypadku PD-L1 w raku płuca to badanie jest bardzo ważne, bo pojawia się jako kryterium absolutnie niezbędne do kwalifikacji pacjentów do wybranych programów lekowych – podkreśla Chrobot.
Żeby ośrodki mogły prowadzić taką diagnostykę, konieczne są zmiany rozliczeniowe.
– Badania immunohistochemiczne nie są bardzo trudne i skomplikowane. Praktycznie większość pracowni patomorfologicznych jest w stanie je wykonać. Problemem jest brak finansowania. Jeżeli te świadczenia staną się odrębnie kontraktowane, to przełamiemy niechęć do zlecania badań immunohistochemicznych, co dziś zdarza się szczególnie w mniejszych ośrodkach – wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Koderów Medycznych.
Czytaj też:
Dyskryminacja ze względu na kod pocztowy, ze względu na czas. Tylko rak nie czeka