Dostęp Polaków do diagnostyki i leczenia uległ pogorszeniu, wzrósł średni czas oczekiwania na diagnozę i rozpoczęcie terapii, pogłębiły się dysproporcje pomiędzy poszczególnymi regionami, sytuacja finansowa Narodowego Funduszu Zdrowia jest zła, dodatkowo prezes NFZ niewłaściwie monitoruje i nadzoruje realizacje zadań przez oddziały wojewódzkie.
Tak wynika z kontroli Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej realizacji ustawowych zadań NFZ w latach 2021-24.
Sytuacja finansowa Funduszu
W części poświęconej finansom NIK zaznacza, że mimo wzrostu przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia w latach 2021-24, jego sytuacja finansowa nie zapewniła polskim pacjentom poprawy dostępu do świadczeń zdrowotnych. W okresie objętym kontrolą wpływy do budżetu NFZ rosły wolniej niż koszty – choć przychody ogółem zwiększyły się o 8,3 proc., to jednak uwzględniając wskaźnik inflacji realnie zmalały, zaś koszty ogółem wzrosły o ponad 30 proc. W latach 2021–2024 zrealizowane przychody NFZ z tytułu składki należnej brutto zawsze były niższe od wydatków na świadczenia zdrowotne, co oznacza, że nie pokrywały kosztów zakupionych usług medycznych.
NIK podkreśla, że niewystarczające przychody występowały mimo istotnego zwiększenia obciążeń z tytułu składki ubezpieczeniowej wybranych grup płatników, zwłaszcza prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą. Pomimo niższego wpływu środków z tytułu składki, Fundusz nie dokonywał odpisów aktualizujących jej wysokość, choć plan finansowy dawał taką możliwość. W ocenie NIK, takie odpisy byłyby, poza „rezerwą ogólną”, jednym z mechanizmów zabezpieczających NFZ przed nieprzewidzianymi, niekorzystnymi zjawiskami wpływającymi na jego stan finansów.
Izba dodaje, że poprawy sytuacji Funduszu nie przyniósł również zastrzyk finansowy w postaci sprzedaży obligacji Skarbu Państwa.
Przerzucanie kosztów na NFZ
W omawianym okresie Narodowy Fundusz Zdrowia został obciążony realizacją szeregu dodatkowych zadań, których łączne koszty wyniosły ponad 113 mld zł. Składały się na to przede wszystkim koszty corocznego wzrostu wynagrodzeń personelu medycznego, w wysokości ponad 90 mld zł, będące skutkiem realizacji ustawy z dnia 26 maja 2022 r. o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw.
NIK nie kwestionując potrzeby godnego wynagradzania pracowników systemu ochrony zdrowia, zwraca uwagę, że koszty wynagrodzeń stanowią zasadniczy składnik kosztów podmiotów leczniczych. Utrzymanie tak wysokiej dynamiki ich wzrostu w przyszłych latach i uwzględnianie go w wycenach świadczeń zdrowotnych będzie negatywnie oddziaływało na finanse Funduszu oraz ograniczało możliwość zabezpieczenia dostępu do świadczeń dla pacjentów.
Ponadto w związku z wejściem w życie ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw, zostały przeniesione na Fundusz m.in. zadania w zakresie finansowania ratownictwa medycznego, świadczeń wysokospecjalistycznych, kosztów finansowania leków osobom poniżej 18 i powyżej 65 roku życia, kobietom w ciąży i połogu oraz w ramach wybranych programów polityki zdrowotnej, a także zakupu szczepionek do szczepień obowiązkowych, przy jednoczesnym zaprzestaniu opłacania z budżetu państwa składki od niektórych grup ubezpieczonych, co dodatkowo obciążyło wydatki Funduszu kwotą 9,9 mld zł w roku 2023 i 9,7 mld zł w roku 2024.
Białe plamy, brak dostępu do świadczeń
NIK zwraca uwagę, że prezes NFZ nie zbierał i nie analizował informacji o występowaniu obszarów, na których nie zabezpieczono dostępu do świadczeń lub na których był on niewystarczający. Prezes NFZ nienależycie monitorował realizację planu zakupu świadczeń. Nie miał zatem pełnej wiedzy dotyczącej obszarów pozbawionych dostępu do świadczeń.
Izba zwraca uwagę, że brak mechanizmów bieżącego monitorowania zabezpieczenia dostępu do świadczeń narusza przepisy ustawy o świadczeniach. Nie można bowiem zarządzać ryzykiem, nie znając jego skali. W niektórych obszarach, w których nie zapewniono dostępu do świadczeń w 2021 r., taki stan utrzymywał się również w kolejnych latach. Oznacza to, że mieszkańcy tych części kraju mieli długotrwały ograniczony dostęp do niektórych świadczeń zdrowotnych.
NIK podkreśla, że konieczne jest wdrożenie mechanizmów nadzoru. To, że te same obszary bez zabezpieczenia do tych samych świadczeń występowały w kolejnych latach, wskazuje na przewlekłe ograniczenia dla mieszkańców tych części kraju i trwałą obecność „białych plam”.
Dłuższe kolejki i różnice w dostępie
Kolejnym aspektem ocenianym przez NIK był dostęp do świadczeń zdrowotnych mierzony czasem oczekiwania na ich udzielenie. Porównanie danych w wybranych komórkach organizacyjnych za lata 2021–2023 wykazało, że w „przypadkach stabilnych” czas oczekiwania wydłużył się w prawie 67 proc podmiotów a w „przypadkach pilnych” w 37,5 proc.
Wzrosła również liczba pacjentów oczekujących na diagnostykę i leczenie. Co więcej, czas oczekiwania i liczba osób oczekujących na udzielenie świadczeń były znacznie zróżnicowane pomiędzy poszczególnymi województwami.
Dla przykładu – na wizytę w poradni endokrynologicznej pacjent w przypadku stabilnym czeka nawet 318 dni (woj. opolskie), a w przypadku pilnym 154 dni (woj. zachodniopomorskie). Jeszcze większe różnice występują w zestawieniu dotyczącym liczby osób oczekujących na diagnozę i leczenie. W przypadku stabilnym w kolejce do endokrynologa czeka 18 tys. osób (woj. śląskie), a w pilnym ponad 4,5 tys. (woj. mazowieckie).
Dysproporcje między województwami dotyczą nie tylko liczby świadczeń przypadających na określoną liczbę pacjentów i czasu oczekiwania na nie, ale również średniego kosztu leczenia. W roku 2023 różnica średniego kosztu leczenia w 15 analizowanych rodzajach świadczeń, mierzona rozpiętością pomiędzy ceną maksymalną a minimalną, sięgała od 36 proc. do ponad 380 proc., przy czym w przypadku aż dziewięciu świadczeń wynosiła ponad 100 proc. Średni koszt leczenia pacjentów również był zróżnicowany i w 2021 r. wynosił od 2,03 tys. zł w wielkopolskim oddziale NFZ do 2,42 tys. zł w śląskim, a w 2023 r. od 3,59 tys. zł w oddziale lubuskim do 4,31 tys. zł na Podlasiu.
NIK negatywnie oceniła zróżnicowany dostęp pacjentów do świadczeń w poszczególnych województwach mierzony liczbą i wartością świadczeń przypadających na określoną grupę pacjentów, czasem oczekiwania na diagnostykę i leczenie, a także możliwością skorzystania z kompleksowej opieki dla wybranych grup pacjentów. Dysproporcje w okresie objętym kontrolą dalej się pogłębiały. Tymczasem jednym z celów wskazanych w „Strategii NFZ na lata 2019–2023” miało być wyrównywanie tych dysproporcji – podkreśla izba.
Czytaj też:
Debata nad wotum dla rządu. MZ odpowiada na „pytania i nieprawdziwe wypowiedzi”Czytaj też:
Leszczyna w Sejmie o finansach NFZ: Sytuacja jest trudna, potrzebna jest trzecia dotacja